Czy Anilana Łódź wyjdzie na prostą?

Pierwsze zwycięstwo Anilany od 16 miesięcy ma zwiastować lepszą przyszłość. Taką nadzieję mają działacze łódzkiego klubu.

Łodzianie przerwali passę porażek, która rozpoczęła się jeszcze w ekstraklasie, kiedy z zespołu odeszli prawie wszyscy seniorzy. Anilana znalazła się w dużych tarapatach finansowych, z których próbuje się powoli wydostać. Do kasy klubowej niedługo zaczną wpływać pieniądze za reklamy umieszczane na przystankach autobusowych i tramwajowych. Działacze Anilany wraz z MPK i wynajętą agencją reklamową, a także przy pomocy firmy H. Skrzydlewska, ustawiły już kilkanaście takich kasetonów. - Mamy już reklamodawców, ale to świeża sprawa. Musi trochę potrwać zanim zaczniemy zarabiać, ale jestem optymistą. Pieniądze chcemy przeznaczyć na spłacanie zaległości - twierdzi Marek Żuk, dyrektor Anilany.

Współpraca z firmą H. Skrzydlewską ma być poważniejsza, bo Joanna Skrzydlewska zostanie prawdopodobnie prezesem klubu. Nie będzie sponsorem, ale być może dzięki jej kontaktom może uda się ściągnąć ludzi, którzy będą sponsorować drużynę.

Co się stało, że łodzianie nagle zaczęli lepiej grać i pokonali w ostatnią sobotę lidera I ligi? Duży wpływ miało wznowienie kariery przez doświadczonego Olega Siemionowa i powrót Radosława Benkesa. - Młodzi chłopcy potrzebowali naszego doświadczenia. Trochę nimi wstrząsnęliśmy i zabrali się do roboty na treningach. Musieliśmy postawić na obronę, bo nie mamy dobrych zawodników rzucających z drugiej linii. Jak na razie wszystko jest na dobrej drodze, by częściej wygrywać - powiedział Benkes.

Wierzysz w odrodzenie Anilany?
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.