W trzecioligowych rozgrywkach zdobył 16 goli (dało mu to drugie miejsce w tabeli najskuteczniejszych strzelców). Świetnie sobie radzi także w drugiej lidze: w rundzie jesiennej zdobył 11 goli i prowadzi w tabeli strzelców. Dla 30-letniego zawodnika był to na pewno najlepszy rok w piłkarskiej karierze.
- Wcześniej mój piłkarski rozwój powstrzymywały kontuzje - wyznaje pan Piotr, który za swój największy boiskowy atut uważa szybkość przy podejmowaniu decyzji w sytuacjach podbramkowych.
Początek rundy jesiennej w drugiej lidze nie był dla niego dobry. W pierwszym meczu z Polarem Wrocław "Baniowy" nie wystąpił ze względu na kartki, w następnym - z Ceramiką Opoczno - nabawił się kontuzji łydki i nie zagrał w dwóch kolejnych meczach. Pierwszego gola zdobył dopiero w szóstej kolejce, w przegranym meczu wyjazdowym z Jagiellonią Białystok. Potem poszło jak z płatka - aż w czterech meczach (z Błękitnymi Stargard Szczeciński, Piastem Gliwice, KSZO Ostrowiec i Aluminium Konin) zdobył po dwa gole.
Jest kapitanem "Pasów" i mówi, że to dla niego prawdziwy zaszczyt. - Nie każdemu się udaje zagrać w takim klubie, jakim jest Cracovia - podkreśla.
Rozpoczynał swoją karierę piłkarską w Wawelu Kraków. Przez długi czas grał w trzeciej lidze w nieistniejącym już dziś Kablu Kraków. W swoim dorobku ma także krótki epizod w Hutniku Kraków i występy w Proszowiance. Kontrakt z Cracovią wiąże go do końca czerwca 2005 roku.
- Jakoś zawsze bliżej było mi do Cracovii niż do Wisły. Mój tata jest kibicem "Pasów" i zabierał mnie na stadion przy Kałuży - tłumaczy.
W ocenie trenera Cracovii Wojciecha Stawowego Piotr Bania nieprzypadkowo jest królem strzelców, bo "jest bardzo szybki i potrafi dobrze ustawić się w polu karnym".
Piłkarskim marzeniem pana Piotra jest awans z Cracovią do ekstraklasy. Poza tym - jak sam podkreśla - czuje się szczęśliwy z żoną Kasią i córeczką Emilką.