Kto stoi za transferami młodych piłkarzy Górnika Zabrze?

Wydawało się, że Marka Koźmińskiego i Górnika Zabrze już nic nie łączy. Były właściciel klubu ma jednak mocne nieformalne związki z grupą zabrzańskich piłkarzy.

Górnik jest tej zimy w nie lada tarapatach - nie dość, że klub tonie w długach, to i kadra jest wyjątkowo szczupła, a zawodników wciąż ubywa. Zastanawiające, że przy okazji większości transferów w kulisach pojawia się nazwisko Marka Koźmińskiego. Były piłkarz reprezentacji Polski pół roku temu opuścił Zabrze i przestał być właścicielem Górnika. Nie przestał jednak interesować się zawodnikami, których w szybkim tempie zaczynało w Zabrzu ubywać. Jeszcze w końcu sierpnia Roosevelta niespodziewanie opuściła trójka piłkarzy (Joao Paolo Heidemann, Paweł Wojciechowski i Wojciech Okińczyc), którzy trafili do Cracovii. Dodatkowo Nigeryjczyk Ugochukwu Enyinnaya trafił do trzecioligowej Lechii Zielona Góra. Całą czwórkę sprowadzał do Zabrza Koźmiński.

Pod koniec roku pojawił się temat zmiany barw klubowych przez utalentowanego napastnika Kamila Króla. - Mam kilka ofert, ta z Górnika Łęczna jest dla mnie najkorzystniejsza, bo miałbym blisko w rodzinne strony - mówił piłkarz, który pochodzi z podlubelskiego Kraśnika. Wobec zawodnika były jednak inne plany. - Właścicielem mojej karty zawodniczej jest Marek Koźmiński, a on wolałby mnie wytransferować za granicę, niewykluczone, że niebawem wyjadę na testy do Włoch - przyznał bez większego entuzjazmu piłkarz. Ostatecznie Król zdecydował się pozostać w Zabrzu, ale sprawa powiązań wyszła na jaw. Przepisy PZPN-u zabraniają posiadania kart przez osoby indywidualne, mogą one należeć wyłącznie do klubów. Nic dziwnego, że "Koza" gwałtownie zaprzecza posiadaniu kart zabrzańskich piłkarzy. - Proszę mnie nie łączyć z Górnikiem! - denerwuje się. A jeśli chodzi o karty zawodnicze? - W tej sprawie nie mam nic do powiedzenia. To nie powinno pana interesować!

To nie koniec pomysłów Koźmińskiego na rozbiórkę Górnika. Przed kilkoma dniami na światło dzienne wyszła sprawa transferu Brazylijczyka Felixa Filipe, którym mocno zainteresował się klub z Lubina. W Zagłębiu jest oczywiste, że przejście młodziutkiego obrońcy Górnika to efekt współpracy, jaką Koźmiński nawiązał z trenerem Franciszkiem Smudą. - Biorę za tych piłkarzy odpowiedzialność, bo to ja ich sprowadziłem. Smuda pytał mnie o niego i powiedziałem, że to dobry zawodnik - wyjaśnia Koźmiński.

Czy to już koniec menedżerskich powiązań Koźmińskiego z piłkarzami Górnika. Chyba jednak nie. W Zabrzu mówi się, że na kolejny ogień mogą pójść bramkarz Piotr Leciejewski, pomocnik Marcin Siedlarz czy kurujący się wciąż obrońca Alessandro Rambo.

Nowy prezes Górnika Jerzy Frenkiel dokładnie zapoznał się z klubowymi dokumentami i kontraktami piłkarzy. Dowodów na istnienie specjalnych aneksów nie znalazł. - Nie spodziewałem się, że coś takiego może być. Gdyby taki dokument się znalazł, to byłoby to dla tych ludzi samobójstwo - twierdzi prezes Frenkiel.

Koźmiński nie chce mówić o kartach zawodniczych, chętnie jednak zmienia temat i wspomina o aktualnej sytuacji Górnika. - Miało być pięknie i ładnie. Ktoś miał zrobić to lepiej. Kim teraz Górnik ma grać? Takim składem? - pyta były właściciel.

Czy Koźmiński pomaga w dotychczasowych transferach wyłącznie z dobrego serca? - Nie jestem menedżerem, chcę po prostu pomóc tym chłopakom - kończy zdenerwowany naszymi pytaniami.

Copyright © Agora SA