Prezes KSP Polonia Grzegorz Popielarz: Wszystko na kolanie

Zaletą nowej Polonii jest to, że jest otwarta na sympatyków, na różne idee. Wokół Polonii powstał ciekawy ruch społeczny. To wyjątkowa sytuacja w I lidze - mówi Grzegorz Popielarz, prezes spółki KSP Polonia

Od prawie dwóch tygodni KSP jest nowym właścicielem drużyny piłkarskiej występującej w I lidze. Spółka działa jednak nadal w powijakach, tak jakby zaczęła działalność od zera. Podpisuje nowe kontrakty ze starymi zawodnikami. Wprowadzając się do biura w siedzibie klubu, zastała gołe ściany. Prócz dwóch krzeseł w trzech skromnych pokoikach nie było mebli, nie wspominając o pucharach zabranych przez byłego właściciela Polonii spółkę KP Polonia.

Olgierd Kwiatkowski: Wygląda na to, że nowa spółka nie zadomowiła się jeszcze przy Konwiktorskiej.

Grzegorz Popielarz: Musieliśmy zacząć od podstaw. Zastaliśmy gołe ściany, nawet bez telefonów. Na nasze prośby został nam przypisany tylko jeden numer. Teraz w biurze pracują elektrycy, montują instalacje pod komputery. W przyszłym tygodniu przywiezione zostaną meble. Nie można więc mówić o normalnym funkcjonowaniu biura, bo robimy wszystko na kolanie. Przez to poza podstawowymi kontraktami nie zdążyliśmy jeszcze przygotować pozostałych umów z zawodnikami. Myślę, że już w normalnych warunkach stanie się to na początku przyszłego tygodnia.

KSP Polonia nie była chyba przygotowana na tak szybkie przejęcie klubu...

- Nieprawda, nie byliśmy przygotowani po prostu na to, że zastaniemy w biurze gołe ściany. Liczyłem jednak na to, że stara spółka zostawi nam część mebli i przynajmniej podstawową dokumentację, nie tylko tę, którą przekazano nam przy akcie notarialnym. Chciano, abyśmy płacili za każdą rzecz, nawet najmniejszą. Nie zgadzaliśmy się, bo uważaliśmy, że jakaś ciągłość w klubie powinna istnieć.

A ciągłość drużyny zostanie zachowana. Czy spółka już podpisała kontrakty z dotychczas występującymi w klubie zawodnikami?

- Wszyscy ci, którym z końcem grudnia skończyły się podstawowe kontrakty: Dariusz Dźwigała, Igor Gołaszewski, Emil Nowakowski, Maciej Nuckowski, Rafał Szwed, podpisali nowe umowy o pracę. Dogadaliśmy się też w sprawie wysokości zarobków na podstawie tzw kontraktów o reprezentowaniu barw. Ale w przyszłości będziemy wprowadzać jeden podstawowy wzór umów, aby zawodnicy wiedzieli, co podpisują. Nie chcemy powielać wzorów KP Polonia. Reszta zawodników ma ważne kontrakty z KP Polonia, które musimy honorować, ponieważ przejęliśmy prawa i obowiązki dawnej spółki. Mamy też paru zawodników o statusie amatora. Z nimi podpiszemy kontrakty zawodowe na początku przyszłego tygodnia.

Jak ma się sprawa z Marcinem Kusiem? Prawa do niego ma KP Polonia Janusza Romanowskiego. Załóżmy, że w lutym, kiedy na przykład ITI przejmie Legię, to będzie chciała kupić Kusia. Czy wtedy ten zawodnik przejdzie do Legii, mimo że KSP Polonia chciałaby go zatrzymać?

- W myśl umowy z KP elementem ceny za przejęcie klubu jest przeniesienie praw transferowych do pięciu zawodników na KP, oczywiście do czasu wygaśnięcia kontraktu tych piłkarzy z KP. Jeżeli więc znajdzie się kupiec na Kusia - do którego KP ma 100 procent praw - to my musimy to respektować. Tylko jeszcze zgodę na transfer musi wyrazić sam zawodnik. Marcin Kuś zostaje z nami na rundę wiosenną. Rozmawialiśmy z nim. On chce grać u nas przynajmniej do czerwca. Uważa, że nie jest w pełni przygotowany, aby przechodzić teraz do innego klubu. Co będzie po czerwcu? Tego nie wiemy.

Z drugiej strony, czy ktoś taki jak bramkarz Paweł Kieszek jest amatorem? Zdobył już pierwszoligowe szlify? Czy wkrótce podpisze kontrakt z Polonią?

- Jest wśród paru zawodników, którzy mają podpisać wieloletni kontrakt zawodowy. To piłkarz związany z klubem, jest jego wychowankiem. Z takimi młodymi zawodnikami będziemy na pewno podpisywać umowy.

Nie udało się zatrzymać w Polonii Bartosza Tarachulskiego?

- Porozumieliśmy się wstępnie z Tarachulskim, ale zawodnik otrzymał intratną propozycję z Chin. Jeśli chce po tym, co przeżył w ostatnich miesiącach, podreperować swoje konto, to trudno mu w tym przeszkadzać. My nie mogliśmy zaproponować mu tyle co Chińczycy.

Czy któryś z nowych zawodników podpisał już kontrakt?

- Trwają testy. Trener Krzysztof Chrobak właściwie jeszcze nie zaproponował, kto

powinien zostać w klubie. Odniesiemy się do tego po posiedzeniu zarządu, na które trener zostanie zaproszony.

Został już tylko niewiele ponad miesiąc do rozpoczęcia rundy wiosennej.

- Czas nagli, ale lepiej wybierać rozważnie. Nie chcemy na przykład brać piłkarzy takich jak

Hajduczek czy Danilov, którzy okazali się niewypałami. Interesujemy się kilkoma

zawodnikami o znanych nazwiskach. Wolałbym ich nie podawać. Rozpoczęły się łowy we

wszystkich klubach. Im ciszej na temat naszych zamiarów, tym lepiej. Przyznaję, że

rozmawialiśmy z Brasilią, ale on jest dla nas stanowczo za drogi. Szukamy w niższych

klasach. Wiemy, że musimy się wzmocnić, zwłaszcza w napadzie i na bramce.

Czy spółka planuje zmiany w sztabie szkoleniowym?

- Doszło do jednej. Na stanowisku trenera bramkarzy Zbigniewa Pocialika zastąpił Piotr

Wojdyga i więcej nie planujemy.

Trenerem bramkarzy miał być Maciej Szczęsny...

- Myślimy, jak spożytkować doświadczenie Macieja Szczęsnego. Stanowi dużą wartość dla klubu. Maciek jeszcze panu Romanowskiemu zgłaszał chęć zagrania w Polonii. My też z nim rozmawialiśmy. Do gry nie zdążyłby się odpowiednio przygotować. Potem była propozycja, aby objął funkcję trenera bramkarzy, ale nie miałby stosownych uprawnień. Może zajmie funkcję dyrektora sportowego, a prowadzimy też rozmowy z jednym z klubów warszawskich [Olimpią - red.], by tam Maciej objął funkcję trenera. Wrócimy z nim do rozmów, teraz zajmujemy się innymi sprawami.

Polonia wyjedzie w lutym na drugi obóz przygotowawczy

- Na pewno tak. Wybierzemy ofertę najtańszą i najlepszą z punktu widzenia szkoleniowego. Chodzi o obóz zagraniczny, tam gdzie można znaleźć boiska, na których nie leży śnieg. Mamy propozycje z Turcji, Cypru, Macedonii, Chorwacji, Węgier.

Zanosi się na to, że spółka będzie żyć oszczędnie. Czy już wiadomo, jaki budżet klubu zostanie przeznaczony na rundę wiosenną?

- Na poziomie trzech, trzech i pół miliona złotych. Ma to starczyć na trochę dłużej niż pół roku. To budżet na poziomie minimalnym, który wystarcza do prowadzenia działalności w I lidze.

Skąd bierzecie pieniądze?

- Od sponsorów, akcjonariuszy, Canal+. Wkrótce ruszy sprzedaż powierzchni reklamowej; chętni na jej wykupienie już są. Staramy się też doprowadzić do zwiększenia kapitału akcyjnego. Jeszcze w lutym przeprowadzimy emisję akcji. Są nią zainteresowane firmy oraz drobni indywidualni akcjonariusze. W tym ostatnim przypadku chodzi o kibiców, którzy już prowadzą między sobą zapisy na akcje.

Kibice aktywnie włączyli się w działalność nowej spółki.

- Jeszcze tego nie widać, ale jesteśmy otwarci na to, żeby wykorzystać zapał kibiców i ich zaangażowanie. Zaletą tej nowej Polonii jest to, że jest otwarta na sympatyków, na różne idee. Wokół Polonii powstał ciekawy ruch społeczny. To wyjątkowa sytuacja w I lidze. Jest jeszcze jeden w Polsce taki klub, gdzie kibice wzięli sprawy w swoje ręce. To Lechia Gdańsk, która jest teraz na pierwszym miejscu w czwartej lidze, choć zaczynała w szóstej. Kiedy są dwie, trzy osoby, które roszczą sobie prawo do decydowania i monopolu na mądrość, to zazwyczaj nic z tego nie wychodzi.

Nowa Polonia ma przed sobą dużo znacznie poważniejszych problemów, niż tylko sprowadzenie mebli do biura, podpisanie nowych kontraktów i sprowadzenie nowych zawodników. Jeśli klub utrzyma się w lidze, aby w niej grać w przyszłym sezonie, będzie musiał zrobić zadaszenie nad tysiącem miejsc siedzących.

- Myślę, że będzie nam łatwiej zadaszyć tysiąc miejsc do czerwca, niż Legii wzmocnić oświetlenie. Są na to pomysły. Tym zajmuje się Stowarzyszenie na rzecz Modernizacji Stadionu. Pracują w nim ludzie, którzy doprowadzili do tego, że udała się znacznie poważniejsza i kosztowniejsza rzecz jak postawienie masztów oświetleniowych przy Konwiktorskiej. Dach nie będzie dla nich stanowił żadnego problemu.

Ale trudno liczyć na pieniądze z kasy miejskiej w chwili, kiedy miasto zamierza wydać pieniądze na modernizację stadionu przy Łazienkowskiej.

- To są sprawy między miastem a Legią. Nas one nie interesują. Jeśli jednak ma być modernizowany obecny stadion Legii, my też będziemy występować o pieniądze na modernizację własnego obiektu. Nie ma powodu, abyśmy byli gorzej traktowani. Też jesteśmy drużyną warszawską, też gramy w I lidze.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.