GKS Katowice staje się już autorskim projektem Jerzego Brzęczka i Dariusza Motały [ROZMOWA]

- Wszystko chcemy robić z głową. Nie interesują nas nieprzemyślane ruchy, które obciążą klub kosztami, a nie dadzą nam żadnych profitów - zapewnia Jerzy Brzęczek, trener GKS-u Katowice.

Czy w tym sezonie GKS Katowice awansuje do Ekstraklasy? Podyskutuj na Facebooku >>

W poprzednim sezonie pole manewru trenera Jerzego Brzęczka było ograniczone. Pracę przy Bukowej - przypomnijmy - rozpoczął dopiero w ostatnich dniach września, więc do końca jesieni pracował z tymi zawodnikami, których zastał w klubie. Ba, również zimą wiele zmian w katowickiej szatnie nie zaszło. Te nastąpiły dopiero w ostatnich tygodniach. Tym sposobem GieKSa staje się autorskim projektem Brzęczka i Dariusza Motały, menedżera pierwszoligowca. To oni w pierwszej kolejności będą rozliczani z efektów misji pod tytułem "Awans do Ekstraklasy".

Kamil Kwaśniewski: W jakim stopniu zrealizowaliście swoje transferowe plany?

Jerzy Brzęczek: Znajdowali się w nich zawodnicy, którzy ostatecznie podpisali kontrakty z klubami Ekstraklasy, ale - z drugiej strony - okienko transferowe cały czas jest otwarte. Jesteśmy gotowi do działania, jeśli zajdzie taka potrzeba. Wszystko chcemy robić z głową. Nie interesują nas nieprzemyślane ruchy, które obciążą klub kosztami, a nie dadzą nam żadnych profitów.

Dariusz Motała: Wszystkich piłkarzy, którzy do nas trafili, dobieraliśmy pod konkretny profil. Nie patrzyliśmy na nazwiska czy przynależność do kadry klubu Ekstraklasy, ale tym, czy dany gracz spełni nasze oczekiwania. Szukaliśmy na trzech frontach - sprowadziliśmy pięciu zawodników z Ekstraklasy, dwóch z pierwszej ligi i trzech z drugiej ligi.

Mogę powiedzieć, że o żadnego piłkarza nie przegraliśmy walki z innym klubem z pierwszej ligi, choć - tak jak powiedział trener - byli zawodnicy, którzy wybrali Ekstraklasę. GKS to marka, która idzie w górę, ale mamy jeszcze ten problem, że gramy w pierwszej lidze.

Na jakie pozycje szukacie jeszcze wzmocnień?

D.M.: Wiemy, kto przydałby się tej drużynie, ale najpierw chcemy zobaczyć, jak ona będzie funkcjonować w pierwszych meczach sezonu. Pamiętajmy, że okienko transferowe zamyka się z ostatnim dniem sierpnia. Poza tym nie mamy wpływu na kontuzje. Pech Adriana Frańczaka spowodował, że być może poszukamy kogoś nowego na jego pozycję.

Wielu zawodników do drużyny przyszło, ale wielu też pożegnaliście. Przy których mieliście największe wątpliwości?

J.B.: Trudnymi decyzjami były te dotyczące Filipa Burkhardta i Bartka Iwana. Po analizie uznaliśmy jednak, że korzystniej dla klubu będzie się rozstać. Oczywiście, nigdy się nie dowiemy, co by było, gdyby Filip i Bartek z nami zostali, ale mieli szansę, by się pokazać. Różnie z tym bywało... Dzisiaj życzę im, żeby znaleźli sobie kluby, w których będą grać regularnie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.