Waldemar Kryger bliski Klubu Trzystu

Obrońca poznańskiego Lecha rozegrał już 294 mecze.

Kto jest najstarszym i najbardziej doświadczonym piłkarzem Lecha Poznań? Oczywiście Waldemar Kryger. "Waldi" gra w "Kolejorzu" od sezonu 1983/84, ale debiutował w barwach pierwszej drużyny dopiero 18 czerwca 1988 r. w meczu z GKS Katowice. Był to ostatni pojedynek tego sezonu (zakończonego krótko potem zwycięskim finałem Pucharu Polski z Legią Warszawa) i trener Grzegorz Szerszenowicz mógł sobie pozwolić na wpuszczenie 19-letniego debiutanta.

Waldemar Kryger

ur. 8 listopada 1968 r. w Poznaniu. Choć jest poznaniakiem, karierę rozpoczynał w Patrii Buk. W Lechu grał do jesieni 1997 r., po czym przeszedł do VfL Wolfsburg. W niemieckim klubie rozegrał aż 126 spotkań i w 2002 r. wrócił do "Kolejorza". W kadrze narodowej rozegrał 5 spotkań i zdobył 1 gola (w 1997 r. w towarzyskim meczu z Łotwą na Cyprze).

Do tej pory Waldemar Kryger rozegrał 294 spotkania ligowe (choć w tej kwestii istnieją rozbieżności w źródłach). Do Klubu Trzystu, w których jest na razie tylko trzech lechitów, brakuje mu zatem niewiele i jest duża szansa, że Kryger zaliczy 300. występ tej wiosny.

W pierwszym meczu rundy wiosennej Waldemar Kryger nie zagrał, ale w środę w Zabrzu, wobec nieobecności Pawła Kaczorowskiego, zagra niemal na pewno. I licznik zacznie pracować...

Ligowe mecze Waldemara Krygera

...

Lechici w Klubie Trzystu

(w tym 149 gier w Lechu; wcześniej - Polonia Bytom i Ruch Chorzów)

(w tym 37 gier rozegrał w barwach Sokoła Tychy i GKS Bełchatów)

Inni Wielkopolanie

Rekordziści w Polsce

452 występy w ekstraklasie - Marek Chojnacki

416 - Janusz Jojko

395 - Zygfryd Szołtysik

389 - Paweł Janik

368 - Lucjan Brychczy

367 - Hieronim Barczak

364 - Marek Dziuba

362 - Ryszard Czerwiec

354 - Edward Szymkowiak

349 - Janusz Nawrocki

Rekordziści na świecie

1005 meczów* - Peter Shilton (Anglia)

709 - Aage Rou Jensen (Dania)

698 - Metin Oktay (Turcja)

687 - Pim Doesburg (Holandia)

626 - Bob Ferrier (Szkocja)

* liczba obejmuje wszystkie występy ligowe w karierze, nie tylko w ekstraklasie

Radosław Nawrot: Wiele wskazuje na to, że tej wiosny znajdzie się Pan w Klubie Trzystu, czyli graczy, którzy rozegrali co najmniej 300 spotkań w ekstraklasie.

Waldemar Kryger: Na to wygląda. Już niewiele mi brakuje. Byłoby to naprawdę fajnym zwieńczeniem mojej kariery.

Wie Pan, ile spotkań Pan rozegrał?

- 294.

Na pewno? Niektóre źródła podają inne liczby.

- Na pewno. Przeliczałem to.

A zatem - jak dobrze pójdzie - rozegra Pan 300. mecz tej wiosny. Czy jest planowana jakaś uroczystość?

- Nie, nic mi o tym nie wiadomo. Na razie nie zaprzątam sobie tym głowy. Pobicie takiego rekordu nie jest bowiem dla mnie celem samym w sobie. Grać muszą ci, którzy w danym dniu są najlepiej przygotowani.

W pierwszym meczu wiosny z Amicą Wronki nie pojawił się Pan na boisku. W środę w Zabrzu chyba jest jednak na to duża szansa.

- Chyba tak. Rywalizuję o miejsce na prawej obronie z Pawłem Kaczorowskim. Wobec jego czerwonej kartki w meczu z Amicą naturalne byłoby to, gdybym go zastąpił.

Czy wśród tych 294 ligowych gier są takie mecze, które wspomina Pan szczególnie miło?

- O, całkiem sporo. Na przykład cały sezon 1991/92, gdy zdobyliśmy tytuł i generalnie niemal zawsze schodziliśmy z boiska jako zwycięzcy. To było bardzo miłe uczucie, kończyć takie mecze i być niepokonanym. Pamiętam też mecz z Ruchem w Chorzowie z 1988 r. To był mój drugi pojedynek w lidze i stanąłem wtedy naprzeciw Krzysztofa Warzychy. Udało mi się go zatrzymać, "Gucio" nie strzelił nam bramki, a ja zebrałem wiele dobrych not od kibiców i dziennikarzy. Miło wspominam też te mecze, w których strzeliłem bramki.

Bramki Waldemara Krygera dla Lecha

A najbardziej przykry mecz?

- Chyba to słynne 1:5 na Bułgarskiej z Zawiszą Bydgoszcz [sezon 1989/90 - przyp. red.]. Straszna porażka.

Mówiło się, że zagraliście wtedy przeciwko trenerowi.

- Mnie takie słuchy nie doszły i niczego takiego bym się nie dopatrywał. Co ciekawe, w tym sezonie zdołaliśmy zostać jeszcze mistrzami Polski.

A jak to jest, że w gronie piłkarzy, którzy uzbierali najwięcej ligowych spotkań na koncie, jest aż tylu obrońców, a nie np. napastników?

- Pewnie dlatego, że najlepsi napastnicy dość szybko wyjeżdżają za granicę. Obrońcy nie są aż tak poszukiwani, nie płaci się za nich tak astronomicznych sum.

Niemal cała Pańska kariera związana jest z Lechem. Czy w Lechu ją także Pan zakończy?

- To byłaby naturalna kolej rzeczy. I tak chyba się stanie.

To niezbyt grzeczne, ale muszą Pana spytać, jak długo chce Pan grać jeszcze w piłkę? Do ilu meczów da się wyśrubować ten rekord?

- Nie jestem osobą, która śrubuje rekordy. Podjąłem już decyzję, że ten sezon będzie dla mnie ostatni i że kończę z czynnym futbolem.

Definitywnie?

- Definitywnie. Zostawiłem na boisku trochę zdrowia.

Czy po tylu latach odczuwa Pan te wszystkie kontuzje, starcia na boisku?

- To teraz ja Pana spytam - ile Pan ma lat?

Niewiele mniej od Pana, 31.

- W tym wieku odczuwa się już pewne sprawy. Coraz trudniej odpierać ataki młodych.

Trzydziestka z okładem to nie jest jeszcze znowu aż tak podeszły wiek!

- Dla wyczynu - już tak.

Waldemar Kryger gra w "Kolejorzu" już od kilkunastu lat. O jego wkładzie w historię poznańskiego klubu świadczą nie tylko liczby. Jestem przekonany, że latem Lech nie omieszka zorganizować uroczystego pożegnania doświadczonego obrońcy i jednocześnie zapisów do Klubu Trzystu.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.