Rozpoczęło się więcej niż obiecująco dla gości. Po trafieniach Mike'a Ansleya, Branduna Hughesa i Piotra Szybilskiego krakowski zespół prowadził 9:2. W tym czasie krakowianie grali szybko i łatwo zdobywali punkty. Początkowo Ansley radził sobie pod oboma koszami z Adamem Wójcikiem. (Najstarszy koszykarz Wisły kryty na przemian przez Wójcika, Ignerskiego i Dominika Tomczyka z czasem coraz bardziej opadał jednak z sił). Co ważne, w pierwszej kwarcie Wawelskie Smoki czterokrotnie trafiły zza linii 6, 25 cm.
Po pierwszej kwarcie goście prowadzili nieoczekiwanie dwoma punktami. Cała taktyka wiślaków runęła w drugiej kwarcie. Śląsk zagrał w tej części tak jak w niedawnym meczu przeciwko Anwilowi we Włocławku: niezwykle twardo i konsekwentnie w obronie. Gospodarze, wyraźnie rozeźleni nieoczekiwanym przebiegiem meczu, zaczęli zdobywać punkty niemal z każdej pozycji. Rozkręcił się podstawowy rozgrywający Idei/Śląska Lynn Greer (w I kwarcie tylko dwa punkty), który poderwał swoich kolegów do walki. Do krakowskiego kosza zaczął trafiać Bośniak Pero Vasiljević (jeszcze nigdy nie zdobył tyle punktów w polskiej lidze!) i Tomczyk, który rozpoczął mecz na ławce rezerwowych.
Unia/Wisła pierwsze punkty w drugiej kwarcie rzuciła po trzech minutach gry. Dobrze radził sobie jak zwykle Wojciech Żurawski, ale dla odmiany Jacek Sulowski (najsłabszy mecz w sezonie) sześciokrotnie przestrzelił zza łuku. W pewnym momencie przewaga wrocławian wynosiła 17 punktów (49:32), a najbardziej efektowną akcję meczu Vasiljević zakończył efektownym wsadem.
Przewaga miejscowych rosła z minuty na minutę. Wydawało się nawet, że wiślacy zostaną rozgromieni. Dopiero w czwartej kwarcie gospodarze spuścili z tonu. Gdy na ławce rezerwowych przebywał Greer, wiślacy zmniejszyli przewagę Idei. W ciągu czterech minut gospodarze rzucili tylko punkt, a krakowianie jedenaście.
Na swoim poziomie zagrał Wojciech Żurawski, dobrze pod koniec meczu Lewis Lofton. W sumie wiślacy mieli za mało atutów, by spotkanie wygrać. Na szczęście skończyło się w miarę honorową dla nich porażką.
- Piekielnie silna drużyna. Inaczej rozgrywają piłkę. O niekorzystnym dla nas wyniku zdecydowała niefrasobliwość w drugiej kwarcie. Wynik cieszy, gra mniej - skomentował mecz Marcin Fall, prezes wiślackiej koszykarskiej spółki. - To doskonała lekcja dla naszych koszykarzy i sygnał, że musimy się wzmocnić - dodał.
Kwarty: 21:23, 32:15, 25:19, 12:24
Idea: Greer 14, Wójcik 20 (2x3), Randle 8, Tein 4, Hyży 0 oraz Zieliński 10 (2), Tomczyk 7 (1), Kościuk 4, Ignerski 9 (1), Vasiljević 13.
Wisła: Ansley 9 (1), Hughes 22 (2), Szybilski 19 (4), Lofton 13 (3), Sulowski 0 oraz Seweryn 6, Tuljković 4, Żurawski 7, Mielczarek 1.
trener Idei/Śląska Wrocław
Zaczęliśmy mecz źle, ale po pięciu minutach było już dobrze i przez kolejne pół godziny prezentowaliśmy koszykówkę na poziomie, przede wszystkim efektowną. Kibice mogli być zadowoleni. Cieszy mnie również spory wkład w wynik zawodników rezerwowych. Trener jednak zawsze bardziej zwraca uwagę na to, co złe i co trzeba poprawiać, a nie na to, co dobre. Dlatego też jestem niezadowolony z tego, co zagraliśmy w końcówce meczu. To było okropne. Mieliśmy szansę zakończyć mecz wysokim i efektownym zwycięstwem, więc należało to zrobić. Bo jeśli przeciwnik będzie miał szansę na zwycięstwo, to postara się ją wykorzystać. W sporcie nie ma litości.
Mariusz Karol
trener Unii-Wisły Kraków
Śląsk zagrał kolejny dobry mecz po czwartkowym w Eurolidze, a to sztuka utrzymać wysoką koncentrację. Dla nas to była dobra lekcja z tematu: z jakim zaangażowaniem należy grać w obronie. Nie wytrzymali presji zwłaszcza koszykarze na pozycjach obwodowych. W koszykówce nie da się, jak w piłce, grać z pominięciem drugiej linii, bo rywale się szybko połapią w defensywie. Wyjdą tak może dwie, trzy akcje i to wszystko, a my w tym meczu mieliśmy praktycznie jedynie rozgrywających i środkowych. Z pozostałych pozycji, może poza ostatnią kwartą, nie stanowiliśmy żadnego zagrożenia.
not. aj