Zmiany w Dyskobolii Grodzisk Wlkp.

Nawet ośmiu zawodników z obecnej kadry może w ciągu pół roku opuścić Dyskobolię Grodzisk Wlkp. Pierwsza grupa piłkarzy pożegna się z drużyną tej zimy, a kilku jeszcze szansę wiosną. Czy będzie wśród nich Michał Goliński?

Po nieudanej jesieni w wykonaniu wicemistrzów Polski niedzielne spotkanie wigilijne Groclinu przebiegało w smutnej atmosferze. O wiele ważniejsze dla losów drużyny z Grodziska była jednak późniejsza narada prezesów Zbigniewa Drzymały i Jerzego Kopy oraz trenera Wernera Liczki. - Wcześniej nie planowaliśmy żadnych poważnych zmian. Raport przedstawiony przez trenera wykazał jednak, że ok. 20 proc. piłkarzy nie powinno dłużej występować w tym zespole - tłumaczy Kopa. - Nazwisk tych zawodników nie podam, ale będziemy chcieli wymienić najsłabsze ogniwa drużyny.

Zmiany w Dyskobolii będą przebiegać według schematu - piłkarza, który się nie sprawdził, ma zastąpić nowy. Ponieważ nie wiadomo, które z planowanych transferów uda się Groclinowi zrealizować, nikt nie chce głośno mówić o tych graczach, z którymi Drzymała chce się pożegnać. Autorem reformy jest Liczka. To według jego życzeń do Grodziska będą trafiać nowi gracze. - Jedna grupa zawodników to taka, w której znajdą się zawodnicy ok. 25-letni, doświadczeni, od razu gotowi do gry w podstawowym składzie. W drugiej są piłkarze młodzi, polscy, perspektywiczni. Pierwszym z nich jest Tomasz Zahorski [napastnik OKS Olsztyn będzie wypożyczony do końca sezonu z opcją pierwokupu - przyp. red.], ale nie ostatnim. Chodzi nam o to, by konkurencja była na każdej pozycji - tłumaczy czeski trener. Potwierdza on, że Dyskobolia zdecydowała się już wykupić Vlade Lazarevskiego, który dotychczas był tylko wypożyczony do zespołu wicemistrzów Polski. - Mam do niego zaufanie, jest bardzo chętny do współpracy i chce się uczyć - mówi Liczka o Macedończyku. Czecha przekonał do siebie także Tibor Sabo, ale jego wypożyczenie kończy się w czerwcu i Groclin nie musi decydować się na jego transfer już teraz.

Po kilku tygodniach pracy w Grodzisku Liczka nie jest zadowolony nawet z ośmiu zawodników. - Ale nie wszyscy od razu odejdą. Dwóch lub trzech nie mogło się pokazać z innych powodów, pozapiłkarskich, dlatego zostaną do lata. Wiosną dostaną jeszcze jedną szansę - mówi Liczka. Jednak aby ktoś mógł przyjść, Dyskobolia musi sprzedać innego zawodnika. - Jesteśmy spółką i wydatki muszą się bilansować z przychodami. Jeżeli kogoś sprzedamy za kwotę x, to te pieniądze będziemy mogli przeznaczyć na nowego gracza. Jeśli nie, to trafią do nas wolni zawodnicy - wyjaśnia prezes Kopa. - Pewne jest to, że na pierwszym treningu po przerwie zimowej (4 stycznia), do Grodziska mają przyjechać wszyscy gracze z obecnej kadry. Najpierw potrenujemy na własnych obiektach, a potem udamy się na obóz do Antalyi. Po nim zapadną ostateczne decyzje - mówi Liczka.

Przesądzone jest, że nowych klubów będą sobie szukać sprowadzeni rok temu przez Duszana Radolskiego jego rodacy - Andrej Porazik i Duszan Sninsky. Oni najprawdopodobniej nawet nie polecą do Turcji. Według nieoficjalnych informacji niepewny jest też los Marcina Radzewicza.

Inny pomocnik, który także nie zachwyca w Grodzisku, to Michał Goliński. Według nieoficjalnych źródeł były lechita może zostać wypożyczony przez Dyskobolię, by w innym klubie odzyskał dawną formę. Transfer definitywny raczej nie wchodzi w grę. - Chyba że byłby to klub, w którym Michał mógłby się dalej rozwijać. Na pewno nie jest tak, że chcemy się go koniecznie pozbyć - mówi Kopa.

- Mam kontrakt ważny jeszcze trzy lata i nic nie słyszałem, że miałbym odejść z Groclinu. Wszystkie informacje, które pojawiają się na ten temat, to spekulacje - twierdzi były pomocnik Lecha. - Myślę, że gdyby coś było na rzeczy, to dowiedziałbym się już choćby od prezesa Drzymały czy trenera Liczki, z którymi widzieliśmy się na Wigilii. W drużynie mówi się, że kilku zawodników będzie musiało odejść, ale wszyscy mamy stawić się na pierwszym treningu w nowym roku. Wtedy pewnie dowiemy się, co z nami - mówi Goliński.

Tomasz Zahorski

napastnik OKS Olsztyn, od stycznia Dyskobolii

Wyjazd do Wielkopolski z różnych powodów odsuwał się i zacząłem wątpić, czy w ogóle coś z tego wyjdzie. Jednak sprawa się wyjaśniła i to jest teraz najważniejsze. Na testach nie było łatwo. Przez kilka dni trenowaliśmy dwa razy dziennie - rano był trening, a po południu siłownia i testy wydolnościowe. Brało w nich udział czterech zawodników, a okazało się, że miałem najlepsze wyniki. Trener Werner Liczka najpierw przeprowadził ze mną nieoficjalną rozmowę. A potem, już po zakończeniu testów, w Grodzisku powiedzieli, że są zainteresowani moją osobą.

Oczywiście, że się trochę bałem, ale tylko na początku. Po pierwszych treningach zacząłem nabierać pewności siebie. Przede wszystkim zrozumiałem, że pozostali zawodnicy także zaczynali tak jak ja, grając w niższych ligach. Teraz pozostaje mi tylko rozwijać się i dorównywać umiejętnościom tym najlepszym. W Grodzisku mam stawić się 4 stycznia. Wtedy zawodnicy Groclinu rozpoczynają przygotowania do rundy rewanżowej. Jednak wcześniej do OKS mają trafić warunki umowy, która jest aktualnie przygotowywana. Na dziś w grę wchodzi wypożyczenie do lipca przyszłego roku z opcją pierwokupu.

not. sw

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.