Rozmowa z Andrzejem Grajewskim: Cztery transfery Widzewa

Menedżer Widzewa zapowiada, że przed rundą wiosenną drużynę wzmocni czterech nowych piłkarzy

Jarosław Bińczyk: Ilu nowych piłkarzy przyjdzie do Widzewa w przerwie zimowej?

Andrzej Grajewski: Maksymalnie pięciu, ale realnie patrząc myślę, że uda się pozyskać czterech. Jeśli będzie jeden więcej, to będzie nasz duży sukces, jeżeli nie, to też będę się cieszył, bo uda się zaoszczędzić trochę pieniędzy, których i tak nie mamy.

Po zakończeniu meczu z Groclinem Grodzisk mówił Pan, że do drużyny trafią piłkarze lepsi od tych, którzy występowali wówczas na boisku. Podtrzymuje Pan swoje słowa...

- Widzew na po rundzie jesiennej dziesięć punktów, więc trudno będzie znaleźć zawodników słabszych od tych, którzy są. Gdybyśmy zdecydowali się pozyskać gorszych, spadlibyśmy do II ligi. Gorzej być już nie może. A wracając do tych zawodników, którzy grali jesienią w Widzewie, to na pewno nie będą mogli powiedzieć, że nie dostali szansy. Po prostu nie potrafili jej wykorzystać. Nie udowodnili, że są przydatni. Niech swoją wartość udowadniają w innych drużynach. Przyszli do nas za darmo i za darmo będą mogli odejść.

Jerzy Kasalik powiedział w rozmowie z "Gazetą", że chce zrezygnować z 14 piłkarzy. Zgodzi się Pan na taką rewolucję w kadrze?

- Trener Kasalik nie raz udowodnił, że jest bardzo ambitnym człowiekiem. Na pewno chciałby mieć drużynę swoich marzeń. I ja życzę mu, żeby kiedyś te życzenia się spełniły. Ale w Widzewie szanse na to są niewielkie. Jeśli szkoleniowiec uważa, że jest w stanie utrzymać zespół w ekstraklasie mając do dyspozycji 16 piłkarzy, to będzie miał prawo zrobić co zamierza. Będziemy o tym rozmawiali i dojdziemy do porozumienia.

Czy może Pan powiedzieć, którzy zawodnicy na pewno zostaną w Widzewie?

- Chciałbym, żeby trzon naszego zespołu stanowili Ronaldo, Ronaldinho, Vieri i jeszcze kilku innych słynnych graczy. Ale to co najwyżej może mi się przyśnić. A w obecnej sytuacji decydujący głos będzie miał Jerzy Kasalik. Zanim cokolwiek zakomunikuję piłkarzom, muszę ustalić to ze szkoleniowcem, bo takie są zasady. W przeciwnym wypadku trener wyrzuciłby połowę składu, działacze drugą, w ligę kończylibyśmy juniorami.

Ale co chwila słychać o klubach, które interesują się widzewiakami. Górnik Łęczna chciałby Becalika, inne zespoły Rzeźniczaka, itd.

- To nie jest dziwne, bo obaj zaprezentowali się bardzo dobrze. Ale z drugiej strony mają ważne kontrakty z Widzewem. Łęczna musiałaby przywieźć za Becalika bardzo dużo pieniędzy, tyle że miałbym kłopoty z ich udźwignięciem.

Powiedział Pan niedawno, że wszyscy piłkarze mają wolną rękę w poszukiwaniu nowych klubów. Zgłosił się ktoś?

- Jest oferta w sprawie jednego gracza, ale przed zakończeniem rozmów nie chciałbym niczego więcej ujawniać.

Czy to chodzi o Piotra Włodarczyka?

- ... (milczenie)

A to klub z Polski?

- Tak.

Z Płocka?

- ...

Podobno istnieje groźba, że PZPN może cofnąć Widzewowi licencję...

- To prawda, bo rozpoczęta latem batalia o uratowanie naszego Widzewa jeszcze się nie zakończyła. Nie zapominajmy, że dostaliśmy licencję na kredyt, który kiedyś musimy spłacić. Jeżeli tego nie zrobimy, związek może nam cofnąć licencję.

Co trzeba zrobić, żeby tę groźbę zmniejszyć?

- Spłacić długi wobec członków PZPN. To najważniejsze. Kiedyś podpisywano kontrakty bez żadnego zabezpieczenia finansowego i teraz trzeba za to płacić.

Ile tego jest?

- Moim zdaniem około półtora miliona złotych.

Dużo!

- Andrzej Pawelec stara się znaleźć sponsorów, którzy pomogą nam uregulować zaległości, jeżeli nie wszystkie, to przynajmniej dużą część. Gdy to się powiedzie, związek zostawi nas w spokoju. Jeśli nie, to będzie ciężko, bo nie stać mnie, żeby spłacać długi i jednocześnie inwestować w budowę drużyny. Tym bardziej, że znów zostałem sam.

Chciałem zapytać o pensje dla piłkarzy. Kto powinien je płacić?

- Przed sezonem umowa była taka, że pensje wypłaca RTS. Zobowiązał się do tego pan Witold Skrzydlewski, wówczas prezes RTS. Trzy udało się wypłacić. Później jednak Skrzydlewski stał się człowiekiem niewygodnym i został odwołany. Mam nadzieję, że nowi ludzie, na czele z prezesem Jerzym Porczyńskim, będą lepiej rządzili klubem, co wpłynie korzystnie na sytuację drużyny.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.