W I serii w niedzielę Małysz skoczył 135 m. O walce o podium nie było co marzyć. Janne Ahonene trzeci po pierwszym skoku miał aż 5 punktów przewagi nad Polakiem. Trzeba było skupić się na walce o czwarte miejsce. Niestety, w drugim skoku Małysz wylądował o 5,5 metra bliżej niż w pierwszym i skoczył zawody na 7. miejscu.
- Moje skoki są dobre. Brakuje tylko małych drobnostek. Cały czas jestem blisko najlepszych. Wczoraj byłem trochę zły, gdy spadłem z trzeciego miejsca na ósme. Trenerzy wyjaśnili mi, że nie było w tym mojej winy. Dziś podchodziłem do konkursu już spokojnej, wiem, że jesteśmy na dobrej drodze Dziś zabrakło wiatru z przodu i tego błysku na progu, który pozwala zwyciężać w konkursach. Brakuje mi też trochę świeżości. Prawdopodobnie nie pojadę na treningi przed zawodami w Engelbergu, ale będę w tym czasie odpoczywał w domu - powiedział Małysz po konkursie w rozmowie z TVP.
Na czele stawki po pierwszej serii znajdował się Janda. Bardzo chciał wygrać konkurs "u siebie" i sztuka ta udała mu się w pełni. W pierwszym finałowym skoku zaliczył 138,5 m i wyprzedzał Norwega Sigurda Pettersena, który miał skok o pół metra dłuższy o 0,6 pkt.
Norweg po raz pierwszy w tym sezonie zdobył punkty, w niedzielę znalazł się na piątym miejscu. Trzeci był Fin Janne Ahonen (136,0 m) przed dwukrotnym złotym medalistą olimpijskim z Salt Lake City Szwajcarem Simonem Ammannem (136,0) i Adamem Małyszem (135 m).
Na dziewiątym miejscu (skok 132 m) "czaił" się Szwajcar Andreas Kuettel, który do niedzieli trzykrotnie stawał na podium, miał w tym sezonie dwa zwycięstwa w Lillehammer oraz w sobotnim konkursie w Harrachowie.
W ostatniej kolejce lider klasyfikacji generalnej PŚ Janda poszybował dwa i pół metra dalej odnosząc trzecie zwycięstwo w sezonie (poprzednio wygrał w Kuusamo i w Lillehammer). Ahonen uzyskał odległość o pół metra krótszą niż w pierwszej serii, wystarczyło to jednak do zajęcia drugiego miejsca. Na trzecie, zajmowane dotąd przez Fina, "wskoczył" Kuettel oddając skok na 137,5 m (dalej o 5,5 m niż poprzednio).
Lokaty poprawili Norweg Roar Ljoekelsoey, przesuwając się z ósmego na czwarte oraz Niemiec Michael Uhrmann z 10 na 9. Pozostała piątka zawodników nie utrzymała lokat z pierwszej serii. Sigurd Pettersen (Norwegia) spadł z 2 na 5, Simon Ammann (Szwajcaria) z 4 na 6, Takanobu Okabe (Japonia) z 6 na 10, Adam Małysz z 5 na 7 oraz Niemiec Georg Spaeth z 7 na 8.
Małysz przesunął się z ósmego na szóste miejsce w klasyfikacji Pucharu Świata. We wszystkich dotychczasowych konkursach sezonu Polak był w czołowej dziesiątce: w Kuusamo był 7 i 5, na olimpijskim obiekcie w Lillehammer 10 i 5, w Harrachowie 8 i 7.
Pozostali Polacy spisali się słabo. Kamil Stoch został zdyskwalifikowany za zbyt długie narty (skoczył 116 m, więc i tak nie wystąpiłby w finale i nie zdobyłby żadnych punktów), a Rafał Śliż - po skoku na 112 m był zajął 45. miejsce. Krystian Długopolski i Wojciech Skupień w ogóle nie zakwalifikowali się do konkursowej pięćdziesiątki.