Legenda GKS-u Katowice, która zaczynała i kończyła karierę w GKS-ie Tychy: Niewykorzystane sytuacje się mszczą

Spotkanie w Tychach oglądał były reprezentant Polski Dariusz Grzesik.

Znakomity pomocnik z przełomu lat 80. i 90., urodzony w Tychach reprezentant Polski, który w katowickim klubie wespół z Januszem Nawrockim udowadniał, że świetna druga linia nie musi mieć w szeregach klasycznego rozgrywającego oglądał mecz z rodziną.

- Powiedziałem żonie, że kto strzeli pierwszego gola ten wygra. Sam mecz był przeciętny, mało kreatywnych akcji i mało gry w pierwszej piłki. Dużo była za to zagrać za plecy. Obie drużyny nie chciały się odkryć, widać, że dużą rolę grała taktyka. Jedyny gol był bardzo ładny, także dlatego, że Radzewicz nie przyjmował tylko od razu uderzył z pierwszej piłki. Tyszanie jako beniaminek grają o utrzymanie, a taki mecz bardzo może im w tym pomóc.

Mecz był na remis, ale niewykorzystane sytuacje się mszą - taką jaką miał Goncerz w I połowie trzeba wykorzystywać.

Katowice? Wygląda na to, że dostały małej zadyszki, bo już druga połowa ostatniego meczu ze Stalą Mielec nie wyglądała nadzwyczajne? Czyżby jakiś kryzys? W drużynie Katowic bardzo podobał mi się zawodnik z numerem 35 [Łukasz Zejdler, przyp.aut.]. Poukładany, z dobrą lewą nogą - stwierdził Grzesik.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.