Na razie tą pozycję okupują wczorajsi rywale Chicago. Jednak koszykarze 76ers po porażce w Wietrznym Mieście mają przewagę już tylko dwóch zwycięstw (ich bilans to 25-27). Dla gości była to szósta porażka w ostatnich dziesięciu meczach.
Liderem "Byków" był wczoraj Ben Gordon, który rzucił 21 punktów. Dobrze zaprezentował się także rozgrywający gospodarzy Kirk Hinrich, który zgromadził 18 pkt. Granicę 10 "oczek" przekroczyli także: Malik Allen, Andres Nocioni (po 16 pkt.) oraz Luol Deng - 12.
Bulls po dwóch pierwszych kwartach prowadzili "tylko" 57:46, ale w trzeciej odsłonie zaliczyli 16-punktową "ucieczkę" (16-0 run) i przed ostatnimi 12 minutami goście tracili już 30 pkt. Straty poniesione w pierwszej części spotkania spowodowały, że lider Philadelphii Allen Iverson grał tylko 28 minut, w których zgromadził 18 pkt.
W drugim czwartkowym meczu w Phoenix miejscowi Suns także rozgromili swoich przeciwników. Ofiarą "Słońc" padło tym razem Houston Rockets. Rezultat spotkania 109:75 na korzyść Steve'a Nasha (21 pkt. i 8 asyst) i spółki (Shawn Marion - 16 pkt. i Raja Bell - 15 i 10 zbiórek) po raz kolejny potwierdził słabość ekipy z miasta, które już jutro będzie gościć graczy na corocznym All Star Game. O skali porażki "Rakiet" niech świadczy fakt, że ich najlepszym strzelcem był wczoraj zdobywca 13 "oczek" Stromile Swift.
Houston przegrywając w Arizonie zakończyli swoją passę na 3 kolejnych wygranych i legitymują się teraz bilansem 22-31.
Chicago Bulls - Philadelphia 76ers 117:84
Phoenix Suns - Houston Rockets 109:75
ATLANTIC DIVISION
CENTRAL DIVISION
SOUTHEAST DIVISION
NORTHWEST DIVISION
PACIFIC DIVISION
SOUTHWEST DIVISION