AZS Gaz Ziemny Koszalin - Turów Zgorzelec 97:96

Tego chyba nikt się nie spodziewał! Na inauguracje sezonu akademicy pokonali pretendenta do medalu - Turów Zgorzelec. Zwycięstwo zapewnił na osiem sekund przed końcem bohater dnia - Chudney Gray.

W pomeczowych wypowiedziach załamanych gości dało się znaleźć przyczynę porażki: "przegraliśmy, bo zawiodła obrona", "zadecydowała słaba defensywa", "szczególnie źle wypadliśmy w obronie".

I faktycznie. Od początku spotkania widać było słabo zorganizowaną i chaotycznie grającą obronę gości. Koszykarze z Turowa popełniali wiele prostych, niewymuszonych błędów, które skutecznie wykorzystywał najlepszy na boisku Chudney Gray. Niemal w każdej akcji potrafił znaleźć dobra drogę pod kosz i rzucić punkty. Nie przeszkadzało mu nawet podwojenie. Grał fenomenalnie, a jeśli nie był wstanie sam skończyć akcji, to dostrzegał lepiej ustawionych kolegów.

- W pierwszych minutach moi koszykarze byli za bardzo spięci i zdenerwowani. Słaba gra na deskach i jeszcze słabsza obrona spowodowały, że pierwsza kwartę przegraliśmy tak wysoko - żalił się trener Turowa Mariusz Karol.

Druga kwarta była już bardziej wyrównana za sprawą wejścia do gry niedawno zatrudnionego Andrzeja Pluty. Gra gości zmieniła się zupełnie. Lepiej poukładana obrona i skuteczniejsze ataki, spowodowały, że przewaga AZS-u z pierwszej kwarty zaczęła topnieć. Kiedy wydawało się, że AZS ma lekki kryzys formy, grę zespołu pociągnął Grzegorz Radwan, trafiając cztery z pięciu rzutów za trzy. Przewaga znowu wzrosła, a sytuacja była opanowana. To co wychodziło Radwanowi, zupełnie nie udawało się Michael'owi Ansley'owi, jednemu z najlepszych zawodników poprzedniego sezonu. Nie trafiał rzutów spod kosza i słabo spisywał się w walce pod koszem.

Trzecia i czwarta kwarta to zdecydowanie lepsza gra Turowa, oraz słabsza postawa Graya. Dzięki agresywnej obronie i trójkom Pluty, drużyna ze Zgorzelca stopniowo odrabiała straty. Goście wyraźnie narzucili swój sposób gry i po czterech minutach trzeciej kwarty ich strata do AZS-u wynosiła zaledwie jeden punkt. Gospodarze zdołali się jednak pozbierać i rozpoczęła się walka punkt za punkt.

- Gray zagrał bardzo dobrze, ale przez 40 minut nie można utrzymać równej i wysokiej dyspozycji. Dlatego w trzeciej kwarcie nasza gra nieco osłabła - stwierdził szkoleniowiec AZS-u Jacek Gembal.

Wielkie emocje przyszły na 18 sekund przed końcem spotkania. Po indywidualnej akcji Daryl'a Greena, Turów wyszedł na pierwsze w tym meczu prowadzenie. Szybko zareagował Gembal i poprosił o czas dla swojego zespołu. Ostatnia akcja była wyraźnie ustawiona pod Gray'a. Kiedy dostał piłkę, wykonał serię efektownych zwodów i ruszył pod kosz zdobywając dwa punkty. Zgorzelczanom pozostało osiem sekund, Green oddał rzut, ale spudłował.

- Nie mamy do niego pretensji o pudło - bronił Amerykanina Pluta. - Porażka jest winą całego zespołu, który zagrał fatalnie w obronie, przede wszystkim w pierwszej części spotkania - podsumował Pluta.

Kwarty: 30:18, 25:24, 23:30, 19:24

AZS: Gray 32 (2), Bradford 20, Kowalczuk 10 (1), Balcerzak 10 (1), Wiechowski 0 oraz Radwan 19 (5), Briegmann 3 (1), Robak 3.

Turów: Szawarski 18 (3), Greene 14 (2), Machowski 11 (2), Ansley 8, Grudziński 2 oraz Pluta 27 (5), Hyży 12, Bigus 4, Weatherspoon 0.

Gracz meczu

Chudney Gray

Amerykański rozgrywający (32 punkty, 8 asyst) przyćmił gwiazdy Turowa

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.