Barcelona - Real Madryt. Koniec gigantycznej popularności El Clasico? Tak naprawdę nigdy jej nie było

Pierwsze od jedenastu lat El Clasico bez Ronaldo i Messiego! Wszyscy pytają, czy gigantyczna oglądalność meczu na świecie się utrzyma? Odpowiadam - nie utrzyma się, bo nigdy gigantyczna nie była.

Czy El Clasico bez Ronaldo i Messiego to przełomowy moment? W sensie sportowym oczywiście tak. W sensie oglądalności - nie.

Wielki odpływ widzów już jest faktem

Zerknąłem na wyniki z ostatnich lat. Wziąłem te najłatwiej dostępne, ale pochodzące z krajów, gdzie piłka nożna jest bardzo popularna: USA, Włochy, Polska, Wielka Brytania.

Już słyszę kpiny: “USA? Przecież tam bardziej kochają futbol amerykański i baseball”. Owszem, ale równocześnie to kraj, w którym liga hiszpańska ma cztery razy większą oglądalność telewizyjną niż w Meksyku oraz dwa i pół razy większą niż w Brazylii. I w ogóle jest największa poza Hiszpanią i Egiptem. Piszę to na podstawie danych opublikowanych przez La Ligę po sezonie 2015/16.

W Stanach Zjednoczonych w anglo- i hiszpańskojezycznym kanałach BeIN Sports tegoroczny wiosenny mecz Realu i Barcelony oglądało w sumie 1,4 mln widzów. Świetny wynik na bardzo sfragmentaryzowanym rynku, ale dużo gorszy od rekordowego El Clasico z marca 2015 r. Wtedy przed ekrany ściągnęło 2,1 mln widzów o tej samej porze i w tych samych kanałach.

W Polsce wiosną 2015 r. rekordowe El Clasico przyciągnęło w Canal+ 479 tys. widzów. W Eleven, które później nabyło prawa do pokazywania ligi hiszpańskiej, rekord już był dużo niższy. Wiosną 2017 r. mecz przyciągnął 311 tys. widzów.

We Włoszech ligę hiszpańską pokazuje Fox Sports. Dwa lata temu El Clasico zgromadziło rekordową dla stacji widownię 685 tys. widzów. W tym roku - 459 tys.

W Wielkiej Brytanii w płatnych kanałach Sky w 2015 r. oglądało hiszpański supermecz przeszło milion widzów! Dwa lata później - o tej samej porze dnia 360 tys.

Już po tych czterech przykładach widać, jak bardzo w ciągu ostatnich dwóch lat zmalało zainteresowanie El Clasico.

862 miliony widzów derbów Mediolanu, czyli wielka kariera fake newsa

Liga hiszpańska nie jest warta dwóch meczów Premier League?

To, że z La Ligą nie jest tak dobrze, jak mu się wydaje przekonał się nawet Javier Tebas. Szef ligi hiszpańskiej obiecywał klubom, że sprzeda krajowe i zagraniczne prawa do transmisji za 2,3 miliarda euro. Musiał zadowolić się sumą o 260 mln euro mniejszą.

Szerokim echem w mediach odbiła się sprzedaż praw w Wielkiej Brytanii. Sky, który przez ostatnich dwadzieścia lat pokazywał La Ligę na Wyspach oświadczył, że nie będzie płacił 18 mln funtów za sezon (dotychczasowa cena). Nawiasem mówiąc, dla największej płatnej telewizji w Wielkiej Brytanii liga hiszpańska nie jest warta nawet dwóch meczów Premier League (Sky płaci 9,3 mln funtów za każde transmitowane spotkanie ligi angielskiej).

W efekcie prawa zakupił Eleven Sports, który dopiero co na Wyspach wystartował i walczy o widzów.

Finansowo La Liga straciła w Indiach, gdzie nie udało się przedłużyć kontraktu z dotychczasowym nadawcą. W efekcie prawa kupił Facebook. Na całym świecie pojawiły się entuzjastyczne artykuły o przełomowym momencie w historii itd. Tyle tylko, że Facebook zapłacił co najmniej półtora razy mniej niż dotychczasowy nadawca. Co ciekawe Facebook wkrótce po zawarciu umowy sprzedał sublicencję na prawa do transmisji płatnej telewizji.

Czy dzięki mediom społecznościowym La Liga zyska przynajmniej większą liczbę widzów? To nie jest wcale pewne. Jak pokazał przykład Ligi Mistrzów w Ameryce Łacińskiej darmowe transmisje na Facebooku mają dużo niższą oglądalność niż miały na płatnych kanałach.

Natomiast największym dobroczyńcą Hiszpanów jest katarski BeIN Sports. Słowo dobroczyńca nie jest tu przesadą, bo stacja osiąga katastrofalne wyniki finansowe. BeIN sport kupił prawa do transmisji dla regionu MENA (północna Afryka i kraje Bliskiego Wschodu), Kanady, Australii, Nowej Zelandii i USA. Za te ostatnie zapłacił 120 mln dolarów za sezon. To jeszcze jeden dowód, że to właśnie Stany Zjednoczone są dla Hiszpanów najważniejszym rynkiem na świecie. Oczywiście poza wewnętrznym.

Doniesienia w 95 procentach nieprawdziwe

A teraz małe wyjaśnienie, dlaczego twierdzę, że widownia El Clasico nigdy gigantyczna nie była. Wiem to z publikowanych w poszczególnych krajach badań rynku telewizyjnego. Owszem przeczytacie na różnych stronach - nawet BBC czy CNN, że El Clasico gromadzi między 400, a 650 milionów widzów. Niektórzy piszą nawet o miliardzie. Ale to wszystko nieprawda.

Źródło nonsensu tkwi w PR-owych komunikatach, że “El Clasico może oglądać 650 mln widzów”. Może to kluczowe słowo. Tak jak mistrzostwa świata w snookerze może oglądać półtora miliarda widzów. Oba twierdzenia są prawdziwe. W obu przypadkach z możliwości korzysta nikły procent widzów.

O wynikach oglądalności w USA, Włoszech, Polsce i Wielkiej Brytanii już pisałem. Dodam więc jeszcze np. niezwykle ludną Indonezję (4. miejsce na świecie), gdzie majowe El Clasico nadawane w otwartym kanale obejrzało 1,6 proc. gospodarstw domowych. Biorąc pod uwagę, że w tym azjatyckim kraju 63,4 mln domów ma dostęp do telewizji, to można przyjąć, że mecz oglądało między 1,5 do 3 mln widzów. Oczywiście to świetny wynik. Tam był wczesny poranek.

W grudniu ubiegłego roku, gdy El Clasico rozgrywane było specjalnie dla mieszkańców Azji o 13:00 w Hiszpanii, to w Indonezji przed ekranami zasiedli widzowie w 5,4 proc. gospodarstw domowych w Indonezji. Tyle tylko, że taka pora rozgrywania meczu spowodowała gigantyczne spadki oglądalności w Hiszpanii i USA - dwóch najbardziej lukratywnych rynkach dla La Ligi.

A ilu ludzi ogląda El Clasico w Chinach, najbardziej ludnym państwie świata? Gdzie ponoć ma liga ma ponad 120 mln kibiców? Ostatnio Hiszpanie sprzedali prawa do transmisji stacjom lokalnym i trudno o wyniki ogólnokrajowe.

Gdy jeszcze La Ligę pokazywała centralna sportowa CCTV-5 El Clasico przyciągnęło widzów 0,83 proc. gospodarstw domowych w 2014 r. - czyli między 3,5 a 7 mln widzów. Jak widać wynik mocno rozmija się z kibicowskimi deklaracjami.

Te liczby dają pogląd, o jakim rzędzie wielkości mówimy w przypadku widzów El Clasico. To na pewno nie są setki milionów widzów.

Zresztą czasem nawet hiszpańscy dziennikarze zajrzą od czasu do czasu do badań zamiast kolportować fake newsy. Rok temu w Mudno Deportivo natrafiłem na grafikę, z której wyraźnie widać, że El Clasico w sezonie 2016/17 obejrzało mniej więcej tyle samo widzów, co finał mistrzostw świata kobiet w rugby.

Niestety dziennikarze nie wyjaśnili, czy te 30 mln widzów to wynik jednego El Clasico, czy skumulowana oglądalność dwóch. Mam podejrzenia, że to drugie.

FC Barcelona - Real Madryt. Gdzie obejrzeć? Transmisja TV, stream online

El Clascio czyli dwie przerwy w Super Bowl

Oczywiście zaraz pojawią się głosy, że mnóstwo ludzi ogląda nielegalnie etc. Zapewniam, że nie jest to odsetek zbyt liczny. Twierdzę to na podstawie niedawno opublikowanych badań na temat strat, które ponoszą nadawcy z powodu nielegalnych streamów Ligi Mistrzów. Z raportu wynika, że to 140 mln euro, czyli ok. 8 proc. tego, co UEFA dostaje z tytułu praw do transmisji. Gdyby to odnieść do przychodów stacji telewizyjnych to byłby to jeszcze niższy odsetek.

Przytoczę jeszcze jedno badanie, które dobrze oddaje popularność El Clasico. Według firmy Nielsen ekwiwalent reklamowy, który uzyskują sponsorzy obu drużyn, reklamodawcy na stadionie itd. dzięki transmisji telewizyjnej, ruchowi generowanego w mediach społecznościowych, newsom w programach informacyjnych, relacjom w prasie i internecie  to w sumie 42,5 mln dolarów. Wynik świetny - równowartość dwóch przerw reklamowych w Super Bowl, które według mocno rozpowszechnionym mitom ma 6 razy mniejszą oglądalność!

Zresztą jeśli chodzi o NFL, które według obiegowej opinii nikogo poza USA nie interesuje, to mam jeszcze jedno porównanie. To wyniki wyszukiwania w google w czasie, gdy trwa sezon piłkarski w Hiszpanii i futbolowy w USA. Ten wykres też daje do myślenia.

Porównanie wyszukiwania NFL, Real Madryt i FC BarcelonaPorównanie wyszukiwania NFL, Real Madryt i FC Barcelona screen

Aby przywrócić rzeczom wszelką miarę dodam na koniec, że El Clasico to naprawdę w piłce nożnej wydarzenie wyjątkowe. Żaden inny mecz ligowy nie generuje takiego zainteresowania i oglądalności. Ale to nieprawda, że pół świat wstrzymuje oddech, gdy rozlega się pierwszy gwizdek.

A dla PR-owców Realu i Barcelony ogromny szacunek za to, że potrafili wmówić całemu środowisku piłkarskiemu i nie tylko, że ich mecz jest 20 razy popularniejszy niż w rzeczywistości.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.