W środę w Krakowie odbyła się ceremonia otwarcia 3. w historii igrzysk europejskich. Ceremonia, która mimo olbrzymiego budżetu, okazała się niewypałem. Tak opisywał ją dziennikarz Sport.pl - Piotr Wesołowicz - który przyglądał się wydarzeniu ze stadionu Wisły.
">>Skoro już – jako państwo – przepaliliśmy na tę imprezę ciężkie miliony, niech się chociaż efektownie dymi<< – ta myśl towarzyszyła mi podczas drogi na stadion Wisły. To tu odbywała się ceremonia, która miała przyprawić świat o ciarki. Ale nikt nie mówił, że mogą być to ciarki zażenowania" - pisał.
"Patos w praktyce zamienił się w kicz – i to chaotyczny. Na płytę stadionu wjeżdżały ruchome platformy, a każda z nich przedstawiała jakiś moment w historii Polski. Z perspektywy trybun było to co najmniej nieczytelne, a przede wszystkim – niestety – nużące. Kilkanaście tysięcy osób poczuło się jak na lekcji historii, przyspieszonym kursie do matury. Choć przecież mieli obiecany show, którego nie zapomną" - dodał.
W trakcie ceremonii otwarcia igrzysk przemawiał m.in. polityk Prawa i Sprawiedliwości - Jacek Sasin. Minister Aktywów Państwowych wszedł na scenę z werwą i gestami dłoni machał do widzów, jednak został przeraźliwie wygwizdany.
"Polityk partii rządzącej mówił… No właśnie, o czym? Nie wiadomo. Został absolutnie zagłuszony, a organizatorzy musieli wyświetlać na telebimach napisy, aby jego przemowa dotarła do odbiorców" - relacjonował Wesołowicz.
W czwartek za pośrednictwem mediów społecznościowych Sasin odniósł się do sytuacji. "Grupka politycznych hejterów próbowała zakłócić otwarcie Igrzysk Europejskich. Wielki organizacyjny sukces Polski wywołał frustrację tych, którzy źle życzą naszej ojczyźnie. Pomylili sportowe święto z politycznym wiecem. Wstyd!" - napisał na Twitterze.
Igrzyska europejskie potrwają do 2 lipca.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!