Radolsky, co jest w naszej lidze wyjątkiem, dowiedział się o dymisji od prezesa, a nie z mediów czy niekontrolowanych przecieków z klubu. Dostał też szansę poprowadzenia drużyny w meczu ligowym, choć jego odejście stało się faktem już kilka dni wcześniej. Po spotkaniu - mimo fatalnego wyniku dla mającego mistrzowskie aspiracje Groclinu - część konferencji prasowej poświęcono wspomnieniom największych sukcesów grodziszczan pod wodzą Radolskiego. Przy muzyce z filmu "Gladiator" oglądaliśmy najładniejsze bramki Dyskobolii z ostatnich dwóch lat. Były migawki z pamiętnych meczów Pucharu UEFA przeciwko Manchesterowi City i Hercie Berlin, a także pojedynków, po których Groclin sięgnął latem tego roku po Puchar Polski, oraz przegląd goli ligowych. Radolsky i jego asystent Jaroslav Belejcak dostali pamiątki klubowe, puchar i kwiaty.
Wcześniej podobne prezenty w szatni wręczyli im piłkarze, podkreślając, że odchodzi z klubu prawdziwy fachowiec. W trakcie meczu z Polonią spiker na stadionie wspomniał, że za czasów Słowaka grodziski klub osiągnął największe sukcesy w historii. Kibice kilka razy skandowali nazwisko Radolskiego, otrzymał on też burzę braw, gdy na początku drugiej połowy szedł wzdłuż boiska. Nie brakowało łez, oczy szkliły się też samemu Radolskiemu...
Ale grodziscy fani nie dla wszystkich byli łaskawi. Na mecz weszli za darmo, bo bilety zafundowali im piłkarze, którzy chcieli w ten sposób przeprosić się ze swoimi kibicami po trzech kolejnych porażkach. Do promocji dorzucił się też sam Drzymała i obiecał, że wszyscy posiadacze biletów na mecz z Polonią będą mogli wejść na kolejny pojedynek ligowy (derby Wielkopolski z Lechem Poznań) za pół ceny. Kibice gospodarzy zachowywali się jednak dziwnie. Nie powiesili swoich flag, nie dopingowali zawodników. Przez większość meczu domagali się od Drzymały zwolnienia prezesa ds. sportowych Jerzego Kopy, który ich zdaniem odpowiada za fatalną ostatnio politykę transferową klubu.
Pojedynek z ostatnią w tabeli Polonią miał być udanym pożegnaniem słowackiego trenera z Grodziskiem i w ogóle polską ligą. - Mam pięć propozycji pracy. Poczekam jednak na ofertę podobnie atrakcyjną do tej, jaką otrzymałem kiedyś z Grodziska - przyznał Radolsky. Wcześniej mówił, że, gdy rozeszła się informacja o jego dymisji, dzwonili do niego prezesi wielu klubów ze Słowacji.
Mecz z outsiderem zakończył się kolejną kompromitacją grodziszczan. Oglądał ją z trybuny honorowej Werner Liczka, który w niedzielę poprowadził pierwszy trening wicemistrzów Polski. Trudno oprzeć się wrażeniu, że Radolsky zostawił po sobie spaloną ziemię. Z powodu kontuzji do gry przeciwko Polonii niezdolnych było ośmiu, w większości podstawowych piłkarzy. Ponadto urazu w trakcie meczu doznał Rafał Lasocki. Za kartki pauzował Piotr Rocki, a Marcin Radzewicz akurat w sobotę brał ślub. Plaga urazów, która nie pierwszy raz dotknęła Grodzisk, to jeden z głównych powodów odejścia Radolskiego. Liczka nie będzie miał wielkiego pola manewru. Jeśli będzie chciał skompletować kadrę na następny mecz, będzie musiał sięgnąć po juniorów, których Słowak nie widział w zespole. W sobotę dwóch z nich było w rezerwie, ale żaden z nich nie doczekał się debiutu, choć Groclin z minuty na minutę grał coraz gorzej.
Czy receptę na wyjście z kryzysu znajdzie Liczka, który cały mecz oglądał w towarzystwie szefa Groclinu? - Jest klasowym trenerem, prawdziwym fachowcem i wierzę, że szybko doprowadzi ten zespół do optymalnej formy. Choć trzeba przyznać, że mają tu mały szpital - stwierdził polonista Igor Gołaszewski, który w warszawskim klubie współpracował z czeskim trenerem.
Pojawienie się na boisku Gołaszewskiego i Bośniaka Esnara Arifovica odmieniło Polonię, która po koszmarnym początku w Grodzisku z czasem zaczęła dominować. Podopieczni Dariusza Kubickiego wyprowadzali skuteczne kontry i mogli strzelić zwycięską bramkę wcześniej niż w drugiej minucie doliczonego czasu gry. Ostatni zespół ligi wygrał w Wielkopolsce zasłużenie, a ten region jest dla Polonii wyjątkowo szczęśliwy. Zespół Kubickiego zdobył na wielkopolskich drużynach siedem z ośmiu swoich punktów w tym sezonie, w tym sześć po wyjazdowych zwycięstwach z Lechem Poznań i Groclinem. - Po pięciu kolejnych porażkach ciężko nam było się podnieść. Stąd słabe nasze 20 min. Nie jesteśmy tacy słabi piłkarsko. Okazało się, że przyczyny naszych przegranych były w głowach, a nie w nogach - ocenił Jacek Kosmalski, który wypracował bramkę Arifovica. - To koszmar. Nie wiem, co się z nami dzieje. W trzech kolejnych meczach u siebie mieliśmy zdobyć 9 pkt, a po dwóch mamy zero. Nie wiem, nie wiem, nic nie wskazywało, że możemy przegrać - mówił zmartwiony Adrian Sikora.
STRZELCY BRAMEK
Groclin: Sikora (15., bez asysty).
Polonia: Gołaszewski (80., po podaniu Arifovica), Arifović (90.+2, głową, po podaniu Kosmalskiego).
SKŁADY
Groclin: Ptak - Sokołowski, Sninsky, Lasocki (80. Zając), Lazarevski - Piechniak, Goliński, Sabo, Sedlacek - Porazik, Sikora.
Polonia: Kieszek - Szymanek, Igwe Ż (46. Łukasiewicz Ż ), Jarczyk, Swisher Ż - Seweryn, Dźwigała, Markowski, Cichon (60. Gołaszewski) - Rodrigo (73. Arifović), Kosmalski.
Sędziował: Leszek Gawron (Rzeszów). Widzów: 4 tys.
Groclin - Polonia
Przez ponad 30 lat, odkąd jestem piłkarzem lub trenerem, nie spotkałem się z taką sytuacją, by tylu zawodników w jednym klubie było jednocześnie kontuzjowanych. Problem jest tym większy, że są to kontuzje, które wymagają długotrwałego leczenia. W sobotę w kadrze było tylko 11 graczy zdolnych do gry. Najwięcej urazów jest w defensywie i stąd takie problemy w meczu z Polonią. Gdybym na dzisiaj chciał ustawić zespół tak, by każdy grał na swojej nominalnej pozycji, to na niektóre nie miałbym kogo wystawić. W niedzielę prowadziłem pierwszy trening, było szesnastu piłkarzy, w tym czterech juniorów, których zaprosiłem po wcześniejszych rozmowach z Duszanem Radolskim. Wygląda jednak na to, że zasadniczych zmian w tym zespole nie jestem w stanie na razie zrobić.
not. pele