"Potężny doradca Lewandowskiego [Pini Zahavi - red.] leczy dziś rany. To jeden z menadżerów, którzy są przyzwyczajeni do dyktowania spotkań klubom. A potem przychodzi Hoeness i mówi: O, spójrz, Pini, pod koniec sierpnia zamyka się okno transferowe. Wtedy mam czas, możesz przyjść, moja żona zrobi kawę i przyniesie placka" - czytamy na łamach "Die Welt".
Niemiecka gazeta pochwala sposób, w jaki władze Bayernu Monachium doprowadziły do pozostania Roberta Lewandowskiego w zespole mistrzów Niemiec. Przypomnijmy, że kapitan reprezentacji Polski długo nalegał na transfer do innego klubu. Jego pozyskaniem interesowali się m.in. szefowie Realu Madryt, Chelsea, Manchesteru United, Paris Saint-Germain i kilku innych topowych europejskich klubów. Bayern nie chciał się jednak zgodzić na odejście swojego najlepszego strzelca. Jego szefowie unikali spotkań zarówno z agentem piłkarza, jak i samym Lewandowskim.
Dziennikarze "Die Welt" zauważają jednak, że Lewandowski pozytywnie i profesjonalnie zareagował na brak zgody na transfer. Pochwalają również jego znakomitą formę na początku sezonu. 30-latek w czterech oficjalnych meczach (Bundesliga, Superpuchar, Puchar Niemiec) strzelił już sześć goli. "Wszyscy są szczęśliwi. Zagubiony syn powrócił" - napisała gazeta. Widać to było w meczu z VfB Stuttgart (3:0), kiedy Lewandowski najpierw strzelił ładnego gola zza pola karnego, a później znakomicie asystował przy bramce Thomasa Muellera. "Chodź tutaj, Lewy, znowu cię kochamy" - dodała.
MICHAEL PROBST/AP
>> Wojciech Szczęsny wśród najlepiej zarabiających piłkarzy Serie A. Ronaldo zdeklasował konkurencję
>> Napoli wściekłe na UEFA. "To katastrofalna anomalia"
>> Atletico Madryt oniemiało. Antoine Griezmann bez szans na nagrodę FIFA
>> Włochy - Polska. Włosi stracili napastnika przed meczem z Polską
>> Problemy reprezentacji Danii. Drużyna może zostać wykluczona z eliminacji ME