Ostatni sparing Cracovii w przerwie zimowej, mecz ze słowackim Zemplinem Michalowce. Ekipa Jacka Zielińskiego wygrywa to spotkanie 2:0 mimo, że ma znacznie więcej sytuacji do zdobycia kolejnych bramek. - Rakels na pewno by jedną z nich wykorzystał - mówi w trakcie meczu kibic siedzący na trybunie głównej. I jest w tym trochę racji.
Łotyszowi w rundzie jesiennej wpadało wszystko. Uznał jednak, że to dobry moment, by odejść i kupił bilet lotniczy do Reading. Chociaż do końca zimowego okienka transferowego jeszcze kilka tygodni, to jego następcy w Cracovii wciąż brak. Trzecia drużyna ligi pieczołowicie szukała nowego napastnika, ale budżet krakowskiego klubu nie jest z gumy, nikt nie chciał przepłacać. Cracovia rozmawiała nawet z jednym z czołowych strzelców ligi portugalskiej, ale obie strony nie dogadały się finansowo.
Łotysza jak na razie zastąpić może Anton Karaczanakow, Bułgar sprowadzony ze Sławii Sofia. To jednak inny typ zawodnika, bazujący na szybkości i rajdach na skrzydle. Z kolei Rakels szukał sobie miejsca w polu karnym, dublował pozycję napastnika, dzięki temu jesienią trafił do bramki piętnaście razy. Karaczanakow w całej swojej karierze strzelił 24 gole. Jego atutem są za to rzuty wolne, to on będzie teraz etatowym wykonawcą stałych fragmentów gry, jeżeli będzie można pokusić się o strzał.
Oprócz Karaczanakowa, trener Zieliński dostał dwóch innych ciekawych zawodników. Florin Bejan, 24-letni Rumun trafił do Krakowa z Tirgu Mures. Na tym szczególnie zależało szkoleniowcowi Pasów - zwiększyć rywalizację na środku obrony. Rumun na razie powinien siąść jednak na ławce, duet Piotr Polczak - Hubert Wołąkiewicz zacznie rundę.
Do środka pomocy trafił za to Hubert Adamczyk. To jeden z największych talentów polskiej piłki, 17-latek szkolił się ostatnio w młodzieżowych szkółkach Chelsea. Z każdym tygodniem prezentuje się coraz lepiej, na tyle, że szkoleniowiec Pasów zablokował jego powołanie do kadry młodzieżowej. To sygnał, że Adamczyk ma szansę na grę.
Klepka na klepisku
Cracovia swojego stylu gry zmieniać nie zamierza - podania, podania i jeszcze raz podania. W sparingu z Zemplinem w pewnym momencie Bartosz Kapustka odegrał jednemu z partnerów piłkę do góry. Połowa ławki rezerwowych i co najmniej kilku zawodników na boisku krzyknęło głośno "ziemia!". To doskonale pokazuje, jak bardzo zawodnicy Cracovii przyswoili sobie filozofię Zielińskiego, dbają o nią i czują się w takiej taktyce.
Jednak zimą krakowianie nie mieli zbyt wielu okazji, żeby grę podaniami udoskonalić. Piłkarze Cracovii dostali być może najsłabszych sparingpartnerów w zimie ze wszystkich ekip ekstraklasy. Najpierw zagrali z Górnikiem Wałbrzych, na obozie w Hiszpanii rozpoczęli od meczu z Kaiserlautern. Potem trzeba było grać z zespołami z niższych lig hiszpańskich. Drugi taki sparing z Olimpic de Xativa skończył się awanturą i trwał tylko 45 minut. - Tak to jest jak się gra z amatorami - krzyczał schodząc z boiska Mateusz Centarski, po tym jak dostał od arbitra czerwoną kartkę za protesty. W takich warunkach trudno o weryfikację własnej siły.
Pewne rzeczy w Cracovii się nie zmienią: mózgiem, oczami, po prostu liderami drużyny dalej będą Mateusz Cetnarski i Marcin Budziński. Póki Cracovia nie sprowadzi napastnika jeden z nich będzie pełnił funkcję "fałszywej dziewiątki". W poprzedniej rundzie funkcjonowało to jednak dobrze, choć także dlatego, że w drużynie był Rakels. Bramki Łotysza stanowiły 33% dorobku Cracovii w ekstraklasie. Jeśli najbardziej ofensywnie grający zespół ligi tej dziury nie zasypie, o europejskich pucharach może tylko pomarzyć. A słowa "Rakels by to wykorzystał" będą niosły się po stadionie przy ulicy Kałuży jak klątwa.