Ekstraklasa w Sport.pl. Piast ma nowego człowieka od zadań specjalnych

Franciszek Smuda powiedział, że ?podniecił się?, gdy usłyszał o transferze Macieja Jankowskiego z Ruchu Chorzów do jego Wisły Kraków. Nie wiemy, czy podobne odczucia towarzyszyły Radoslavowi Latalowi, gdy Piast w zeszłym tygodniu pozyskał 26-latka, ale widzi w nim piłkarza pierwszego planu. I to od zadań specjalnych.

W ekstraklasie Jankowski rozegrał ponad 150 spotkań, strzelił 33 gole i jest jeszcze w wieku, który wróży rozwój, a nie wyhamowanie kariery. Tymczasem Wisła oddała go Piastowi niemal za darmo, nie przymuszona fatalnymi finansami, ale z przekonaniem, że nie jest jej potrzebny. Mimo tego, że w większości jesiennych spotkań Jankowski wychodził w pierwszym składzie "Białej Gwiazdy". A w Gliwicach już mówi się, że ma wskoczyć do "jedenastki" sensacyjnego lidera ekstraklasy. Dlaczego więc wokół tego transferu jest tak cicho?

Symbol słabej Wisły

Sam piłkarz tego ruchu potrzebował. Znalazł się w podobnej sytuacji, gdy opuszczał Chorzów na rzecz transferu do Wisły latem 2014 roku. Kibice dawno zapomnieli o jego dobrym sezonie w duecie z Arkadiuszem Piechem. Irytował ich nieskutecznością i małym zaangażowaniem. Jeden z bardziej doświadczonych piłkarzy Ruchu, Marcin Malinowski twierdził, że napastnik musiał zmienić otoczenie.

Jednak w Wiśle się nie odbudował. Dobre mecze można mu policzyć na palcach jednej ręki. Seryjnie marnował łatwe sytuacje - jak z Górnikiem w Łęcznej, gdy miał trzy okazje. Nieskuteczna była cała Wisła, ale on stał się tego symbolem. Tak często nie strzelał w poprzednich dwóch sezonach, ale swojego dorobku nie poprawił, do siatki trafił tylko czterokrotnie.

Najgorzej było na finiszu rundy, gdy także przez jego pudła zwolniono Kazimierza Moskala, a Wisła przegrała pięć ostatnich spotkań. W czterech nie strzeliła gola, a właśnie wtedy przez kontuzję Pawła Brożka jedynym napastnikiem został Jankowski. Jednak na ostatnich piętnaście strzałów w barwach Wisły w bramkę trafił tylko raz. Zawiódł, gdy zespół na niego liczył, nie pokazał umiejętności na miarę aspiracji klubu.

Sezon w aucie

Dodatkowo, koledzy zarzucali mu to samo, co zawodnicy Ruchu półtora roku temu - że jest słaby psychicznie. Żył z dala od drużyny. Po treningu często był pierwszy pod prysznicem, by jak najszybciej wsiąść w samochód i wrócić na Śląsk, z którego nie wyprowadził się przez cały "pobyt" w Krakowie. Stolicę Małopolski odwiedzał tylko przy okazji meczów. Trenerzy z czasów, gdy był jeszcze juniorem MKS-u Piaseczno twierdzili, że sporo traci postawą "przepraszam, że żyję".

Głowa zawodzi, ale możliwości fizyczne ma nie tyle nieprzeciętne, co znakomite. Gdy jako nastolatek pojechał na testy do Legii Warszawa, w badaniach wyskoku pobił klubowy rekord należący dotychczas do obrońcy Hugo Alcantary. Wyróżnia się dynamiką, wytrzymałością i skocznością. Nic dziwnego, że Smuda ucieszył się z takiego zawodnika, który miał być kolejną bronią krakowskiego ataku. Jednak okazało się, że ani on, ani później Moskal nie wykrzesali z Jankowskiego potencjału.

Maciej Jankowski, Piast GliwiceMaciej Jankowski, Piast Gliwice Michał Zachodny/infogr.am

Piłkarz na wrzutki

Czy uda się to Radoslavowi Latalowi? - Josip Barisić i Martin Nespor są napastnikami, ja jestem troszeczkę innym typem zawodnika. Pozycją bliżej mi do Sasy Ziveca czy Martina Bukaty. Wiele zależy od trenera - tłumaczył Jankowski po podpisaniu kontraktu. Latal musi wiedzieć, jak wykorzystać jego umiejętności. Nie ustawiać go w roli rozgrywającego (ta jest zarezerwowana dla Kamila Vacka), nie szukać miejsca w środku pola (gra tam kapitan, Radosław Murawski), ani na skrzydłach, bo taktyka Piasta jest inna.

Ale w niej Jankowskiemu może być łatwiej odnaleźć się niż w skazanej na styl oparty na kombinacjach krótkich podań Wiśle. W Piaście jest kilku zawodników od zadań specjalnych, on ma mieć własne. Kolejne zwycięstwa Piasta to właśnie efekt doskonałej realizacji planów Latala. Piłkarze się podporządkowują, a taki jest też Jankowski. On potrzebuje konkretnie wyznaczonych zadań, a nie wychodzić na boisko wiedząc, że w nim pokłada się nadzieję na wynik.

Dlatego chociaż trudno wskazać mu najlepszą pozycję, łatwiej mówić o roli. Na pewno będzie współpracował z Nesporem, ale nie zawsze będąc napastnikiem. W pierwszym sparingu w barwach Piasta z norweskim Stromsgodset (1:2) Latal szukał sposobów, by wykorzystać uniwersalność Jankowskiego. Gdy zza linii bocznej krzyczał "zmiana!", Nespor i nowy piłkarz ustawiali się albo równolegle, albo 26-latek schodził bliżej pomocników.

I pierwsze reakcje o jego wpływie na grę Piasta są pozytywne. Jankowski był aktywny w pressingu, pomógł Vackowi odzyskać piłkę pod polem karnym rywali i Czech strzelił gola. Sam prawie wpisał się na listę strzelców po dwójkowej akcji z Nesporem, ale ten drugi znalazł się na minimalnym spalonym. Równie groźny będzie przy dośrodkowaniach Mraza, które już jesienią siały popłoch u obrońców rywali. Jedną z niezaprzeczalnych zalet Jankowskiego jest gra głową, timing jego wejść na podania dorzucane w "szesnastkę" jest jeden z lepszych w całej lidze.

O jego transferze nie mówi się sporo, więcej komentarzy przyciągnęło przejście Ariela Borysiuka do Legii Warszawa, Sisiego do Lecha Poznań czy Zdenka Ondraszka do Wisły. Nie znaczy to, że jest przeciętnym piłkarzem, po prostu dawno przestał być postrzegany jako wielki talent, czy choćby obiecujący zawodnik. Jednak dla Jankowskiego to dobrze - on w cieniu innych i z dala od krytyki lub pochwał czuje się najlepiej. W takich warunkach znów może błysnąć.

Zobacz wideo

Hit czy kit? Stadion z głową... krokodyla! [ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.