Prezes Wawelu Edward Stawiarz prostuje informacje Jana Czepiela, zastępcy dyrektora oddziału terenowego Agencji Mienia Wojskowego (właściciela obiektu), jakoby klub został oddłużony na kwotę miliona złotych przez fundację Wawel-Sport. - Nikt nas nie oddłużał. Dostaliśmy jedynie w 2001 roku 80 tys. zł pożyczki z fundacji z zastrzeżeniem, że te pieniądze mają iść na spłatę konkretnych zobowiązań (obozy, zawodnicy, trenerzy). Chodziło o odblokowanie kont - wyjaśnia prezes Wawelu.
- Nie jestem w zarządzie fundacji Wawel-Sport, więc nie wiem dokładnie, jak było. Poza tym nie mogę rozmawiać - wycofał się ze swych wcześniejszych informacji Czepiel.
Przypomnijmy, że klub był zadłużony na sumę ok. 800-900 tys. zł z powodu działalności sekcji piłkarskiej. Na klubie ciążyły wyroki sądowe nakazujące uregulowanie długów. - Prawie wszystkie zaległości z poprzednich lat mamy uregulowane. Niestety, został nam dług w wysokości ok. 300 tys. zł, który powstał z bieżącej działalności - nie kryje prezes Stawiarz. - To efekt utrzymania obiektów i ich remontów. Gdybyśmy nie naprawili dachu hali, to już dawno by się rozleciała.
Klub musiał też ponieść koszty związane z remontem zadaszenia drewnianej trybuny stadionu, które zniszczył huragan półtora roku temu. Redukcja zobowiązań to efekt ugody z wierzycielami i pomocy sponsorów. Pieniądze na spłatę zaległości pochodziły także z reklam na obiektach, organizacji imprez (np. pikniki), wynajmowania hali.
W przyszłym tygodniu ma dojść do spotkania pod patronatem wojewody Jerzego Adamika, na którym przy stole zasiądą przedstawiciele AMW, władz miasta i klubu. Dotychczas władze Wawelu były przy ustaleniach pomijane.
Odpowiedź z MSWiA na swój list protestacyjny otrzymał Robert Korzeniowski. "Jestem przekonany, że możliwe jest wspólne funkcjonowanie w obrębie nieruchomości zarówno komendy powiatowej policji, jak i klubu sportowego. Jednak z całą odpowiedzialnością muszę stwierdzić, że ważąc interes klubu sportowego z jednej, a możliwość sprawnego funkcjonowania policji na drugiej szali, w mojej opinii ważniejsze jest bezpieczeństwo obywateli" - odpisał mistrzowi olimpijskiemu zastępca dyrektora Departamentu Porządku Publicznego MSWiA Andrzej Przemyski.
Mamy do czynienia z brakiem wyobraźni władz administracyjnych, a kontrektnie AMW i MSWiA. Te resorty - demagogicznie się tłumacząc, że zajmą tylko jedną siódmą obszaru - mogą doprowadzić do tego, że klub straci podstawy materialne i logistyczne do działania. Jeżeli chcą jedną siódmą, to czemu nie zabiorą kawałka parku, gdzie trzeba liście grabić i jest z tym kłopot. Bez firm komercyjnych, którym Wawel wynajmuje pomieszczenia, klub się nie utrzyma. W tej chwili Wawel jest dzieckiem porzuconym: ani wojskowym, ani miejskim, a tu jeszcze chcą zabrać budynki. Od Agencji Mienia Wojskowego otrzymałem bolesną odpowiedź. Nie można wybierać miedzy sportem a bezpieczeństwem. To niemoralne.