Podbeskidzie - GKS Katowice 0:2. Bielszczanie upokorzeni przez Gieksę!

Podbeskidzie ośmieszone na swoim stadionie. Gieksa wywozi pewne trzy punkty

Piątkowy mecz w Bielsku-Białej miał zweryfikować ekstraklasowe aspiracje obu zespołów. Podbeskidzie z konieczności (obowiązek młodzieżowca w składzie) wprowadziło do składu młodziutkiego bramkarza Mateusza Lisa. W tej sytuacji pomysł Gieksy był prosty - z niemal każdej piłki goście próbowali strzelać na bramkę. Od pierwszych minut goście konsekwentnie realizowali plan - Grzegorz Goncerz uderzył jako pierwszy (5.), chwilę potem z dystansu strzelał Andreja Prokić (10.), a potem poprawiali jeszcze Dawid Abramowicz (14.) i raz jeszcze Goncerz (15.). Wprawdzie wszystkie strzały nad poprzeczką lub obok słupka, ale pierwszy kwadrans zdecydowanie dla gości.

Kolejne dwadzieścia minut to przewaga Podbeskidzia. W tym okresie najlepszą okazję miał Damian Chmiel (34.), który z bliska trafił prosto w bramkarza.

Finisz tej połowy to już dominacja katowiczan. Po serii błędów sam na sam przed bramkarzem pojawił się Tomasz Foszmańczyk, ale katowiczanin minął się z piłką. Kilkadziesiąt sekund później Gieksa miała jeszcze jedną znakomitą okazję, tym razem spudłował Paweł Mandrysz.

W przerwie po raz pierwszy słodkie chwile przeżyła tysiąc osobowa grupa kibiców z Katowic. W pojedynku maskotek Gieksik lepiej egzekwował rzuty karne od Beskidka i zgarnął nagrodę w wysokości 1000 złotych. Euforia przyjezdnych trwała też zaraz po przerwie. Ledwie kilkadziesiąt sekund po rozpoczęciu gry padł gol dla katowiczan: po dalekim wyrzucie z autu Abramowicza piłkę pod poprzeczkę sprytnie wpakował Oliver Praznovsky.

Podbeskidzie próbowało odwrócić losy meczu (strzał Roberta Demjana w poprzeczkę), ale przez większość drugiej połowy dominowali grający dojrzalej katowiczanie. Przewagę udokumentowali drugim golem - Foszmańczyk płaskim strzałem nie dał szans bramkarzowi gości.

To trzecia porażka z rzędu Podbeskidzia. Górale w trzech kolejnych meczach nie zdobyli nawet gola! - Rywale nas dziś przewyższali pod każdym względem. Nie mam nic na usprawiedliwienie. To moja wina. Przegrywamy trzeci mecz z rzędu. Bardzo słabo biegaliśmy i to był główny powód porażki - stwierdził podłamany Dariusz Dźwigała.

Gieksa natomiast jest niepokonana od sześciu meczów. Dzięki tej wygranej GKS ma już 12 punktów, minął w tabeli Podbeskidzie i znalazł się na pozycji wicelidera tabeli!. - To jeden z naszych najlepszych meczów w tym sezonie. Zagraliśmy kawał dobrego, agresywnego meczu. Fizycznie wyglądaliśmy dobrze, to dziś zdecydowało - odpowiedział Jerzy Brzęczek, szkoleniowiec Gieksy.

Gospodarze na pocieszenie mają rekord frekwencji. Na trybunach zjawiło się 6685 widzów, a to najlepszy wynik w historii nowego Stadionu Miejskiego w Bielsku-Białej.

Podbeskidzie Bielsko-Biała - GKS Katowice 0:2 (0:0)

Bramki: 0:1 Praznovsky (46), 0:2 Foszmańczyk (71.)

Podbeskidzie: Lis - Jakubik, Baran, Piacek, Magiera - Kołodziej (50. Lewicki) - Podgórski Ż (78. Sokołowski), Chmiel, Janota (50. Feruga Ż), Sierpina Ż - Demjan

GKS Katowice: Nowak - Czerwiński Ż, Kamiński, Praznovsky Ż CZ, Abramowicz - Foszmańczyk (80. Lebedyński), Kalinkowski Ż (77. Pielorz), Zejdler, Prokić Ż (87. Garbacik) - Goncerz, Mandrysz.

Sędzia: Sebastian Krasny (Kraków)

Widzów: 6600

Więcej o:
Copyright © Agora SA