Wojciech Stawowy, trener Cracovii: Najpierw chcę podziękować mojemu zespołowi za udaną rundę jesienną, a potem pogratulować Albinowi Mikulskiemu, który poukładał zespół i włączył się do walki o ekstraklasę, choć miał minus 10 punktów na starcie ligi. Szczakowianka to najlepszy zespół, z jakim grała Cracovia. Nie wiem, czy się cieszyć, czy smucić? Drużyna dzielnie sobie radziła i nie robię żadnej tragedii z porażki i nie mam pretensji do piłkarzy. Jesteśmy wiceliderem i dalej walczymy z podwójnym zaangażowaniem. Batalia o pierwszą ligę rozegra się dopiero na wiosnę.
Albin Mikulski, trener Szczakowianki: Serdecznie dziękuję Ci [trenerowi Stawowemu - przyp. red] za wyśmienite spotkanie. Były w nim i akcje oskrzydlające i bramki, a Cracovia nie powinna się wstydzić, bo wie, o co chodzi w piłce. Z drużyny żadnej w Cracovii stworzono zespół, który jest groźny dla każdego. To przykład dla prezesów z innych polskich klubów. Mam nadzieję, że prezesi Szczakowianki nie pozwolą na rozsypanie się tej drużyny. W skrytości ducha wierzę, że dziesięć niesłusznie zabranych punktów zostanie nam zwróconych. Próbowano rozbić nas od środka, ale my zbudowaliśmy odpowiednią atmosferę i formę.
Dariusz Kozubek, lewy pomocnik Szczakowianki: Nic mi nie wiadomo, żeby trener Henryk Kasperczak przyjechał oglądać moją grę. Nawet nie wiedziałem, że był na meczu. Rozmawiałem z Wisłą kilkanaście tygodni temu, ale łącza ucichły. Wydawało mi się, że temat jest nieaktualny. Na dziś jest mi bliżej gdzie indziej.
Henryk Kasperczak, trener Wisły (uśmiechnięty, w świetnym humorze): Niczego nie komentuję. Byłem tu zupełnie prywatnie, albo jeszcze inaczej, mnie na tym meczu w ogóle nie było. Kozubek? Powtarzam, mnie tutaj nie było.