Rajd Dakar. W upale świetny dzień polskich quadowców. Na mecie czekała chłodnia...

Ponad osiem godzin ścigania, żar lejący się z nieba i bardzo trudna nawigacja. W takich okolicznościach Rafał Sonik i Kamil Wiśniewski uzyskali najlepsze rezultaty w tegorocznym Rajdzie Dakar.

Rafał Sonik był piąty, a Kamil Wisniewski ósmy. Jak relacjonował krakowianin odczuwalna temperatura sięgała znacznie powyżej 50 stopni Celsjusza, a zawodnicy musieli przedzierać się przez jeden z najbardziej nieprzyjemnych rodzajów terenu – piaszczyste fale, porośnięte gęstą roślinnością z licznymi sekcjami fesz-feszu. W tych warunkach do mety nie dojechało wielu motocyklistów (w tym Polak Adam Tomiczek, ale również z czołówki Pablo Quintanilla czy zabrany do szpitala Stefan Svitko) oraz quadowców.

– Odcinek był bardzo trudny nawigacyjnie. Pierwsze 50 km jechaliśmy z tego powodu ponad dwie godziny – relacjonował Kamil Wiśniewski.

– To był jeden z prawdziwie dakarowych etapów, który pokazał kto jest dobrze przygotowany do tych zmagań. Czuliśmy się, jakbyśmy jechali przez suchą saunę. Widziałem wielu motocyklistów, którzy wycieńczeni zatrzymywali się w cieniu, a kibice oblewali ich wodą. Na mecie czekał na nas samochód-chłodnia, do którego natychmiast wprowadzali nas medycy. Wszyscy byli przegrzani, ale dla mnie im dłuższy i gorętszy dzień, tym większą sprawia mi przyjemność. Spałem dwie godziny, jechałem 17 i. wreszcie jestem bardzo zadowolony – komentował Sonik.

Zwycięzca Dakaru z 2015 roku miał ku temu powody. Na mecie uzyskał piąty czas i awansował na szóste miejsce w klasyfikacji generalnej. Nie krył też podziwu dla swojego kolegi-debiutanta. – Kamil przeżył dakarowy chrzest i zrobił to w świetnym stylu. Pokonał 450 km odcinka specjalnego w ekstremalnie trudnych warunkach, mimo że przed drugą częścią oesu zaliczył rolkę. Jechał za większością samochodów i najlepszymi ciężarówkami, zmagał się więc nie tylko z bólem i uszkodzonym quadem, ale również grząskim, rozjechanym terenem, pokrytym siecią głębokich kolein – podkreślał Sonik.

– Dojechałem kompletnie wyczerpany – przyznał Wiśniewski, który zajmuje 10. miejsce w klasyfikacji generalnej. – Już w pierwszej części rajdu niezbyt dobrze znosiłem upał, a dziś dodatkowo była bardzo skomplikowana nawigacja i trudny teren. Podczas wywrotki uszkodziłem panel nawigacyjny i musiałem całą drugą część oesu przewijać go ręcznie. Jestem cały i choć mocno mnie poturbowało nie przestaję myśleć o mecie Dakaru. Po to tu przyjechałem.

Na trasie 10. etapu doszło również do mrożących krew w żyłach scen. Stephane Peterhansel, najbardziej utytułowany i doświadczony dakarowiec złamał nogę motocykliście ze Słowenii, kiedy uderzył w niego Peugeotem. Ta sama historia omal nie spotkała Sonika. – Nagle, zza zakrętu wyjechał na mnie chyba Sebastiena Loeba, choć nie zauważyłem numeru. W ostatniej chwili udało nam się minąć i uniknąć zderzenia czołowego. Obaj szukaliśmy trasy i żaden z nas nie był we właściwym miejscu. Widziałem też Peterhansela, który udzielał pomocy potrąconemu zawodnikowi. Pokazał nam gdzie jechać, bo podobnie jak on, pomyliliśmy drogę – opowiadał Sonik.

Kłopoty miał także Jakub Przygoński, kiedy z autem spadł ze skarpy.

 

W piątek przedostatni etap, ale ostatni tak wymagający. Trasa z San Juan do Rio Cuarto liczy w sumie 754 km, z czego 288 km to odcinek specjalny. Organizatorzy zapowiadają 50-kilometrową sekcję wydm, a następnie spory fragment rodem z rajdów WRC. To tu rozegra się decydujący pojedynek o prymat w każdej z klas.

Wyniki 10. etapu: 1. Siergiej Karjakin (Rosja) 6:52.43, 2. Ignacio Casale (Chile) 10.46 straty, 3. Santiago Hansen 1:26.26, 4. Pablo Copetti (obaj Argentyna) 1:29.08, 5. Sonik 1:32.27, . 8. Wiśniewski 2:07.39

Klasyfikacja generalna: 1. Karjakin 34:38.33, 2. Casale 21.05, 3. Axel Dutrie (Francja) 3:06.51, 4. Copetti 3:34.21, 5. Santiago Hansen (Argentyna) 4:13.43, 6. Sonik 5:09.12, . 10. Wiśniewski 7:12:26.

Rajd Dakar. Rafał Sonik: Kamil Wiśniewski zdał dakarowy egzamin

Więcej o:
Copyright © Agora SA