- Nie ma powodów do paniki, w takich warunkach nikt by nie skoczył - uspokaja trener Heinz Kuttin. W tej samej serii Kamil Stoch był trzeci. - Najpierw padał deszcz. Zmrożone tory zostały kompletnie zalane - opowiada Kuttin. - Potem spadł śnieg. Zrobiła się trudna do opisania breja. Nie było mowy o dobrym odbiciu się, wyjściu z progu w odpowiedniej chwili. Wszystko było spóźnione. Adam formy nie stracił. Skakać się nie dało, a najlepsze wyniki mieli ci, którzy skakali na początku.
Pierwszą serię treningową wygrał Norweg Bjoern Einar Romoeren - skoczył 124 m. Przyzwoicie skakał Stoch - 115 m dało mu 15. lokatę. Robert Mateja był 29. (102), Adam Małysz - 36. (100), Marcin Bachleda 45. (96,5), a Wojciech Skupień 51. (95). Skakało 67 zawodników. Brakowało lidera klasyfikacji generalnej PŚ Czecha Jakuba Jandy. - W tej serii Adam miał wiatr w plecy - mówi Kuttin.
W drugiej serii Stoch skoczył 125,5 m i zajął trzecie miejsce - razem z dwukrotnym mistrzem olimpijskim z Salt Lake City, Szwajcarem Simonem Ammannem. Najdalej skoczył Rosjanin Denis Korniłow (129 m), wyprzedzając o trzy metry Radika Żaparowa z Kazachstanu. Mateja był 10. (121,5), Skupień 33. (114,5), Bachleda 45. (112), a Małysz ostatni - 64., razem z Uhrmannem. Nie skakali Janda, Andreas Kuettel (Szwajcaria), Janne Ahonen (Finlandia) i Takanobu Okabe (Japonia).
- Było tak mokro, że kwalifikacje przeniesiono na sobotę - mówi Kuttin. Kwalifikacje zostały przerwane ze względu na bezpieczeństwo zawodników po 19 skokach. - Skakanie w takich warunkach nie miało sensu. Mam nadzieję, że Kamil i Robert skoczą tak samo dobrze jak w piątek. Pracujemy nad tym, by zdobyli kolejne punkty PŚ. Jeśli chodzi o Adama, to wszystko będzie dobrze. Nie jest ani przemęczony, ani przetrenowany.