Giovanni Zotta, przedstawiciel komisji antydopingowej działającej w ramach Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego przyznał w wywiadzie udzielonym agencji Reuters, że wstępne testy przeprowadzone u olimpijczyków wykazały u niektórych podwyższony poziom Erytropoetyny (EPO).
Dzisiejszy ranek nie był także szczęśliwy dla ośmiu narciarzy klasycznych, którzy zostali zawieszeni na najbliższe 5 dni z powodu podwyższonej ilości czerwonych krwinek.
Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) przyznała w piątek, że na ośmioosobowej "czerwonej" liście jest Evi Sachenbacher, która cztery lata temu w Salt Lake City oprócz złotego medalu w sztafecie zdobyła także srebrny medal w sprincie.
Pozostali narciarze z podwyższoną zawartością hemoglobiny we krwi, to: Sean Crooks (Kanada), Sergey Dalidowicz, Aleksandr Łatzukin (obaj Białoruś), Jean Marc Gaillard (Francja), Natalia Matwjejewa (Rosja), Kikkan Randall i Leif Zimmermann (USA).
- To nie jest pozytywny wynik antydopingowy, nie mówimy tu sankcji, ale tylko i wyłącznie dbamy o zdrowie sportowców - przyznał sekretarz generalny FIS Sarah Lewis. - Kiedy współczynnik hemoglobiny jest zbyt duży, istnieje duże ryzyko, że krew będzie zbyt gęsta, co w konsekwencji może spowodować wystąpienie skrzepów, a to już może doprowadzić do tragedii - dodała Lewis
Narciarze z podwyższonym współczynnikiem hemoglobiny nie wystąpią w pierwszych niedzielnych konkurencjach - 15 km (kobiety) i 30 km (mężczyźni) ze startu wspólnego.