Górnik Zabrze - GKS BOT Bełchatów 0:1

W Zabrzu w przeddzień Barbórki dwie górnicze jedenastki z dołu tabeli, grały o spokojniejszą zimę. Zdecydowanie lepszy był zespół z Bełchatowa.

- Mogliśmy wygrać nawet 5:0 - opowiadał Radosław Matusiak, napastnik gości. Miejscowi tylko świetnej dyspozycji bramkarza Piotra Lecha (wybronił m.in. cztery sytuacje sam na sam z napastnikami gości) zawdzięczają tak niską porażkę. Zabrzanie nie stworzyli praktycznie żadnej stuprocentowej akcji pod bramką debiutującego w ekstraklasie 23-letniego Łukasza Sapeli, na którego postawił trener Orest Lenczyk po serii kiepskich występów Jacka Banaszyńskiego.

Mimo to mógł być w Zabrzu remis, ale sędzia Marcin Borski nie podyktował rzutu karnego po ewidentnym zagraniu ręką w polu karnym przez Mariusza Ujka. - Piłka odbiła się od ręki, według mnie karny być powinien - przekonywał trener Górnika Marek Motyka. Borski dodatkowo dość nieoczekiwanie skończył mecz - goście mieli róg, a Wiechowski właśnie miał wejść za Dziedzica na boisko. Po meczu arbiter tak bronił się przed zarzutami: - Ręka w polu karnym to było przypadkowe zagranie.

Emocji było tego wieczoru więcej - w doliczonym już czasie gry, po kolejnej niewykorzystanej sytuacji przez swoich zawodników trener Orest Lenczyk nie wytrzymał i wyszedł do szatni. - Pomyślałem o wnuczku i o tym, że mam dla kogo żyć, a piłkarze beze mnie przez minutę sobie poradzą - przekonywał po meczu doświadczony szkoleniowiec.

STRZELCY BRAMEK

GKS BOT: Ujek (31., po podaniu Garguły).

SKŁADY

Górnik: Lech - Radler, Prokop Ż , P. Król, Magiera - Filipe, Juszkiewicz, Bukalski - K. Król (81. Dudziński), Aleksander Ż (62. Stoimenow Ż ), Siedlarz (74. Radawiec).

GKS BOT: Sapela - Fonfara, Pietrasiak, Cecot, Berliński - Chi-Fon (79. Janković), Kuranty, Garguła, Dziedzic - Matusiak, Ujek Ż (86. Kmiecik).

Sędziował: Marcin Borski (Warszawa). Widzów: 1,5 tys.

GÓRNIK - GKS BOT