Polski lekarz oskarżony w sprawie Rumsasa

Kary więzienia bez zawieszenia zażądał dla polskiego lekarza Krzysztofa Ficka prokurator Vincent Le Pannerer podczas procesu Raimondasa Rumsasa i jego żony Edity

Po wybuchu "afery Rumsasa", trzeciego kolarza w Tour de France w 2002 roku, Ficek był jednym ze świadków w sprawie. Wypisywał recepty Litwinowi i jego żonie, a francuska policja znalazła je w torebce Edity Rumsiene obok środków dopingujących. Teraz prokurator uznał polskiego lekarza za głównego oskarżonego, ponieważ: "na nim, jako specjaliście, spoczywał obowiązek ostrzeżenia Rumsasów o konsekwencjach stosowania tych środków".

- Nie wypisywałem recept na żadne środki dopingujące typu erytropoetyna, hormon wzrostu i testosteron. Potwierdzili to nawet Francuzi, w piśmie, które do mnie skierowali. Nie wypisywał ich również hiszpański lekarz grupy Lampre. Skodyfikowałem tylko leki, które Edyta chciała wywieźć z Polski. Miało to służyć legalizacji wywozu. Powiedziałem jej, że niektóre z nich, gdyby były przeznaczone dla Raimondasa [żona kolarza tłumaczyła, że są dla matki - red.], mogłyby być uznane za doping, jeżeli wcześniej nie zostaną zgłoszone - mówi "Gazecie" Ficek.

Wyrok sądu w Bonneville ma zapaść 26 stycznia 2006 roku. Obrońca Rumsasów mecenas Alexandre Varaut zgłosił wniosek o umorzenie sprawy. Ficek nie wybiera się do Francji. - Wyrok sądu francuskiego musi być przesłany do Polski i nasz sąd rozpatrzy, czy jest zasadny. Zamierzam poczekać na prawomocny wyrok polskiego - mówi Ficek. - Nie oczekuję sprawiedliwego werdyktu we Francji. Marka Rutkiewicza oskarżono nawet o branie kokainy, podkładając włosy innej osoby, sfałszowano podpisy. Sprawę Bogdana Madejaka umorzono. Francuskiemu prokuratorowi zależy na tym, by wykazać, że istnieje jakaś siatka rozprowadzająca środki dopingujące w Europie Wschodniej. Ja pasowałem do tej siatki jako odpowiedzialny za wypisywanie środków dopingowych - mówi Ficek.

Heras się nie przyznaje

Analiza próbki B potwierdziła stosowanie dopingu przez zwycięzcę Vuelty Roberta Herasa. Hiszpan kwestionuje wyniki kontroli antydopingowej.

- Dwa dni temu usłyszałem w laboratorium, że wynik testu nie jest jasny, a dziś mówią, że jest pozytywny. Po tym wszystkim mogę uważać, że metoda badania była fałszywa. Powtarzam - nigdy nie przyjąłem żadnej dopingowej substancji, ani podczas Vuelty, ani podczas innego wyścigu - powiedział Heras podczas konferencji prasowej.

31-letni kolarz czeka na decyzję Międzynarodowej Federacji Kolarskiej (UCI). Jeżeli UCI uzna wyniki testów za pozytywne, Heras zostanie zdyskwalifikowany na dwa lata i straci zwycięstwo (odniesione w tym roku po raz czwarty) w Vuelcie. Triumfatorem zostanie Rosjanin Denis Mienczow.

Copyright © Agora SA