ŚLĄSK.SPORT.PL w mocno nieoficjalnej wersji. Dołącz do nas na Facebooku >>
24-letni Mączyński był w drugoligowym sezonie podstawowym graczem GKS-u. W kończącym rozgrywki spotkaniu ze Stalą Mielec (1:0) wszedł na boisko w końcówce, gdy ważyły się losy meczu.
Pomógł drużynie. Z bliska obserwował, jak Stepan Hirśkij odpalił bombę pod poprzeczkę.
- Wiedzieliśmy, że go stać na taką bramkę, bo na treningach popisuje się równie pięknymi strzałami. Trudny to był mecz. W składzie Stali było kilku młodzieżowców, ale nikt nie odstawiał nogi. Musieliśmy mocno zapracować na tą wygraną. Fajnie, że wszystko było w naszych nogach. Wymarzony scenariusz - mówi Mączyński, który podczas pomeczowej fety zszedł na murawę boiska z synkiem.
- Może zapamięta jakieś obrazki z tego dnia. Dla mnie to dzień do zapamiętania na całe życie. Rok temu atmosfera była podła. Żegnaliśmy się z pierwszą ligę. Był smutek i niepewność. Dziś jest tylko radość.
Ten zespół budował się z meczu na mecz. Wiosną była przełomowa. Nie zaczęliśmy jej może specjalnie dobrze, ale potem przyszły dwie serie po trzy zwycięskie mecze i to pomogło. Na początku liczyliśmy na grę w barażach, ale ułożyło się świetnie i dziś mamy bezpośredni awans. Długo gram już w Tychach [cztery lata - przyp.red.], więc to dla mnie wyjątkowy czas - mówi Mączyński, którym interesuje się klub z Niecieczy.
- Nie wiem jaka będzie moja przyszłość, ale przypominam, że wciąż mam ważny kontrakt z GKS-em Tychy - zaznacza.