Będzińska impreza miała bardzo silną obsadę. Oprócz częstochowian grali jeszcze aktualny lider Polskiej Ligi Siatkówki Ivett Jastrzębie oraz Skra Bełchatów i Polska Energia Sosnowiec. Trener Edward Skorek zabrał wszystkich zawodników oprócz Arkadiusza Gołasia i Michała Winiarskiego, którzy z reprezentacją Polski przygotowują się do turnieju kontynentalnego o prawo gry na olimpiadzie w Atenach. Zabrakło również kontuzjowanego Wojciecha Jurkiewicza, który wznowi treningi w połowie stycznia.
W niedziele akademicy rozegrali w Będzinie dwa spotkania. W pierwszym wygrali 3:1 z Ivettem Jastrzębie. Częstochowianie wystąpili tylko w dziewięcioosobowym składzie: Jakub Oczko, Andrzej Szewiński, Grzegorz Kokociński, Grzegorz Szymański, Radosław Panas, Krzysztof Gierczyński, na libero Marcin Kryś. Na zmianę wchodzili Paweł Woicki oraz Jacek Pić. W drugim swoim meczu Pamapol AZS uległ jednak Polskiej Energii 0:3.
- Uważam, że na tym etapie przygotowań i bez pełnego składu wypadliśmy całkiem poprawnie - ocenił poczynania swoich podopiecznych trener Skorek. - Wygraliśmy z Ivettem. Co prawda Sosnowiec pokonał nas 3:0, ale patrząc na okoliczności, nie było aż tak źle.
W innych niedzielnych meczach Skra Bełchatów przegrała z Polską Energią 1:3 i Ivettem 2:3.
W trzecim meczu zakończonego w poniedziałek turnieju siatkarze Pamapolu przegrali 1:3 ze Skrą Bełchatów. Ostatecznie nasz zespół zajął trzecie miejsce miejsce. Pierwsze przypadło sosnowiczanom, którzy w spotkaniu kończącym turniej pokonali Ivett.
W meczu ze Skrą, tak jak dzień wcześniej, trener Edward Skorek dał szansę gry wszystkim zawodnikom. Na boisku pojawili się: Jakub Oczko, Andrzej Szewiński, Grzegorz Kokociński, Grzegorz Szymański, Radosław Panas, Krzysztof Gierczyński, Paweł Woicki, Jacek Pić oraz Marcin Kryś. Częstochowianie wygrali pierwszą partię, ale w kolejnych byli gorsi od rywali.
- Głównym zadaniem podczas tego turnieju było wypocenie świątecznych dań - stwierdził kapitan zespołu Andrzej Szewiński. - Mieliśmy wejść w rytm treningowy po kilku dniach odpoczynku. To zadanie zostało wykonane. Do wyniku nie ma co przywiązywać zbyć dużej wagi. Rok temu wygraliśmy w finale z Sosnowcem, a kilka dni później ulegliśmy im w Pucharze Polski. Teraz bierzemy się ostro do pracy, bo mamy świadomość jak ciężkie mecze nas czekają.