Pierce i Clijsters w finale US Open

Francuzka Mary Pierce i Belgijka Kim Clijsters zagrają w finale wielkoszlemowego turnieju US Open w Nowym Jorku (z pulą nagród 17,742 mln dol.).

Pierce pokonała w półfinale Rosjankę Jelenę Dementiewą 3:6, 6:2, 6:2. Clijsters okazała się lepsza od Marii Szarapowej (Rosja) 6:2, 6:7 (4-7), 6:3.

Zobacz zdjęcia z półfinałów US Open

Żale Dementiewej

Pierce pokonała nie tylko rywalkę, ale także ból pleców. Po pierwszym secie Francuzka zmuszona była skorzystać z pomocy fizykoterapeuty. 12-mintuowa przerwa pozwoliła jej nie tylko wrócić na kort i kontynuować grę, ale w dodatku odwrócić losy meczu. Pierwszego seta wygrała bowiem Dementiewa.

Po meczu Rosjanka oskarżyła rywalkę o nieczyste sztuczki: - Losy meczu można odwrócić, wygrywając niewiarygodną wymianę, albo zmieniając rytm gry, ale próbować tego, przez nadzwyczajną 12-minutową przerwę, to nie jest fair - powiedziała po spotkaniu Dementiewa. - Myślę, że ona nie odniosła żadnej kontuzji. Zrobiła jednak wszystko, co tylko dozwolone przepisami, aby ze mną wygrać.

- Nigdy w podobnym tonie nie wyrażałam się o innych graczach. Mam za wiele szacunku do siebie, rywalek, tenisa i wszystkich kibiców - odpowiedziała Pierce.

Francuzka - najstarsza ze wszystkich półfinalistek (pierwszy wielkoszlemowy turniej wygrała 10 lat temu - był to Australian Open) - po powrocie do gry nie zdradzała żadnych oznak kontuzji. Nie miała problemów z bieganiem, czy silnym uderzaniem piłki.

- Plecy bolały minie od samego początku meczu - tłumaczyła się Pierce. - Po przegraniu pierwszego seta poprosiłam o pomoc, bo nie byłam w stanie grać na moim zwykłym poziomie. Nie mogłam prawie się ruszać. Mam już 30 lat, a gram zawodowo od siedemnastu. Myślę, że na tym poziomie wszystkie jesteśmy mentalnie tak silne, że przerwa w grze nie może nic zmienić w meczu. Byłam kontuzjowana i potrzebowałam pomocy, żeby grać lepiej. To wszystko - dodała Francuzka.

Pierce przegrała dopiero pierwszego seta w Nowym Jorku. Dwie wcześniejsze rywalki - wyżej notowane - Justine Henin-Hardene i Amelie Mauresmo odprawiła w dwóch.

Dzielna Szarapowa

Również trzech setów do pokonania Marii Szarapowej potrzebowała Kim Clijsters. Belgijka była jednak sama sobie winna. W drugiej partii prowadziła już 6:5 i miała pięć piłek meczowych przy serwisie rywalki. Szarapowa walczyła jednak jak lwica o młode. Odważnymi atakami odrobiła stratę. Wygrała gema, a potem okazała się lepsza także w tie-breaku.

Wydawało się, że Clijsters musi się załamać taką postawą rozstawionej z numerem jeden rywalki. Tymczasem Belgijka już w pierwszym gemie przełamała serwis rywalki. Potem dokonała tego jeszcze w trzecim i szybko zrobiło się 4:0. Szarapowa i tym razem dzielnie walczyła o odrobienie strat. Przegrywając 2:5, wygrała gema przy serwisie rywalki. Sama jednak nie obroniła swojego podania w następnym. Clijsters, konsekwentnie grająca cały mecz z głębi kortu, nie dała sobie wydrzeć pewnego zwycięstwa.

Belgijka stanie w sobotę przed szansą wygranie swojego pierwszego turnieju Wielkiego Szlema w karierze. Choć była już liderką światowego rankingu tenisistek nigdy nie sięgnęła po najważniejsze tytuły.

W Nowym Jorku Clijsters może sięgnąć po najwyższą nagrodę w historii kobiecego tenisa. Jeśli wygra z Pierce zainkasuje 2,2 mln dolarów. 1,1 mln za zwycięstwo w US Open i 1,1 mln za wygranie serii turniejów przed wielkoszlemową imprezą (tzw. US Open Tour).

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.