Mecz pomiędzy Heko a Pogonią był bardzo podobny do konfrontacji tych zespołów w pierwszej rundzie (3:3 w Staszowie). W obu meczach pierwsza połowa była bardzo słaba, a wynagradzały to emocje w drugiej odsłonie.
Bohaterem pierwszych trzech kwadransów wczorajszego spotkania był... wiatr, który rządził wydarzeniami na boisku. Sprzyjał on nieco lepszej Pogoni. - Próbowaliśmy się pokazać, ale nam nie wychodziło - ocenił potem pomocnik Heko Krzysztof Trela. Najlepszą okazję do zdobycia gola goście mieli 5 minut przed przerwą. Po rykoszecie piłka trafiła pod nogi Mieczysława Ożoga, który z 18 metrów silnie strzelił z lewej nogi, a piłka przeszła minimalnie obok prawego słupka.
Gospodarze zostali skarceni już dwie minuty po przerwie. Piotr Błauciak (grający z konieczności na lewej pomocy) po minięciu dwóch obrońców Heko wyłożył piłkę na 5. metr przed bramkę Sebastiana Łukiewicza. Tam największą przytomnością wykazał się młody Marcin Szmańkowski, który lekkim strzałem uprzedził golkipera i, ku osłupieniu miejscowych kibiców, Pogoń objęła prowadzenie. Trener gospodarzy Zbigniew Karbownik szybko dokonał aż czterech zmian, ale nie dało to rezultatu. To Pogoń powinna zdobyć kolejne gole. W 68. min po bardzo ładnej wymianie podań pomiędzy Mieczysławem Ożogiem i Adamem Gradem przed pustą bramką znalazł się Mariusz Mężyk, ale fatalnie przestrzelił z 7 metrów. 11 minut później w równie doskonałej sytuacji był Szmańkowski, ale strzelił tak lekko, że bez problemów interweniował Łukiewicz.
Im bliżej było do końca, tym rósł napór stawiających wszystko na jedną kartę gospodarzy. W 84. dopiero trzeci celny strzał w meczu na bramkę Roberta Bilskiego (dwa poprzednie uderzenia z rzutów wolnych) zamienili na bramkę. W zamieszaniu podbramkowym piłkę otrzymał debiutujący w Heko Trela i silnym płaskim strzałem z 12 metrów nie dał szans byłemu koledze z drużyny. Pogoń wówczas grała w dziesiątkę, bo poza boiskiem opatrywany był Mężyk.
W przedłużonym czasie gry gości dobił rezerwowy Paweł Zawistowski. Gospodarze wykonywali rzut wolny z narożnika pola karnego. - Dostałem doskonałe podanie od Dominika Jasińskiego, trochę pomógł wiatr i bramkarz nie miał szans - opowiadał szczęśliwy strzelec. - To jest sport! - krzyczał po meczu bardzo szczęśliwy prezes Heko Henryk Konieczny. - Trzeba mieć trochę szczęścia, a Heko miało go bardzo dużo. Sztuką było tego spotkania nie wygrać - mówił zmartwiony Janusz Batugowski, trener Pogoni.
W następnej kolejce Heko gra w Rzeszowie z liderem - Stalą (sobota godz. 18.30), a Pogoń podejmuje rezerwy Wisły Kraków (niedziela godz. 15).
HEKO CZERMNO 2 (0)
POGOŃ STASZÓW 1 (0)
BRAMKI
Heko: Trela (84. bez asysty), Zawistowski (90. z podania Jasińskiego)
Pogoń: Szmańkowski (47. z podania Błauciaka)
Widzów: ok. 300
Sędziował: Dariusz Giejsztorewicz (Suwałki)
Heko: Łukiewicz - Stefańczyk, Walęciak, Dworzyński - Wojtaszek - Cheda, Hajduk (60. Kościukiewicz), Zimoch (60. Zawistowski), Trela - Piechna (71. Jasiński), Grzegorzewski (71. Stępień)
Pogoń: Bilski - Kasiak, Matyja, Szarowski - Mężyk, Ożóg, Dudek Ż, Maciorowski, Błauciak (88. Kaczówka) - Grad, Szmańkowski Ż