Pewne zwycięstwo Zagłębia, które okazało się drużyną lepszą piłkarską i co najważniejsze skuteczniejszą. Do przerwy spotkanie było wyrównane, ale obydwu zespołom przez większą część pierwszej połowy nie udawało się stworzyć żadnych dogodnych okazji bramkowych. Dopiero w końcówce - po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i zamieszaniu w polu karnym - Januszewski z bliska strzelił do siatki.
W drugiej połowie przewaga lubinian była już wyraźna. Jej efektem był gol Salamońskiego i kolejne okazje bramkowe, niewykorzystane m.in. przez Ostrowskiego. Mimo że w końcówce drugiej połowy trener Drażen Besek wymienił prawie wszystkich graczy, to i tak rezerwowi Zagłębia niepodzielnie dominowali na boisku.
W pierwszej połowie Górnik wystąpił w składzie, w którym najprawdopodobniej wybiegnie w pojedynku przeciwko Wiśle Kraków. Na początku gry na murawę nie wybiegli: Nawotczyński, Dubicki i Pater, zawodnicy wypożyczeni z Wisły do Polkowic. To efekt klauzuli zapisanej w umowie pomiędzy klubami, z której wynika, że ci trzej piłkarze nie mogą wystąpić w pojedynku przeciwko swojemu byłemu klubowi. Poza tym Pater w sobotę i tak nie mógł zagrać, gdyż jest lekko kontuzjowany.
W kontekście meczu z Wisłą trener Mirosław Dragan ma inne problemy - za żółte kartki muszą wówczas pauzować Grzegorz Pilch oraz Bartłomiej Majewski. Na tym nie kończy się lista kłopotów szkoleniowca Polkowic, niestety, w pierwszej części rundy rewanżowej również nie będzie mógł brać pod uwagę Ireneusza Adamskiego, Marcina Wojtarowicza i Dominika Szostaka, którzy są kontuzjowani bądź dopiero teraz wznowią treningi po rehabilitacji.
Zagłębie: Madarić (Szmatuła) - Kłos (Żytko), Szczypkowski, Januszewski (Huebscher) - Manuszewski (Ostrowski), Salamoński (Pietroń), Perović (Bartczak), Pach (Kocot) - Murdza (Rogóż), Niciński (Piętka), Łobodziński (Pytlarz).
Górnik: Banaszyński - Szymański, Jeziorny, Żelasko - Malawski, Jamróz, Krzyżanowski, Bosanac, Gorząd - Moskal, Narwojsz. Po przerwie zagrali: Kikowski, Nawotczyński, Urbaniak, Pilch, Majewski, Dubicki.
Nie ma się co oszukiwać - brak Patera, Dubickiego i Nawotczyńskiego w spotkaniu przeciwko Zagłębiu był u nas bardzo widoczny. Dla nas to są bardzo duże wzmocnienia, mimo że w Wiśle ci zawodnicy siedzieli głównie na ławce rezerwowych. Ale umiejętności naszych prawych pomocników Grześka Patera i Roberta Malawskiego dzieli przepaść.
W grze popełniliśmy trochę błędów, ale już znacznie mniej niż na początku okresu przygotowawczego. To był nasz pierwszy przegrany sparing w okresie przygotowawczym i może ten końcowy zimny prysznic dobrze zrobi naszym zawodnikom przed startem ligi.
Byliśmy lepsi od Górnika, w naszej grze widać było jakąś myśl. Ale może to efekt ciężkiej podróży piłkarzy Górnika, którzy ze zgrupowania w Turcji wracali samolotem do Monachium, a do Polkowic przyjechali autokarem. W pojedynku z nami nie zachwycili, oddając w całym meczu chyba tylko ze dwa groźne strzały.
Jeśli chodzi o nas, to widać, że gramy coraz lepiej. Za trenera Olarevicia obowiązywała zasada - kopnij i biegnij. Olarević niby dużo mówił nam, jak powinniśmy grać, ale poza nim samym chyba nikt z graczy nie wiedział, o co mu chodzi. Z kolei u trenera Beseka jest jakaś myśl taktyczna i nasza gra jest poukładana.
Na kilka dni przed inauguracją rundy rewanżowej II ligi trener Polaru Marian Putyra ma kilka sporych problemów do rozwiązania. Po pierwsze - słaba siła ofensywna zespołu, co szczególnie dotyczy napastników. Na razie Putyra nie może liczyć na najskuteczniejszego swojego gracza Tomasza Pawlaka, który poza tym, że ma duże zaległości treningowe, koniecznie chce rozwiązać kontrakt z klubem i odejść z Polaru. A następców nie ma. Anioł przyszedł do zespołu z IV ligi i widać, że wielkim wzmocnieniem nie będzie. Z kolei Ilków miał wstrząśnienie mózgu i ostatnio nie grał, a utalentowany Piątkowski to raczej melodia przyszłości. Nie dość, że Polar nie ma specjalnie czym straszyć w ataku, to w meczu przeciwko Chrobremu bardzo słabo zaprezentowała się defensywa zespołu. Koszmarnie źle zagrał jeden ze stoperów - Hirsz, słaby i niepewny był Boldt.
Do plusów w grze Polaru na pewno trzeba zaliczyć dobrą dyspozycję Augustyniaka oraz Budki. Niezłe momenty miał Juraszek. Czy to wystarczy na Cracovię, przekonamy się w sobotę? - Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, aby zespół dobrze się przygotował do reprezentowania Wrocławia w rozgrywkach drugiej ligi. Jesteśmy silnym zespołem pod względem charyzmy. Nasza sytuacja w tabeli jest ciężka, ale chcemy walczyć o wyjście ze strefy barażowej. Taki cel sobie zakładamy - tłumaczył szkoleniowiec Polaru Marian Putyra.
W meczu z Chrobrym Putyra eksperymentował ze składem, wiedząc, że mecz obserwują wysłannicy z Cracovii. Po obejrzeniu takiego pojedynku przeciwnicy wrocławian mogą być trochę zdezorientowani, gdyż zespół grał nierówno. A błędy, które przytrafiały się Hryńczukowi i Hirszowi, były koszmarne.
Chrobry długimi momentami był zespołem lepiej zorganizowanym, zaskakiwał dojrzałością w grze i dobrym wyszkoleniem technicznym. Dużym wzmocnieniem drużyny z Głogowa powinien być pozyskany z Radomska napastnik Sebastian Tomasiak. Imponował szybkością i agresywnością w grze. Kilka ciekawych zagrań pokazali Żmudziński i Trznadel. Chrobry mógł wygrać we Wrocławiu, ale sytuacji sam na sam z bramkarzem nie potrafili wykorzystać: Żmudziński, Pojnar i Tomasiak, a Trznadel nie trafił do pustej bramki.
Losy tego sparingu mogły potoczyć się inaczej, gdyby sędzia zgodnie z przepisami już w pierwszej połowie usunął z boiska Piroga i Buczka z Chrobrego za faule taktyczne na Augustyniaku. Jednak to był tylko sparing i obydwaj głogowianie zostali tylko symbolicznie ukarani usunięciem z boiska na dwie minuty.
Polar: Hryńczuk (46. Foltyn) - Bielski (46. Stawowy), Romaniuk, Hirsz, Boldt (73. Grochowicki) - Ogórek (46. Lis), Kalinowski (46. Juraszek), Augustyniak (79. Anioł), Ozimina (46. Sorbian) - Budka, Anioł (46. Piątkowski).
Chrobry: Twarowski - Buczek, Piróg, Opalacz - Pojnar, Smolin (80. Goliasz), Tadajewski, Pojnar, Żmudziński - Helwig (80. Sybis), Tomasiak.