Zespół Rakowa zrównał się w tabeli z MKS Sławków, ale jest nadal na drugim miejscu, gdyż jesienią przegrali na boisku rywala. - Przed meczem taki wynik bralibyśmy w ciemno, ale po wydarzeniach, które miały miejsce na boisku, czujemy niedosyt - ocenia trener Rakowa Andrzej Samodurow.
Częstochowianie przez pierwszych 30 minut prezentowali się zdecydowanie lepiej od gospodarzy. Grali dokładnie i agresywniej dzięki czemu wypracowali sobie przewagę. Niestety, zawodziła skuteczność. W dobrych sytacjach znaleźli się Maksymilian Rogalski oraz Piotr Malinowski, ale bramka nie padła.
W 26. minucie Rafał Popko dokładnie dograł do Malinowskiego, a napastnik Rakowa, będąc sam na sam z bramkarzem, strzelił po ziemi nie do obrony.
Po golu nastąpiła ośmiominutowa przerwa. Szalikowcy gospodarzy zaczęli rzucać kamieniami w ochronę i sędzia przerwał spotkanie. To najwidoczniej wybiło z rytmu częstochowian, gdyż przed gwizdkiem na przerwę po uderzeniu Piotra Myszora stracili gola.
Dużo kontrowersji wzbudził drugi gol strzelony przez Dawida Frąckowiaka. Napastnik gospodarzy przelobował naszego bramkarza i piłka zmierzała do pustej bramki. Dobiegł do niej jednak Marcin Sroka i w ostatniej chwili wybił sprzed linii bramkowej. Asystent zasygnalizował jednak, że piłka przekroczyła linię i sędzia główny uznał gola.
To jednak nie zdeprymowało częstochowian. Przy dopingu częstochowskich kibiców, którzy w licznej grupie udali się do Tychów, w 78. minucie doprowadzili do wyrównania. Po strzale Popki piłka otarła się o jednego z zawodników gospodarzy i wpadła do bramki.
- Na trudnym terenie wywalczyliśmy korzystny wynik - dodaje trener Samodurow. - Mimo wszystko jesteśmy zadowoleni, bo odrobiliśmy stratę do MKS Sławków.
GKS 71 Tychy - KS Raków 2:2 (1:1)
Bramki: 0:1 Malinowski (26.), 1:1 Myszor (43.), 2:1 Frąckowiak (67.), 2:2 Popko (78.).
KS Raków: Nalichowski - Susek (75. Lechowski), Jankowski, Żebrowski (65. Lesik), Ojczyk, Sroka, Przybylski, Rogalski, Lisowski (70. Mastalerz), Malinowski, Popko.
Od zwycięstwa z liderem MKS Sławków rozpoczął pracę z drużyną KS Włodar Domex trener Gothard Kokott. Na dwie minuty przed końcem był remis 2:2. Wydawał się, że drużyny podzielą się punktami. Wówczas w polu karnym gości, pięć metrów przed bramką, piłkę otrzymał 20-letni napastnik KS Michał Kobus i strzałem z ostrego kąta zapewnił trzy punkty częstochowianom.
Spotkanie rozpoczęło się od prowadzenia gości, którzy objęli je po golu Sławomira Chodora w 12. minucie. Gospodarze grając z dużym zaangażowaniem, wyrównali po golu Rafała Skrzypkowiaka, a po strzale z 20 metrów Dariusza Krężela wyszli na prowadzenie 2:1. Goście zdołali jeszcze wyrównać, ale na celny strzał Kobusa nie znaleźli już odpowiedzi.
- Mecz był ciekawy - podsumował trener Kokott. - Było oczywiście widać błędy w wyszkoleniu u niektórych zawodników, ale to jest tylko IV liga. Cieszymy się z tego zwycięstwa, tym bardziej że ograliśmy lidera, a to tylko może umotywować zawodników.
KS Włodar Domex - MKS Sławków 3:2 (0:1)
Bramki: 0:1 Chodor (12.), R. Skrzypkowiak (47.), 2:1 Krężel (68.), 2:2 ???, 3:2 Kobus (89.).
KS Włodar Domex: Kapral - Remian (55. Żelichowski), Pieniek (30. Skrzypkowiak), Maciejewski, Załucki, Dynus, Błaszczykowski, Krężel, Janusz, Załęcki (46. Sobieraj; 86. Kamiński), Kobus.
Trzy punkty w Świętochłowicach wywalczyli piłkarze MKS Myszków. Podopieczni trenera Janusza Małka wygrali 2:0, a w 89. minucie Dawid Gajecki nie wykorzystał rzutu karnego.
- Prowadzenie objęliśmy po strzale Łukasza Fajera - relacjonuje trener MKS Janusz Małek. - Później kibice byli świadkami wyrównanego spotkania. Nie pozwalaliśmy jednak gospodarzom na jakieś poważne zagrożenia. W 80. minucie piłkę w środku boiska przechwycił Damian Sołtysik, ograł ostatniego obrońcę Śląska i podwyższyliśmy na 2:0. Ogólnie wynik cieszy, ale gra mogła być lepsza. Myślę, że z biegiem czasu będzie lepiej.
Śląsk Świętochłowice MKS Myszków 0:2 (0:1)
Bramki: 0:1 Fajer (3.), 0:2 Sołtysik (80.).
MKS: Stańczyk - Majchrzak, Nikodem, Gajecki, Świder, Fajer (68. Szyja; 78. Góra). Grim, Trepka, Stępień (61. Kamiński), Sołtysik, Kurzaczek (87. Bryła).
Wysokiej porażki doznali w Bytomiu piłkarze Jury Niegowa, którzy ulegli Szombierkom aż 0:3. Niegowianie pierwszego gola stracili już w drugiej minucie meczu. Błąd popełniła obrona, która próbowała złapać gospodarzy na spalonym. Przy drugim golu goście mieli pretensje do sędziego, który podyktował problematyczny rzut wolny z linii pola karnego. Trzecia bramka dla Szombierek to też zasługa graczy Jury. - Moi zawodnicy nie sprawili mi miłego prezentu urodzinowego - przyznał trener Jury Stanisław Cygan. - Mecz ustawiła szybko stracona bramka. Wbrew pozorom spotkanie mogło się podobać. Wypracowaliśmy kilka dogodnych sytuacji, ale ani Szulc, ani Migoń, ani Kenneth, ani Stachera nie potrafili strzelić gola.
Szombierki Bytom - Jura Niegowa 3:0 (2:0)
Jura: Danel - Szczepaniak, Stemplewski, Kopecki, Duda (46. Trepka), Sarzała, Flak, Szulc (70. Bryła), Migoń (46. Maciąg), Stachera, Kenneth (70. A. Lamch).
Porażki doznał również Lotnik Goliard Kościelec, który w Zabrzu nie sprostał rezerwom Górnika. Kościelczanie już do przerwy przegrywali 0:2. Po zmianie stron kontaktowego gola strzelił Damian Palacz, ale ostatecznie Lotnik przegrał 1:3.
Górnik II Zabrze - Lotnik Goliard Kościelec 3:1 (2:0)
Bramki: 1:0 Szczepanik (25, 2:0 Buśkiewicz (43.), 2:1 D. Palacz (85.), 3:1 Szczepanik (88.).
Lotnik:
Pozostałe wyniki: Concordia Knurów - Źródło Kromołów 2:1, Urania Ruda Śląska - Slavia Ruda Śląska 0:3, Czarni Sosnowiec - Unia Strzemieszyce 6:0.