"Rany, Julek!". Polacy kończą eliminacje efektowną wygraną. 17-latek bohaterem

W niedzielę Mike Taylor dał szansę zgrai młodzieży, która go nie zawiodła. Koszykarze reprezentacji Polski wygrali z Rumunią 88:81 na koniec eliminacji do Eurobasketu, a z dobrej strony pokazał się m.in. Jeremy Sochan, najmłodszy w historii kadry debiutant.

"Budujemy entuzjazm" – mówił Ryszard Łabędź, gdy po pierwszej kwarcie Polacy prowadzili 34:26.

Zobacz wideo Krzysztof Piątek bez gola. "Ależ miał okazję" [ELEVEN SPORTS]

Komentator TVP i koszykarski ekspert idealnie spuentował to, co w niedzielę wieczorem działo się na parkiecie w Gliwicach w kończącym eliminacje do Eurobasketu 2022 meczu z Rumunią. Polacy grali energetyczną i radosną koszykówkę, w której obrona nie miała kluczowego znaczenia.

Wszystkie oczy na Sochana

Dwa dni wcześniej drużyna Mike'a Taylora przegrała z Hiszpanią 88:89. Wynik – mimo że bolesny – nie miał jednak większego znaczenia. Polacy dzięki wygranej Izraela z Rumunią awans mieli w kieszeni, zanim w ogóle wyszli na parkiet. Od pierwszej akcji meczu z Hiszpanią selekcjoner reprezentacji Polski rozpoczął więc nową misję: zbudowania drużyny nie tylko na wrzesień 2022 r., lecz także tej, która – jakkolwiek górnolotnie to nie brzmi – stanie się jej przyszłością.  

Taylor, który w Polsce pracuje już ósmy rok, wie, że większość jego czołowych graczy jest już w zaawansowanym dla sportowców wieku. W trakcie mistrzostw Europy Łukasz Koszarek będzie miał 38 lat. Tyle samo Adam Hrycaniuk. 35 lat skończą Aaron Cel i Damian Kulig, 33 AJ Slaughter, Adam Waczyński i Karol Gruszecki, trzydziestkę przekroczą Michał Sokołowski i Jarosław Zyskowski, tylko rok młodsi będą Mateusz Ponitka i Michał Michalak…

Dlatego w spotkaniu z Rumunią szansę dostali ci, którzy będą stanowić o sile jego drużyny, kiedy jej dzisiejsi liderzy przejdą na koszykarską emeryturę. W pierwszej piątce przeciw Rumunii zaczął więc 17-letni Jeremy Sochan, a na ławce usiedli rok starszy Igor Milicić jr, 20-letni Aleksander Balcerowski czy 23-letni Aleksander Dziewa. Grali więc ci, którzy muszą poznawać smak gry w kadrze.

A młodzież – przynajmniej na początku meczu – wstrzyknęła drużynie naprawdę sporo entuzjazmu.

Pierwsze siedem punktów z rzędu zdobył Michał Michalak, najlepszy dziś strzelec Bundesligi. Chwilę później trójkę dorzucił wracający do kadry Adam Waczyński. Oczy kibiców skierowane były jednak w stronę gracza z numerem "1" na koszulce.

Jeremy Juliusz Sochan to syn byłej koszykarki Polonii Warszawa Anety Sochan i jej amerykańskiego męża, talent, o którym mówi się, że trafi kiedyś do NBA. Choć 17-letni gracz wychował się w Wielkiej Brytanii, marzył – o czym mówił w gliwickiej "bańce" – o występach w reprezentacji Polski.

Zadebiutował w niej w niedzielę jako najmłodszy gracz w historii. Początek miał dyskretny – najpierw łatwo dał się zablokować przez Raresa Utę, pierwsze punkty zdobył z linii rzutów wolnych. Z czasem jednak się rozkręcił. W jednej z kolejnych akcji potężnie załadował piłkę do kosza – i to z faulem! A później było jeszcze lepiej. W trzeciej kwarcie Sochan trafił trójkę z faulem, w czwartej, na minutę i 15 sekund przed końcem, gdy Polacy wygrywali tylko pięcioma punktami 81:86, mierzący 204 cm Sochan potężnie zablokował rywala i pokazał swą wszechstronność. I choć w kilku akcjach ponosiła go fantazja – m.in. próbował wsadu po akcji "coast to coast", czyli biegania od kosza do kosza – to absolutnie nie było widać po nim nastoletniej tremy. Mecz skończył z 18 punktami. Trener Taylor zaufał mu, Sochan biegał po parkiecie aż 29 minut, ale Juliusz – to imię po dziadku, znanej sportowej postaci stolicy – absolutnie na tę szansę zapracował. "Rany, Julek!" – pisali w sieci kibice reprezentacji Polski po występie nastolatka. "Wszystko dobrze, trochę jestem w szoku, tyle punktów... Crazy!" – powiedział po meczu szczęśliwy Sochan.

Błyszczeli też inni

Ale błyszczeli i inni. Obręcze maltretował grający w Gran Canarii środkowy Aleksander Balcerowski, nad obręczą latał Dominik Olejniczak, nie mylił się z gry Michalak, nieźle rozgrywali Marcel Ponitka i Łukasz Kolenda. Starszyzna oddała pole młodszym – AJ Slaughter, do niedzieli najlepszy strzelec eliminacji (średnio 27,3 punktów w każdym meczu), w meczu z Rumunią nie zdobył choćby jednego punktu. Skupił się na rozgrywaniu i kreowaniu pozycji dla młodszych kolegów.

Zgrai Taylora zdarzały się jednak też słabsze momenty. Rumuni wykorzystali rozkojarzenie Polaków i drugą kwartę wygrali 21:16, w trzeciej odrobili 18-punktową stratę do 10 punktów, pod koniec meczu dogonili nas na pięć punktów.

"Nie możemy popełniać tych samych błędów dwa razy z rzędu!" – złościł się Mike Taylor, ale jego przemowy w trakcie przerw bardziej przypominały ojcowskie rady. Amerykanin wie, że świeża krew w kadrze musi się pojawić. W niedzielę z wygraną 88:81 młodzież zdała egzamin dojrzałości.

El. do Eurobasketu 2022, Polska - Rumunia 88:81 (34:26, 16:21, 25:16, 13:18)

Więcej o:
Copyright © Agora SA