Jeffrey Jordan ma 188 centymetrów wzrostu i gra - podobnie jak ojciec - jako rzucający rozgrywający. Ma niezły rzut z półdystansu (rzuca lewą ręką), potrafi skutecznie wejść pod kosz i poradzić sobie w tłoku.
Młody Jordan (jest najstarszym synem Michaela), czy tego chce czy nie, jest na kampie w Indianapolis główną medialną atrakcją, ale nie chce być postrzegany tylko jako Jordan junior. - Lubię swoje imię - mówi. - Ludzie ciągle mnie porównują z ojcem, ale ja udźwignę tą presję - mówił dziennikowi "Chicago Tribune".
- Kiedy byłem młodszy ojciec nie pozwalał mi grać w takich kampach, czy turniejach. Chciał mnie obronić przed... wami - mówił do dziennikarzy Jeffrey. To pierwsza taka sytuacja w jego karierze - gra pod okiem obserwatorów i skautów z całych USA. Na Nike All-America zjeżdżają trenerzy z najlepszych uniwersytetów. Jest m.in. coach Duke Mike Krzyzewski, który ogląda 123 zawodników z całego świata. To właśnie na jednym z kampów Nike All-America po raz pierwszy zobaczono w USA Yao Minga (obecnie Chińczyk gra w Houston Rockets).
Jeffrey Jordan skończy naukę w high school w 2007 roku. Eksperci jeszcze nie prowadzą poważnych rankingów najlepszych graczy w tym roczniku, ale w pierwszych notowaniach Jordana nie ma wśród najlepszych. - Mam nadzieję, że jeszcze trochę urosnę - mówi. - Potrafię już robić wsady i to całkiem niezłe, ale chciałbym skakać jeszcze wyżej. Dla niskiego gracza to podstawowa sprawa - tłumaczy.
Jordanem interesują się już uniwersytety Illinois, Wisconsin-Milwaukee, Michigan, Notre Dame i Georgia Tech, ale 16-letni zawodnik wciąż czeka na sygnał z North Carolina - uczelni, gdzie wielką karierę rozpoczynał jego ojciec.
Michael Jordan to jeden z najlepszych koszykarzy w historii NBA. Sześciokrotnie zdobywał mistrzostwo z Chicago Bulls (w latach 1991-93 i 1996-98), pięciokrotnie uznawany został najlepszym zawodnikiem sezonu. Zdobył dwa złote medale olimpijskie (1984 i 1992 roku).
W NBA rozegrał 1072 mecze, średnio rzucał po 30,1 punktów, miał 6,6 zbiórki 5,6 asysty.