Transfery Lecha Poznań

Piotra Jacka i Norberta Tyrajskiego chce zatrudnić Widzew Łódż. - Teraz wszystko zależy od Andrzeja Grajewskiego - mówi Tyrajski. - Z nikim jeszcze nie rozmawiałem na ten temat - twierdzi natomiast Jacek.

W piątek Lech grał na stadionie przy ul. Bułgarskiej sparing z Widzewem. Nie było jednak na nim generalnego menedżera łódzkiego klubu, Andrzeja Grajewskiego. Wiadomo jednak, że wcześniej kontaktował się on z Norbertem Tyrajskim. Potwierdza to zresztą rezerwowy bramkarz "Kolejorza". - To prawda, toczyliśmy rozmowy - mówi. - W czerwcu kończy mi się kontrakt w Lechu, ale mogę wzmocnić Widzew już zimą. Teraz wszystko zależy do pana Grajewskiego - dodaje.

28-letni zawodnik od początku sezonu ma problemy z wywalczeniem miejsca w podstawowym składzie Lecha. U trenera Libora Pali Tyrajski dostawał jeszcze szansę gry, natomiast Czesław Michniewicz zdecydowanie twierdzi, że bramkarzem numer 1 jest w tej chwili Waldemar Piątek. - I nie zmienią tego nawet jeden, dwa błędy - mówi szkoleniowiec "Kolejorza". Tyrajski występował, co prawda, u Michniewicza, ale tylko w spotkaniach Pucharu Polski. Nie można się jednak dziwić temu, że "Norbi" nie jest zadowolony z pozycji w drużynie. - Chciałbym zmienić klub - deklaruje w rozmowie z "Gazetą". - Chcę grać i przez to nadal rozwijać się. Mam dosyć siedzenia na ławce rezerwowych - dodaje.

Razem z Tyrajskim miałby przejść do Widzewa defensywny pomocnik Piotr Jacek. "Dzidzia" chciał odejść z Lecha już przed sezonem, był nawet już jedną nogą w Górniku Polkowice. Presja kibiców, którzy nie mogli pogodzić się z odejściem jednego ze swoich ulubionych piłkarzy, spowodowala, że działacze postanowili zatrzymać Jacka w Poznaniu. Podpisał on roczny kontrakt, jednak jesienią tylko sporadycznie występował w pierwszym zespole. - Czas pokaże, co będzie dalej ze mną. Z nikim jeszcze nie rozmawiałem na temat mojej gry w Widzewem - twierdzi stanowczo. - Oczywiście nie podoba mi się to, że jestem tylko rezerwowym. Do decyzji o odejściu jeszcze jednak daleko. Myslę, że dopiero w styczniu będą prowadzone jakieś rozmowy na ten temat - opowiada.

W tym, że Jacek nie wie nic o ofercie z Widzewa, nie ma nic dziwnego. Wszelkie rozmowy odbywają się niejako poza nim. Grajewski bowiem kontaktuje się bezpośrednio z działaczami Lecha. Na kolejne takie rozmowy przyjeżdża w najbliższy czwartek. Poznański klub jest winien łódzkiemu menedżerowi sporo pieniędzy. Niewykluczone, że zamiast spłaty długu, do Łodzi trafi właśnie Jacek. Ponadto obie strony będą dyskutować o definitywnym transferze do Widzewa Michała Golińskiego. W tej chwili reprezentant polskiej młodzieżówki jest tylko wypożyczony z "Kolejorza" do łódzkiego klubu. Przypomnijmy, że do Lecha wypożyczeni są dwaj piłkarze Widzewa - Paweł Kaczorowski i Maciej Scherfchen. W ich sprawie też Grajewski będzie rozmawiał z prezesem Radosławem Majchrzakiem.

Niedawno pojawiły się pogłoski o tym, że do Poznania mieliby zostać sprzedani czołowi piłkarze Widzewa - Patryk Rachwał i Michał Stasiak. - To totalna bzdura - twierdzi Grajewski. - Rachwał już raz był w Poznaniu i bardzo szybko wyjechał. Z jakiego powodu? On wie najlepiej.

Z kolei Stasiak nie chce odchodzić z klubu przed końcem kontraktu (w czerwcu przyszłego roku). - Nie wiem, dlaczego ktoś wmawia mi transfer, bo ja nie mam zamiaru nigdzie jechać. Rozmawiałem z panem Grajewskim i on on nawet nie wspominał, bym zimą miał zmienić klub - mówi.

Poznański klub chce natomiast zatrudnić byłego piłkarza Legii Warszawa Mariusza Piekarskiego. Ostatnio nie jest on związany z żadnym klubem. Lech jest zainteresowany także: Tomaszem Moskalem z Górnika Polkowice i Veselinem Djokoviciem z Amiki Wronki.

Copyright © Agora SA