Jaka przyszłość Rakowa?

Mecz ?starego? Rakowa z obecną drużyną był nie tylko pożegnaniem zmarłego Dariusza Sobonia, ale i manifestacją poparcia dla klubu. Przy okazji okazało się, że niektórzy zawodnicy z dawnego składu mogą wkrótce wrócić do Częstochowy.

Raków bez wątpienia jest w tej chwili jedyną nadzieją na lepsze czasy częstochowskiej piłki. Fakt, że najlepsze zespoły z ćwierćmilionowego miasta i całego regionu grają tylko w IV lidze, to powód do wstydu. Nic więc dziwnego, że kibice z taką uwagą patrzą na zespół z ul. Limanowskiego. Rozmowy o szansach na awans Rakowa do III ligi dominowały na trybunach także podczas niedzielnego meczu. Czy Raków w obecnym składzie stać na awans? - zastanawia się cała piłkarska Częstochowa. Właściwie wszyscy, z którymi rozmawialiśmy, mówią to samo: tej drużynie przydałoby się dwóch, trzech doświadczonych graczy.

Dobrze zdają sobie z tego sprawę także działacze i trenerzy. Stąd rozmowy z Piotrem Bańskim, Rafałem Popko, ponoć także z Bartłomiejem Wilkiem i Norbertem Januszem. Szkoleniowcy KS wiedzą, czego chcą, szukają przede wszystkim wśród byłych graczy Rakowa, ale nie jest to jedyne kryterium przydatności do drużyny. Co więcej, nie są nią także czysto sportowe umiejętności. Wyraźnie widać, że szkoleniowcom zależy na zawodnikach o określonych cechach: doświadczonych, ale ambitnych. Takich, co do których można mieć pewność, że w sporcie interesują ich nie tylko pieniądze, ale także to, jak i dla kogo grają. Takich, którzy będą pozytywnym przykładem dla rakowskiej młodzieży nie tylko na boisku.

Chętnych do powrotu w szeregi Rakowa jest sporo. Na razie jednak ci, których chcieliby mieć u siebie trenerzy Zbigniew Dobosz, Andrzej Samodurow i Henryk Turek, jeszcze się wahają. Łatwo się domyślić, że głównym powodem, dla którego niektórzy nie mogą powiedzieć Rakowowi "tak", jest to, że gra on tylko w IV lidze. Dobra atmosfera, wielu kibiców, sentyment, nawet godziwe zarobki (ponoć Raków może je zaoferować kilku piłkarzom) nie do końca rekompensują sportową degradację, jaką np. dla Bańskiego byłyby występy na boiskach Sławkowa, Strzemieszyc czy Niegowej.

Rozmowa z Piotrem Bańskim

Piotr Toborek: Ile prawdy w tym, że Raków jest Tobą zainteresowany?

Piotr Bański: Nie ukrywam, że były takie rozmowy. Mam czas do zastanowienia. Aczkolwiek jest to IV liga i zdaję sobie z tego sprawę. Chciałbym jeszcze pograć wyżej, ale Rakowowi nie mówię nie.

Ostatnio byłeś w kadrze drugoligowego KSZO Ostrowiec, ale rozwiązałeś kontrakt.

- Tak. Z tego powodu, że klub nie płacił żadnych pieniędzy. Mijało się z celem bycie tam i mieszkanie. Wróciłem do Częstochowy. Ruszam się trochę sam i trenuję czasami z zespołem Rakowa, ostatnio na sali.

Czyli jesteś wolnym zawodnikiem?

- Tak. W tej chwili jestem wolny, ale jestem po rozmowach z drugoligowymi Tłokami Gorzyce, gdzie grałem już wcześniej.

Jak odebrałeś niedzielny mecz starego Rakowa z nowym?

- Superimpreza. Łza się w oku kręci. Mam wielki sentyment do tej ekipy. Smutek bierze, że to wszystko zostało tak łatwo rozwalone w tak krótkim czasie. Jeszcze pięć lat temu była tu przecież pierwsza liga.