Na razie nie ma częstochowian w partii Marka Borowskiego

Blady strach padł na częstochowskich działaczy SLD. Czy ich szef Jacek Kasprzyk odszedł z marszałkiem Borowskim? Jeden za drugim. Skąd to zamieszanie? Szef częstochowskich struktur Sojuszu jest jednym z dziesięciu lewicowców, którzy podczas konwencji partii podpisali uchwałę żądającą zmian

- Teraz jest pewnie w rozkroku. Ale przecież co kadencja, to on z innej opcji występuje - ocenia sytuacje Zygmunt Ratman, jego kolega z sejmowych ław.

- Ale zawsze lewicowej - podkreśla Kasprzyk. - I zawsze tej, której wrażliwość społeczna jest wyższa.

Jacek Kasprzyk w latach 1989-91 posłował z list PZPR, od 1993 do 1997 roku reprezentował w Sejmie - współtworzącą klub SLD - Polską Partię Socjalistyczną, a następnie był posłem Sojuszu.

Teraz decyzji nie podjął. Najpierw oceni, jaką wrażliwość społeczną mają ludzie skupieni wokół Marka Borowskiego. I co na to SLD, bo wolałby zmieniać swoją partię od środka. Może zdecyduje się po sobotniej Radzie Krajowej SLD. Senator Grzegorz Lipowski z kolei chce wybrać do środy. - Zadecyduje sobotnia Rada Krajowa i wtorkowe posiedzenie klubu senackiego. Bardzo cenię marszałka Borowskiego, ale najpierw muszę poznać program i zamierzenia nowej partii - mówi. I dodaje, że w SLD dzieje się dużo złego.

Zdzisław Wolski, szef klubu częstochowskich radnych Sojuszu, też zapowiada, że zobaczy, jak się sytuacja rozwinie. Henryk Kowalski, sekretarz miejskiego SLD, twierdzi, że na motylka jest przyciężki, więc partii nie zmieni. - Jedna żona, jedna działka, jedna partia - mówi Zygmunt Ratman. - A jeśli SLD przestałby istnieć, przejdę na polityczną emeryturę.

- SLD wyczerpuje mój życiowy limit partii - Grzegorz Makowski, radny wojewódzki, to kolejny polityk, który deklaruje wierność tej partii.

- Nie jestem borowikiem - zapewnia także poseł Ewa Janik, była preydent Częstochowy, która posłem jest już drugą kadencję. - I nie rozważam odejścia.