40 lat GKS "Katowice" - co słychać u byłych piłkarzy?

Górniczy Klub Sportowy "Katowice" kończy w piątek 40 lat! Przez ten okres w "Gieksie" grało wielu piłkarzy, którzy przeszli do historii śląskiego i polskiego futbolu. Różnie potoczyły się ich losy po zakończeniu kariery. Pracują w przedszkolu, rzeźni, kopalni, straży miejskiej, handlują rybami, drzwiami i garniturami, prowadzą gospodarstwa agroturystyczne i kółka zainteresowań w domu kultury, wyszukują tereny pod hipermarkety i wytwarzają części do samochodów. Ale nadal ciągnie ich na boisko

27 lutego 1964 r. połączyły się: Rapid/Orzeł Wełnowiec (fuzja w 1963 r.), Górnik 20 Katowice, Koszutka Katowice, Katowicki Klub Łyżwiarski, Katowicki Klub Sportowy "Górnik", Górniczy Klub Żeglarski "Szkwał" oraz 32 instytucje i firmy z Katowic, tworząc GKS Katowice. Pierwszy sukces nadszedł już w 1965 r., kiedy piłkarze GKS Katowice awansowali do ekstraklasy. Wielkie dni "Gieksy" przypadły na przełom lat 80. i 90. Między 1986 a 1995 r. GKS nieprzerwanie grał w europejskich pucharach. Sprawdziliśmy, co słychać u ludzi, którzy tworzyli legendę tamtych lat.

Anczok Eryk - ps. "Ana". Tapicer. Zanim powstał GKS, grał jeszcze w Rapidzie Wełnowiec. Przez wiele lat napastnik, pod koniec kariery przekwalifikowany na obrońcę. Brat sławniejszego Zygmunta, reprezentanta Polski. W 1976 r. wyjechał do USA i już nigdy do Polski nie wrócił. Grał trochę w polonijnym klubie Wisła Garfield. Zmarł w 1997 r. w Chicago. Miał 54 lata.

Biegun Marek (46) - ps. "Diabeł". Starsi kibice do dziś pamiętają mecz z Pogonią Szczecin z listopada 1985 r. Trzy minuty przed końcem gry wspaniałym strzałem przewrotką ustalił wynik na 5:4. Wszechstronny: grał w ataku, pomocy, wreszcie w obronie. W reprezentacji rozegrał jeden mecz w 1985 r. z Tunezją. Mieszka w Katowicach Piotrowicach, pracuje w warsztacie samochodowym. Grywa jeszcze w amatorskich turniejach halowych w Katowicach Wełnowcu. Odizolował się od dawnych kolegów z drużyny.

Blutsch Adolf (63) - austriacki trener zdobył z "Gieksą" Puchar Polski w 1993 r. Kilka godzin po finale przeżył szok, kiedy podczas uroczystego bankietu dowiedział się, że Marian Dziurowicz właśnie go zwolnił. W polskiej lidze spotykały go różne przygody: gdy podczas meczu z ŁKS próbował protestować po brutalnym faulu na Romanie Szewczyku, łódzcy porządkowi zagnali go pięściami na ławkę rezerwowych. Dziś jest trenerem drużyny amatorów w LASK Linz, która gra w lidze regionalnej.

Borawski Grzegorz (36) - ps. "Borówa". Złamana noga podczas meczu z Bełchatowem przerwała ligową karierę pomocnika. Potem też miał pecha: jako piłkarz A-klasowej Zawady podczas zawieszania siatki na bramkę urwał serdeczny palec prawej ręki. Był trenerem Rozwoju Katowice, Walcowni Czechowice i BKS Bielsko-Biała. Pracował też w Wodzisławskiej Szkółce Piłkarskiej, obecnie szkoli młodzież w MOSiR Jastrzębie. Kilka dni temu rozpoczął pracę w kopalni Manifest Lipcowy. - Na dole. Takie czasy... - wzdycha. Mieszka w Jastrzębiu.

Bożyczko Ryszard (54) - napastnik w latach 70. Potem był m.in. trenerem Miedzi Legnica. Po meczach Miedzi w Pucharze Zdobywców Pucharów z AS Monaco (0:1, 0:0 w 1992 r.) na konferencji prasowej odpowiadał na pytania wspólnie z Arsene Wengerem (dziś Arsenal). Jako działacz i trener pracował w Śląsku Wrocław, Sokole Pniewy i Zagłębiu Lubin. Z okien domu widzi światła na stadionie w Lubinie. Zaopatrywał w garnitury pierwszą reprezentację Antoniego Piechniczka i olimpijską Pawła Janasa. Kumpel Edwarda Lorensa, był kierownikiem drużyny reprezentacji młodzieżowej, gdy prowadził ją "Magik". Dziś działa w branży odzieżowej. Był przedstawicielem firmy Sunset-Suits, dziś ma własne sklepy z garniturami w Gliwicach i we Wrocławiu. 26-letni syn Tomasz skończył wrocławską AWF, przygotowuje się do zawodu menedżera piłkarskiego. Jego ojcem chrzestnym jest inny były piłkarz GKS - Hubert Fait.

Chmaj Marian (51) - solidny pomocnik opuścił "Gieksę" tuż przed jej największymi sukcesami. Sprzedał mieszkanie w Ligocie i osiadł na stałe w Szwecji. Jego 24-letni syn Łukasz zdążył się jeszcze urodzić w Katowicach, dziś jest wyróżniającym się obrońcą w GAIS Goeteborg. Szwedzcy kibice wołają na niego "Lucky Luke".

Coppola Guillermo Mario (35) - pierwszy zagraniczny piłkarz w klubie, pojawił się wiosną 1991 r. Ówczesny trener Orest Lenczyk specjalnie pojechał do Argentyny i wybrał właśnie jego. Coppola nie sprawdził się. Drobniutki, odbijał się od każdego obrońcy jak piłeczka pingpongowa. Próbował sił w niższych ligach niemieckich, ale tam również mu nie wyszło. Wrócił do Argentyny. Jako jedyny z "gieksiarzy" od tego czasu rozmawiał z nim Gija Guruli. Kilka lat temu Coppola powiedział mu, że ma w Buenos Aires sklep spożywczy.

Czaja Piotr (60) - bramkarską karierę zrobił dopiero po odejściu do Ruchu, ale to przy nim terminował Franciszek Sput. To właśnie od czasów jego transferu do Chorzowa w 1970 r. rozpoczyna się niechęć kibiców Ruchu i GKS. Był m.in. trenerem bramkarzy na MŚ '82. Kilka lat później wyjechał do Niemiec, gdzie trenował kluby niższych lig. Teraz krąży między Niemcami, mieszkaniem córki w Katowicach Józefowcu i swoim domkiem w Międzybrodziu Bialskim.

Dreszer Mirosław (39) - ps. "Misiu". O jego życiu zdecydowała groźna kontuzja, jakiej doznał podczas pucharowego meczu z FC Sion w 1986 r. Brutalnie sfaulował go wtedy szwajcarski napastnik Dominique Cina i bramkarz musiał przejść w Sionie operację śledziony. Klub do opieki zostawił mu wtedy tłumaczkę polskiej ekipy Mariolę Michajłow, która wkrótce została jego żoną. Przez wiele sezonów Dreszer bronił w Niemczech (m.in. w II-ligowym VfL Osnabrueck). Mieszka w Hernsdorf niedaleko Magdeburga i szkoli młodzież w SSV Grosshernsdorf, gdzie na dobrego piłkarza zapowiada się młodszy syn, 12-letni Mateusz. Jest też drugim trenerem w drużynie seniorów (VI liga), prowadzi także zajęcia z młodymi bramkarzami makroregionu oraz 1.FC Magdeburg. Ma trenerską licencję B uprawniającą do prowadzenia zespołów do IV ligi włącznie. Właśnie rozpoczyna trzyletnią kurs na fizjoterapeutę. W tym zawodzie zamierza pracować, bo z samego futbolu utrzymać się nie da. - Zawsze możemy też wrócić do Polski, w naszym domu w Kochłowicach mieszkają teściowie - mówi.

Duchowski Jacek (38) - z pogardą wyrażał się o nim pod koniec lat 90. Dariusz Dziekanowski. W jednym z wywiadów nazwał go "prymitywnym obrońcą", ale agresywnie grający piłkarz trafił z GKS do reprezentacji Polski (mecz z Iranem w 1990 r.). Zaraz potem musiał przedwcześnie zakończyć karierę, bo miał kłopoty ze zdrowiem; cierpiał na chroniczny ból pachwin. Opuścił Śląsk, nie utrzymuje kontaktów ze środowiskiem piłkarskim. Ponoć handluje akcesoriami do gry w bilard. Jego matka miała w połowie lat 90. sklep z metalami w rodzinnym Świnoujściu.

Fait Hubert (48) - napastnik na przełomie lat 70. i 80. Szybko wyjechał do Niemiec. gdzie grał w niższych klasach (FC Gutersloh, SC Westfalia Wiedenbrueck, SC 08 Villingen, FC Neustadt). Mieszka w Szwarcwaldzie, prowadzi szkółkę piłkarską.

Franczuk Marek (41) - wieczny rezerwowy bramkarz. Za czasów gry w "Gieksie" nazywał się Baran, ale zmienił nazwisko. Pracuje w straży miejskiej w Tychach i jest silnym punktem jej drużyny piłkarskiej. W Bydgoszczy wywalczył wicemistrzostwo Polski w piłce nożnej służb mundurowych.

Furtok Jan (42) - ps. "Jasiu", "Furgot". Najlepszy piłkarz w historii klubu. Najskuteczniejszy ligowy snajper "Gieksy" (85 goli). W 1994 r. wybrany na piłkarza 30-lecia GKS. Jako piłkarz "Gieksy" zaliczył w reprezentacji 17 meczów i 6 goli. Siedmioletnią grą w Bundeslidze zapewnił sobie utrzymanie do końca życia. Ma dom w rodzinnej Kostuchnie, dzielnicy Katowic. Żona prowadzi w byłej siedzibie banku salon urody (sauna, solarium, fryzjerstwo, kosmetyka). Furtok trenuje młodzież w GKS i kadrę Śląska (rocznik '88). Chodzi na kurs trenerski II klasy na katowickiej AWF. W wolnych chwilach gra w Orłach Górskiego. 18-letni syn Jacek gra w juniorach GKS. Tak jak tata jest napastnikiem.

Glueck Jan - w latach 70. wyjechał do Niemiec, pracował jako robotnik. W zeszłym roku zmarł na białaczkę. Miał 56 lat.

Góralczyk Jacek (56) - były piłkarz i trener GKS, choć działa jeszcze w ŚZPN i PZPN, jako człowiek Mariana Dziurowicza został "wycięty" z Rady Trenerów PZPN. Od stycznia trener Unii Strzemieszyce (IV liga).

Górnik Henryk (50) - ps. "Hajer". Do dziś jest dumny z gola, jakiego strzelił Legii w 1982 r. z ponad 30 m. Obrusza się, kiedy ktoś mówi, że mu zeszło. Wiele lat na Bukowej w roli asystenta. Obecnie trener Szombierek Bytom.

Grzesik Dariusz (38) - ps. "Żarówa". Z GKS został wyrzucony w 1995 r. przez prezesa Mariana Dziurowicza, któremu nie spodobał się wywiad udzielony przez piłkarza jednej z gazet. Potem grał w: Ruchu Chorzów, Górniku Lędziny, Rozwoju Katowice, Bobrku Karb, Ogrodniku Cielmice i Sokole Wola. Od jesieni trener IV-ligowego MKS Lędziny. Pracuje w firmie Pro-cars w Tychach, produkującej części do samochodów. Syn Artur (15 lat) gra w MOSM Tychy na obronie.

Guruli Gija (40) - takich sztuczek technicznych jak ten Gruzin nie pokazał na Bukowej nikt przedtem ani potem. Karierę skończył w 1997 r. w drugoligowej Dunkierce. Dziś mieszka w leżącym nad kanałem La Manche Boulogne-sur-Mer i prowadzi małą firmę, zajmującą się handlem rybami. Zatrudnia cztery osoby. Trochę podpowiada synowi, bo 18-letni Sandro Guruli jest napastnikiem IV-ligowego klubu Union Sportive de Boulogne Cote d'Opale. Guruli senior jest przyjacielem Marka Świerczewskiego. - W Polsce ostatni raz byłem dwa lata temu - w Nowym Sączu na zabawie u Piotra Świerczewskiego - mówi.

Hetmański Krzysztof (39) - ps. "Bąbel". Za wiele na Bukowej się nie nagrał, bo w 1987 r. wyjechał - bez pozwolenia klubu - do Niemiec. W Bundeslidze w barwach FC Homburg rozegrał 28 meczów i strzelił jednego gola (sezon1989/90). Potem w VfL Osnabrueck, VfB Luebeck i 1.FC Magdeburg, gdzie doznał w 2000 r. poważnej kontuzji. Skończył kurs trenerski i menedżerski i pracuje w II-ligowym Unionie Berlin jako koordynator ds. młodzieży. Często bywa w Polsce. Ostatniego sylwestra spędził w Kostuchnie na zabawie zorganizowanej przez Jana Furtoka. Jego idolem jest... Pablo Picasso.

Janoszka Marian (43) - ps. "Ecik". Do Katowic trafił w wieku 32 lat i zdążył jeszcze strzelić dla tej drużyny 24 bramki. Ulubieniec kibiców przede wszystkim w Radzionkowie, ale na Bukowej też go będą zawsze pamiętać z jak najlepszej strony. Niezniszczalny: jesienią w wieku 42 lat strzelał gole dla IV-ligowego GKS Tychy. Teraz chce wrócić do Radzionkowa szkolić młodzież. Być może pogra jeszcze w jakiejś niższej klasie, "żeby się poruszać". Jest na urlopie, właśnie remontuje domek w Radzionkowie, bo na wiosnę chce się wreszcie wyprowadzić z bloku. Syn "Ecika", 18-letni Łukasz, znalazł się w kadrze juniorów Polski, jest zawodnikiem Ruchu Chorzów.

Jojko Janusz (44) - ps. "Jojo". Już na stałe zakotwiczył w Ostrowcu Świętokrzyskim, gdzie w barwach KSZO rozegrał w ub.r. swój ostatni, 417. mecz w ekstraklasie. Jest asystentem trenera przeniesionej do Ostrowca Ceramiki Stasiak. Jojkowie mają w mieście mieszkanie własnościowe, żona byłego bramkarza "Gieksy" prowadzi gabinet kosmetyczny.

Kapias Jerzy (47) - ps. "Hupek". Pierwszy piłkarz z polskiej ligi na piłkarskim kontrakcie w Izraelu: klub Hapoel Kfar Saba. Pracuje w firmie budowlanej w Chorzowie, także wiceprezes ds. finansowych w AKS Wyzwolenie Chorzów. Mieszka na os. Witosa w Katowicach, jego sąsiadem w bloku jest dawny kolega z drużyny Krzysztof Rzeszutek. 20-letni syn Szymon, wychowanek Ruchu Chorzów, znajduje się w szerokiej kadrze Górnika Zabrze.

Koniarek Marek (42) - ps. "Koniu". Na wysokim ligowym poziomie grał aż do 36. roku życia. Potem trenował GKS, Widzew i Ruch Radzionków. Latem zeszłego roku bardzo krótko był dyrektorem sportowym w Szczakowiance. Obecnie bez pracy. Mieszka w Katowicach Dąbrówce Małej. Synowie grają w piłkę: 15-letni Krzysztof gra na lewej pomocy w Hetmanie Dąbrówka Mała, a 8-letni Michał jest trampkarzem w GKS Katowice.

Krzyżoś Zbigniew (45) - ps. "Karaś". Przed pojawieniem się Tomasza Hajto dysponował najdalszym rzutem z autu w Polsce. W 1991 r. wyjechał do Niemiec (grał w FV Eisenbach), a stamtąd do USA. Jego znana z urody żona Elżbieta miała tam rodzinę.

Kubisztal Mirosław (41) - ps. "Kuba". Jedna z najbardziej frapujących postaci w tym gronie. Najmniej znany członek słynnego tercetu K-F-K (Koniarek-Furtok-Kubisztal), choć z pewnością wcale nie najmniej zdolny. Fantastyczny technik. Nie zrobił kariery na miarę możliwości, bo nie zawsze mu się chciało. Wspaniałe występy przeplatał nieudanymi, kiedyś dostał w "Sporcie" jedynkę (większość meczu spędził w kole na środku boiska).W 1991 r. wyjechał do Szwecji. Sześć i pół roku grał tam w klubie Oerebro. Tamtejsi kibice go uwielbiają do dziś, uważają za najlepszego piłkarza w historii klubu. Wrócił do rodzinnego Krzyża (dzielnica Tarnowa). - Prowadzę gospodarstwo agroturystyczne, organizuję chrzciny i wesela - mówi. Wieczorami trenuje piłkarzy broniącej się przed spadkiem z IV ligi Tuchovii Tuchów.

Kucz Adam (33) - ps. "Kucyk". Był okres, kiedy mały napastnik zadziwiał całą Polskę. Pechowiec, bo jego najważniejszy gol w życiu (z Benficą w Lizbonie po strzale z rzutu rożnego) niesłusznie nie został uznany. Po odejściu z "Gieksy" w coraz słabszych klubach: Odrze Wodzisław, SV 07 Elversberg, Lechu, ŁKS, Rozwoju Katowice. Ostatnio Kolejarz Stróże (IV liga małopolska), a także Jango Mysłowice (liga futsalowa).

Ledwoń Adam (30) - ps. "Ledek". Nic tak nie rozbijało twarzy rywali jak jego łokcie. Dziś deklaruje, że na zakończenie chciałby wrócić do "Gieksy", ale to wątpliwe. Wydawało się, że zrobi większą karierę. Na emeryturę zarabia dziś w austriackiej Admirze Wacker. Jako piłkarz GKS zaliczył 15 meczów w reprezentacji (ogółem 18).

Lesiak Andrzej (38) - ps. "Luśnia", "Docent". Do "Gieksy" trafił jako nastolatek za kilka piłek z Nowogrodu Bobrzańskiego. Choć poważnie zaczął trenować dopiero w wieku 18 lat, trafił do reprezentacji Polski (12 meczów jako piłkarz GKS). Jedyny w tym gronie, który ma szansę zrobić za granicą karierę trenerską. Dziesięć dni temu kierowany przez niego drugoligowy austriacki SV Ried (w Austrii Lesiak mieszka z krótką przerwą od 12 lat) pokonał w sparingu we Włoszech Górnika Zabrze.

Łuczak Józef (47) - ps. "Żużel". Urodził się tuż przy stadionie, na ul. Złotej. "Gieksie" kibicował od dziecka. Ten środkowy pomocnik wyróżniał się na boisku niezwykłą elegancją. Zabrakło dla niego miejsca, kiedy w drużynie pojawił się Janusz Nawrocki. Odszedł do Jastrzębia, z którym wywalczył ekstraklasę. Na piłkarska emeryturę wyjechał do francuskiego Chateauroux w 1989 r. Ściągnął go tam ówczesny trener Andrzej Szarmach. Odszedł w 1991 r., kiedy po awansie do II ligi skończył mu się kontrakt. Przeniósł się do słynnego z koronczarek miasteczka Argentan w Normandii i mieszka tam do dziś. W Argentan grał do 2000 r. Dziś jest trenerem pierwszej drużyny (V liga). Swego czasu dorabiał jako magazynier w miejscowym zakładzie metalurgicznym, zanim go nie zamknięto. Jego dwaj synowie, 26-letni Artur i 18-letni Grzegorz, są sędziami piłkarskimi. Grzegorz sędziował nawet mecze reprezentacji Francji U-15 i U-18. Córka Dorota studiuje języki obce: angielski, włoski i polski. Być może piłkarz kiedyś wróci do Polski: mieszkania w Katowicach nie sprzedał, cały czas je wynajmuje.

Łysko Alojzy (69) - bardziej pamiętany przez kibiców "Gieksy" za dokonania trenerskie niż piłkarskie, choć jako zawodnik spędził na Bukowej sześć lat (1967-73). Dwukrotnie sięgnął z GKS po Puchar Polski (w 1986 i 1991 r.) i już choćby za to bardzo szanowany przez kibiców. Do 2003 r. trener w V-ligowym ŁTS Łabędy, wcześniej w SMS Zabrze i Rozwoju Katowice. Na górniczej emeryturze. W 1994 r. wybrany na trenera 30-lecia GKS.

Maciejewski Krzysztof (40) - ps. "Maciej". Według kolegów z drużyny najbardziej poukładany z nich wszystkich. Kilka lat temu spaliło mu się mieszkanie w Łabędach, teraz mieszka w Miechowicach. Do kwietnia ub.r. trenował Bobrek Karb, teraz prowadzi drugi zespół, zajmuje się też konserwacją obiektu. Pięciokrotny reprezentant Polski, słynął z doskonałej gry lewą nogą i znakomicie wykonywanych rzutów wolnych. Co ciekawe, jego dwaj synowie trenujący w Bobrku (junior Marek i trampkarz Damian) również są zawodnikami lewonożnymi! Najmłodszy z Maciejewskich chodzi do I klasy i jeszcze nie wiadomo, która nogą będzie kopał.

Miller Hubert (66) - ps. "Szajtlik". Do 1953 r. nazywał się Mueller. Pierwszy kapitan GKS. Jeszcze przed fuzją grał w Rapidzie Wełnowiec. Był szefem BHP w zakładach Rapid. Elegancki napastnik, z zawsze ułożoną fryzurą (stąd przezwisko: "Szajtel", czyli po śląsku "przedziałek"). Kiedy "Gieksa" pierwszy raz awansowała do ekstraklasy, był jedynym, który grał wcześniej w I lidze (dwa mecze w barwach Ruchu). W 1966 r. wyjechał do USA (grał tam w Eagles Chicago), potem przeniósł się do Niemiec, gdzie został na stałe. Dziś na emeryturze.

Morcinek Wiktor (43) - ps. "Kotlet". Choć miewał kłopoty z nadwagą, ale i tak był ulubieńcem części kibiców. Mieszka w Niemczech. Był zawodnikiem, a potem grającym trenerem A-klasowego DJK Sportfreunde Langwasser z dzielnicy Norymbergi. Przyjechał nawet z tym klubem do Polski na zaproszenie Górnika MK Katowice. Teraz jest trenerem lokalnego klubu w okolicach Fuerth. Jego syn, 21-letni Daniel (urodzony w Opolu), gra w 1.SC Feucht (Bayernliga).

Matys Marek (44) - ps. "Puzon". Obrońca, wyjechał do Niemiec jeszcze w latach 80. Mieszkał w Paderborn, pracował w firmie meblarskiej i rzeźni. Od czasu do czasu przyjeżdża na Śląsk. Koledzy z drużyny, którzy go widzieli, mówią, że waży ok.120 kg.

Nawrocki Janusz (43) - ps. "Bazyli". Znakomity defensywny pomocnik. Nałogowy palacz, choć ostatnio stara się ograniczać. Jako piłkarz GKS zaliczył 20 meczów w reprezentacji (ogółem 23). Obecnie na bezrobociu, mieszka u teściów w Krakowie. Ale nadal gra w piłkę w niższych ligach małopolskich. Z Tempa Rzeszotary przeniósł się do Niegoszowianki, skąd zimą zdecydował się na przejście do Wróblowianki Wróblowice (klasa A, jest tam grającym szkoleniowcem, treningi dwa razy w tygodniu). Jego syn, 12-letni Michał, trenuje w Wiśle.

Nazimek Piotr (41) - ps. "Pepek". Przedstawiciel zaciągu małopolskiego, wicemistrz Europy juniorów w 1981. Ten prawy obrońca kończył karierę w Okocimskim Brzesko. Jest absolwentem Szkoły Trenerów PZPN i pracuje w IV-ligowym Turbaczu Mszana Dolna. Wspólnie z prezesem Turbacza chce zaprosić do Mszany piłkarzy i oldbojów GKS na mecz towarzyski. Mieszka w Wieliczce, pomaga żonie w prowadzeniu sklepu spożywczego w Myślenicach.

Nikiel Jerzy - legendarny trener GKS. To on pierwszy raz wprowadził klub do pierwszej ligi.

Zmarł w 2000 r. W Katowicach żałowano, że nie doczekał awansu do ekstraklasy. Miał 76 lat. Pochowany na cmentarzu przy parafii św. Józefa na Wełnowcu.

Olsza Lechosław (55) - ps. "Ola". Ojciec tenisistki Oli, która wygrała turniej juniorek na kortach Wimbledonu, a dziś pracuje w USA w firmie zajmującej się tworzeniem stron internetowych dla tenisistów. Olsza przez pięć lat zarabiał fizyczną pracą na życie w USA, ale wrócił do GKS, w którym był wiele lat kierownikiem drużyny, a krótko w 2000 r. jest p.o. pierwszego trenera. Dziś jest asystentem trenera Żurka.

Piekarczyk Piotr (46) - ps. "Orzech". Jest jednym z symboli "Gieksy" jako piłkarz (dziewięć sezonów z przerwą na grę w GAIS Goeteborg) i trener (wyeliminowanie Bordeaux w 1994 r.). Dziś szkoleniowiec w ROW Energetyku Rybnik (V liga), prowadzi także zajęcia w szkółce piłkarskiej w tym mieście. Mieszka w ładnym domu w Żorach. Starszy syn Michał (22 lata) gra w Energetyku na lewej pomocy lub obronie, młodszy Jacek (16 lat) - w SMS gimnazjum w Rybniku.

Piecyk Jan (64) - do Rapidu Wełnowiec przyszedł z Tarnowskich Gór, ściągnięty przez trenera Jerzego Nikiela. Po fuzji grał w "Gieksie" na obronie jeszcze siedem sezonów. Potem 17 lat przepracował na dole w kopalni Gottwald. Dziś na emeryturze górniczej, mieszka w Katowicach.

Pluta Eugeniusz (55) - w latach 70. jeden z najlepszych strzelców zespołu. Prowadzi drugi zespół GKS, emeryt górniczy.

Rother Gerard (62) - ps. "Czerwony", "Siwy". Zaledwie kilku polskich piłkarzy strzeliło Barcelonie gole na Nou Camp. Wśród nich jest właśnie Rother, symbol klubu na przełomie lat 60. i 70. Ewenement: miał propozycję z Bundesligi (MSV Duisburg), ale w Niemczech mu się nie podobało, więc odmówił! Tak samo jak i Legii... Pograł trochę w II-ligowym francuskim Boulogne. Dziś emeryt, namiętnie jeździ na rowerze. Mieszka w Katowicach Wełnowcu. Jego pasją są znaczki sportowe, które namiętnie zbiera od blisko 30 lat. - Byli u mnie już kolekcjonerzy z Niemiec i Anglii, bo mam całkiem ciekawe okazy. W sumie posiadam około 3 tys. znaczków z herbami klubów i federacji - mówi.

Rudy Andrzej (39) - największa wpadka Mariana Dziurowicza. Sprowadzony za niebotyczną sumę 100 mln zł w 1988 r. zrejterował za namową żony (b. miss Dolnego Śląska) do Niemiec, choć klub załatwił teściowi posadę w kotłowni. Po ucieczce grał w czterech ligach: niemieckiej (FC Koeln i Bochum), duńskiej (Broendby Kopenhaga), belgijskiej (Lierse i Westerloo) i holenderskiej (jako jedyny Polak grał w pierwszej drużynie Ajaksu Amsterdam).

W maju zeszłego roku został grającym trenerem IV-ligowej Borussi Fulda (Oberliga Hessen), ale ostatnio został zwolniony.

Rzeszutek Krzysztof (45) - ps. "Gutek". W czasach słynnego tercetu napastników K-F-K trudno mu było przebić się do podstawowego składu. Uczy w szkole WF na katowickim os. Witosa.

Rzeźniczek Dariusz (36) - ps. "Rzeźnik, "Czeski Irzik". Kibice "Gieksy" pamiętają, że to właśnie jego efektowny rajd, po którym Lesiak strzelił gola, zapewnił "Gieksie" Puchar Polski w 1991 r. Ten lewonożny pomocnik nieoczekiwana karierę zrobił dopiero po odejściu z Katowic do Bełchatowa, zaliczył nawet dwa mecze w kadrze Antoniego Piechniczka. Potem Myszków, Stalowa Wola. Ostatnio wrócił do rodzinnych Świętochłowic, gdzie gra w pierwszej drużynie IV-ligowego Śląska i trenuje trampkarzy. Niedawno zapisał do klubu dziewięcioletniego syna Marka. Pracuje w Miejskim Domu Kultury, gdzie prowadzi kółka zainteresowań (ping-pong, szachy).

Schmidt Zygmunt (63) - ps. "Zynza" (po śląsku "kosa"). Pierwszy reprezentant Polski w barwach "Gieksy" (13 meczów w latach 1966-69). Debiutował podczas sensacyjnego remisu z Anglią na Wembley w 1966 r. (w kadrze grał także jego brat Jan, piłkarz Ruchu). Pomocnik, ale w 1965 r., kiedy GKS walczył o ekstraklasę, zdobył aż 30 goli! Zdobył trofeum, jakiego nikt inny nie ma w tym gronie: wypożyczony przez Polonię Bytom przyczynił się do zdobycia Pucharu Ameryki. Dziś jest emerytem, mieszka w Akwizgranie. Nie kontaktuje się dawnymi kolegami. Zawsze był zamknięty w sobie, a "z prasą spotykał się raczej tylko przy kiosku".

Sęk Robert (36) - ps. "Ropuch". Jako nastolatek z os.Tysiąclecia (choć urodzony w Sosnowcu) świetnie się zapowiadał. Miał być następcą Franciszka Sputa w katowickiej bramce, ale się nie udało. Szybko wyjechał do Niemiec, ale nie zrobił tam kariery, bo strasznie przytył.

Sobik Piotr (59) - to on strzelił dwie pierwsze historyczne bramki dla GKS w lidze (2:3 z Górnikiem w sierpniu 1965 r. na Stadionie Śląskim. Kuzynem jego ojca był legendarny fechtmistrz Antoni Sobik. Mieszka w Niemczech.

Sput Franciszek (56) - ps. "Franek", "Dziadek" - bramkarz legenda. Zawsze w GKS, choć kusił go m.in. bogatszy wtedy ŁKS Łódź. Bronił w pamiętnych meczach z Barceloną. Jesienią prowadził III-ligowy Górnik MK Katowice. Emeryt górniczy.

Strzelczyk Andrzej (65) - ps. "Acik". Solidny defensywny pomocnik z przełomu lat 60. i 70. Nawet kiedy GKS grał w lidze, pracował jako mistrz w zakładach Rapid. Na trening przychodził prosto z pracy. Wyjechał do Niemiec jako jeden z pierwszych z GKS, w 1973 r. Emeryt.

Strojek Zdzisław (40) - ps. "Zdzichu". Jego złoty gol w 89. min dał historyczne zwycięstwo "Gieksie" nad Girondins Bordeaux w 1994 r. Po zakończeniu kariery krótko był menedżerem w Hutniku Kraków. Dziś jest właścicielem firmy Stroj-dom, handlującej drzwiami i oknami; zatrudnia sześć osób. Ma domek w Krakowie i kibicuje Wiśle, bo w drużynie juniorów młodszych "Białej Gwiazdy" występuje jego 17-letni syn Rafał. Nadal dba o formę; gra regularnie w lidze halowej i z oldbojami Wisły.

Świerczewski Marek (37) - ps. "Generał". Mieszka w Wiedniu, gdzie bardzo mu się podoba. W Austrii chciałby zostać jak najdłużej, bo dzieci rozpoczęły naukę w szkole. Gra w Admirze Wacker Moedling (kontrakt ma do czerwca). Sześć meczów w drużynie narodowej w barwach "Gieksy".

Świerczewski Piotr (32) - ps. "Świerszcz". Jedyny piłkarz "Gieksy", który zdobył medal olimpijski (srebro w Barcelonie w 1992 r.). Jako "gieksiarz" zaliczył dziewięć meczów w kadrze. Jesienią grał w Lechu Poznań, ale myślami był chyba bardziej przy swoich interesach w rodzinnym Nowym Sączu. Inwestuje także na Śląsku (kupuje mieszkania na wynajem).

Szala Wojciech (28) - ps. "Szaolin". Kibice z Bukowej pamiętają, że zaraz po przenosinach do Warszawy śpiewał: "Leeegia, Leeegia", wymachując klubowym szalikiem. Przystojny: miał sesję zdjęciową dla miesięcznika "Twój Styl" . Ostatnio interesował się nim bułgarski klub z Łowecza.

Szewczyk Roman (39) - najpotężniejsze kopyto w tym gronie. Gol z 40 m nie był dla niego niczym nadzwyczajnym. Mimo zbliżającej się czterdziestki, wciąż jest ozdobą ligi austriackiej, w Salzburgu gra od 1996 r. Mało kto wie, że zaliczył najwięcej meczów w reprezentacji Polski jako piłkarz GKS: 28 występów w latach 1990-93 (ogółem 37 meczów, także jako gracz Śląska i Sochaux). Ma dwie córki.

Walczak Krzysztof (41) - ps. "Walec". Drugi ligowy - po Furtoku - snajper w historii GKS (40 goli w ekstraklasie w latach 1988-95, z przerwą na ligę cypryjską). Po zakończeniu kariery występował jako... kibic Polonii Bytom w piłkarskich teleturniejach. Obecnie pracuje jako konserwator w jednym z bytomskich przedszkoli. Nie rzucił piłki; od stycznia jest asystentem trenera Grzegorza Kapicy w Polonii, trenuje też drużynę rezerw. Syn od piłki woli komputery.

Węgrzyn Kazimierz (37) - "...nie rusz Kazika, bo zginiesz" - śpiewano na Bukowej. Ps. "Kazbek". Fatalny debiut (samobójczy gol w meczu z Hutnikiem Kraków, z którego właśnie przyszedł), ale potem wiele wspaniałych występów (w tym sześć meczów w kadrze w barwach GKS). Był okres, że interesował się nim nawet... Rosenborg Trondheim. Na boisku twardy, w życiu codziennym dobroduszny, choć czasem miewał konflikty (pobił się na treningu z Ledwoniem i Wojciechowskim). Mimo zaawansowanego wieku realne szanse na dalszą grę w ekstraklasie - dziś jest idolem kibiców Cracovii.

Widuch Mirosław (33) - ps. "Wiluś". Jedyny z tego grona, który ciągle gra na Bukowej. Tyszanin najbardziej pamięta, jak przeszkadzał Zidane'owi, kiedy "Gieksa" w 1994 r. eliminowała Bordeaux. Grą w "Gieksie" zaoszczędził na dom w Gostyniu.

Wijas Jerzy (45) - ps. "Larry". Miał pecha. Przez zawirowania z wojskiem (odsłużył je w wiosce Czarne, grając w miejscowym LZS) nie pojechał na MŚ '86. Pamiętacie jego niesamowitego gola z połowy boiska w meczu ze Stalą Stalowa Wola (26 czerwca 1987 r.)? Taki strzał zdarza się raz w życiu! Jako "gieksiarz" zaliczył dziewięć meczów w reprezentacji. Grywa w Orłach Górskiego. Dziś jest trenerem A-klasowego Górnika 09 w rodzinnych Mysłowicach. 19-letni syn Łukasz gra w juniorskiej drużynie GKS. Tak jak ojciec - na środku pomocy.

Wojciechowski Sławomir (31) - ps. "Wojciech". Na Bukowej do dziś wspominają jego fantastyczne rzuty wolne. "Wojciech" miał tworzyć potęgę GKS w drugiej połowie lat 90. (cztery mecze w kadrze), ale nic z tego nie wyszło. Pod koniec jego pobytu w Katowicach więcej mówiło się nie o jego grze, a o groteskowym procesie między nim a dwoma kibickami, udającymi dziennikarki, które starły się z jego małżonką. Nie udała mu się kariera w Bayernie (ciągłe urazy pachwin, choć jednego gola w Bundeslidze strzelił!). Niedawno wybudował się w rodzinnym Gdańsku. Ostatni rok nie grał. Nie ma motywacji do gry w piłkę i - choć go namawiają - chyba na boisko już nie wybiegnie. Ponoć ma problemy z nadwagą.

Wolny Dariusz (36) - ps. "Szybki". Zawał serca w 1995 r. na zawsze przerwał jego karierę. Klub pomógł mu, powierzając funkcję kierownika drużyny. Od dwóch lat jest na rencie. - Mogłem się o nią starać już wcześniej, ale jakoś mi było głupio. Dopiero jak w 2000 r. Piotr Dziurowicz wymienił mnie na "inny model", zacząłem się o nią ubiegać - mówi Wolny. Z futbolem nie stracił kontaktu. Pracuje w Śląskim Towarzystwie Sportowym, jest asystentem Jana Furtoka w juniorskiej kadrze Śląska. 14-letni syn Maciej też trenuje w GKS. Jest napastnikiem. - Technicznie ode mnie lepszy, ale nie tak szybki - uśmiecha się Wolny.

Wraży Jan (61) - pod koniec lat 60. świetny obrońca GKS, potem w Górniku Zabrze. Reprezentant Polski (trzy mecze jako "gieksiarz"), na stare lata wyjechał do francuskiego Valenciennes. Potem jeszcze grający trener w belgijskim Hautrage. Mieszka w Belgii.

Zając Krzysztof (46) - ps. "Pyzio". Kapitan kultowej drużyny z 1986 r., która zdobyła Puchar Polski, bijąc na Stadionie Śląskim faworyzowanego Górnika Zabrze. Jako pierwszy z tego grona wyjechał za granicę, do VfL Oldenburg. Był w Niemczech przedstawicielem katowickiej firmy Agencja Sport, potem zaczął pracować jako menedżer na własny rachunek. Próbował też handlu nieruchomościami, m.in. wyszukiwał w Polsce tereny pod supermarkety.

Zuzok Stanisław - solidny obrońca, po odejściu z GKS grał w Zagłębiu Sosnowiec. Po zakończeniu kariery został kierowcą autobusu WPK. Miał problemy z alkoholem. Zmarł w 1994 r. Miał 48 lat.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.