Bohaterowie małopolskiego sportu 2003 roku: Robert Korzeniowski

Bez wątpienia był największym małopolskim sportowcem 2003 roku: został mistrzem świata w chodzie na 50 km, a jego wynik jest najlepszy w historii tej dyscypliny.

Medal pana Roberta uratował przed kompromitacją polskich lekkoatletów i był dowodem, że na Korzeniowskim można polegać jak na Zawiszy. Jest zawodowcem najwyższej klasy. Dzięki jego zaangażowaniu w całej Polsce lekkoatletykę zaczęło uprawiać kilkuset młodych ludzi. Tuż przed świętami zorganizował w Spale mityng dla 300 młodych ludzi z dziewięciu miast z całego kraju. W plebiscycie zorganizowanym przez Europejskie Stowarzyszenie Lekkoatletyczne (EAA) na 10 najlepszych zawodników w Europie w 2003 roku Robert Korzeniowski zajął drugie miejsce.

Jak na zawodowca przystało, już rozpoczął przygotowania do najważniejszej imprezy roku 2004 - igrzysk olimpijskich w Atenach. Będzie to, jak deklaruje, ostatnia olimpiada w jego zawodniczej karierze. - Wprowadziłem do treningu reaktywację organizmu. Teraz prowadzę przygotowanie ogólnorozwojowe do nowego sezonu, wytrzymałościowe i siłowe - opowiada. - 7 stycznia, w prawosławny Nowy Rok, rozpocznę sezon halowy w Jekaterynburgu. Od połowy stycznia czekają mnie obozy treningowe we Francji i Meksyku.

Korzeniowski uczestniczył ostatnio w Rzymie w posiedzeniu Europejskiego Komitetu Olimpijskiego. Zrezygnował z kandydowania na stanowisko wiceprzewodniczącego komisji zawodniczej. - Uznałem, że w tym sezonie chcę się solidnie przygotować do olimpiady. W tej sytuacji poparłem dobrze mi znanego byłego izraelskiego pływaka Yoava Brucka - opowiada.

Korzeniowski jest osobą niezwykle popularną i szanowaną w środowisku olimpijskim. Właśnie w Rzymie miał okazję porozmawiać z prezydentem MKOl-u Jakiem Rogge. - Życzył mi, abym w Atenach zdobył kolejne medale. Wytłumaczyłem mu, że mnie tym razem interesuje tylko jeden medal - na dystansie 50 km - opowiada "Korzeń". - Prezydent nie chciałby, żeby to był mój ostatni start na olimpiadzie, a jeśli już, to mam przekazać pałeczkę następcom. Przy okazji wyczułem, że nie ma już zagrożenia wykluczenia chodu z programu następnych olimpiad.

Copyright © Agora SA