Clippers nie boją się już nikogo

?Ten drugi? klub z Los Angeles pokonał we wtorek mistrzów NBA San Antonio Spurs 98:85

Grają w tej samej hali Staples Center, ale do niedawna nie było wątpliwości, na czyje mecze warto przychodzić. Lakers z Philem Jacksonem, Kobe Bryantem i Shaquille'em O'Nealem to było to. W tym sezonie, choć Jackson i Bryant nadal są w Lakers, a Kobe jest pewniakiem do tytułu króla strzelców, konkurencyjny zespół Clippers jest dużo lepszy. We wtorek pokonał Spurs wyraźnie i spokojnie. Z czołowych klubów NBA udało się już wygrać ze wszystkimi oprócz Detroit Pistons. - Najlepsi wydobywają z nas najwięcej - komentuje środkowy Chris Kaman, którego postępy są jedną z przyczyn tego skoku w tabeli.

Clippers bowiem od lat byli jednym z najsłabszych zespołów NBA, choć grali tu przecież tak znani gracze, jak: Ron Harper, Danny Manning, Dominique Wilkins, Mark Jackson, Lamar Odom i Andre Miller. Teraz jednak - pod wodzą doświadczonego trenera Mike'a Dunleavy'ego - wszystko się zmieniło. Wielki krok do przodu zrobił skrzydłowy Elton Brand (w meczu ze Spurs 30 pkt), a na obwodzie królują niedawno pozyskani Sam Cassell (15 pkt i 11 asyst) oraz Cuttino Mobley. Także gracze uzupełniający - tacy jak Kaman, skrzydłowi Corey Maggette, Vladimir Radmanović i Quinton Ross oraz rozgrywający Shaun Livingston - nie zawodzą. Dunleavy w meczu ze Spurs korzystał tylko z tej ósemki graczy, a Cassell i Mobley świetnie zneutralizowali szybkich obwodowych mistrzów Tony'ego Parkera i Manu Ginobilego (odpowiednio 20 i 15 pkt). - To był klucz do wygranej - uznał Mobley, który wcześniej grał w Houston, Orlando i Sacramento.

Mistrzowie NBA z San Antonio grają w tym sezonie bardzo dobrze głównie dzięki ogromnym postępom 24-letniego rozgrywającego Parkera (19,4 pkt na mecz, 5,8 asysty). Jego występy sprawiają, że nikt nie zastanawia się nad sporym regresem gwiazdy numer jeden klubu Tima Duncana. W wieku 30 lat ten podkoszowy zawodnik nagle stracił skuteczność. W tym sezonie ma średnią punktów zaledwie 19 (a bywało kiedyś powyżej 25) i rzuca z gry ze skutecznością tylko 48 proc., a z wolnych - jedynie 64 proc. W meczu z Clippers zdobył 16 pkt, trafiając 6 z 14 rzutów z gry.

Clippers (bilans 34-25) są w tej chwili na czwartym miejscu na Zachodzie, ale w play-off mogą być rozstawieni najwyżej z piątką, bo pierwsze trzy miejsca zajmują zwycięzcy dywizji (jednym z nich będą słabsi obecnie od zespołu z Los Angeles koszykarze Denver Nuggets). Piąty zespół zagra najpewniej z drugą drużyną Dywizji Southwest, gdzie o pierwsze miejsce rywalizują San Antonio i Dallas. Zapowiada się więc niesamowicie trudna rywalizacja, ale dla kibiców Clippers najważniejsze jest, że ich zespół w ogóle będzie uczestniczył w posezonowej zabawie. Po raz pierwszy od 1997 r. i dopiero po raz trzeci od 1984, kiedy klub został przeniesiony do LA z San Diego.