- Koszykarze Pogoni, którzy wygrali dwa ostatnie mecze i byli faworytem tego spotkania, spodziewali się, że będą mieli z nami łatwą przeprawę. Byli zbyt pewni siebie i dlatego przegrali - wyjaśniał po meczu w Rudzie Śl. trener Siarki Zbigniew Pyszniak. Dla jego podopiecznych było to dopiero drugie zwycięstwo w tym sezonie.
W I kwarcie gra była wyrównana. Z czasem jednak uwidoczniła się przewaga beniaminka. - Powiedziałem kiedyś, że w tej lidze można ze wszystkimi tak wygrać, jak i przegrać. Nie zlekceważyliśmy Siarki. Nie jest to przecież słaby zespół, kilka ostatnich spotkań przegrali dosyć pechowo. Rozegraliśmy najsłabsze zawody u siebie w tym sezonie. Nikt z naszych nie potrafił poradzić sobie ze znakomicie grającym Bartoszem Krupą - stwierdził rozczarowany postawą swoich graczy trener Bogusław Mol. Najmniejszy na parkiecie Krupa robił pod koszem, co chciał. Mierzący 180 cm wzrostu tarnobrzeżanin zakończył mecz z dorobkiem 28 punktów. Nawet pod tablicami rudzianie nie potrafili dać sobie z nim rady. "Mały" zanotował 7 zbiórek, rywalizując z koszykarzami wyższymi od siebie o 20 cm. 23-letniego Krupę starał się zatrzymać młody Dawid Kuczera. Jednak w trakcie 3 minut i 20 sekund, podczas których rudzianin próbował powstrzymać Krupę, złapał pięć przewinień i musiał zejść z boiska!
- Był to mój najlepszy występ w tym sezonie. Mam nadzieję, że ta wygrana będzie dla nas przełomowa - stwierdził bohater spotkania. Trener Pyszniak, pomimo tego że jego zespół grał dobrze, raz za razem rugał swoich zawodników. - Trenera naprawdę trudno zadowolić - dodał Krupa.
Możliwe, że za tydzień, w meczu z Polpakiem Świecie, do składu Pogoni wróci Mirosław Frankowski, któremu nie udało się znaleźć klubu w Niemczech. Bliski angażu w rudzkim klubie jest Wacław Piński (23 lata, 204 cm), wychowanek MKKS Chorzów, potem koszykarz Alby Chorzów, w ostatnich dwóch sezonach wypożyczony z tego klubu do Siarki Tarnobrzeg i Tytana Częstochowa.
Dzięki skutecznej, zespołowej grze lider z Chorzowa pokonał na wyjeździe naszpikowaną znanymi nazwiskami (Dryja, Czubek, Pacocha, Sulima, Trojanowski) Legię, która wygrała trzy poprzednie mecze.
Po trzech kwartach niedzielnego spotkania, rozgrywanego w hali na warszawskim Bemowie, był remis 60:60. Potem, mimo ogłuszającego dopingu tysiąca kibiców Legii, przewagę uzyskali chorzowianie. Do zwycięstwa Albę poprowadził Rafał Dygutowicz, który był nie do zatrzymania dla warszawskich obrońców, a w obronie - razem z Łukaszem Bąkiem - skutecznie powstrzymywał mierzącego 210 cm byłego reprezentanta Polski Krzysztofa Dryję. Kroku Dygutowiczowi próbował dotrzymać Robert Pacocha, który ani na sekundę nie zszedł z boiska. Obrońca Legii znów starał się robić na boisku wszystko (poza 23 punktami miał też 8 zbiórek i 3 asysty), ale w kluczowych momentach IV kwarty zawiódł. W grze Legii - szczególnie w ostatniej części gry - widoczny był brak Andrieja Sinielnikowa, bo ani Dominik Czubek, ani Robert Trojanowski nie radzili sobie z rozgrywaniem. Jak ważny jest dla drużyny doświadczony gracz na tej pozycji, udowodnił Radosław Basiński (8 asyst), który umiejętnie uspokajał grę, a w kluczowych momentach nie bał się brać na siebie odpowiedzialności za wynik. To właśnie punkty z rzutów osobistych Basińskiego i Łukasza Grzegorzewskiego w ostatnich minutach meczu zadecydowały o kolejnym zwycięstwie lidera. - Nie był to w naszym wykonaniu może najlepszy mecz, bo zdarzały nam się proste błędy w obronie, ale najważniejsze, że wygraliśmy. Szczególnie cieszy mnie to, że mój młody zespół spokojnie zagrał w nerwowej końcówce - podsumował trener Alby Zbigniew Mardoń.
Pogoń: Janus 18, Morawiec 17 (3x3), Pustelnik 12 (1), Paszowski 8, Milewski 5 oraz Celiński 11 (1), Szczypka 7 (1), Kuczera 0.
Legia Warszawa 78 (18 15 27 18)
Alba Chorzów 86 (17 22 21 26)
Alba: Dygutowicz 26 (1), Basiński 16 (2), Bąk 15, Pawlik 7(2), Symbor 0 oraz Grzegorzewski 14, Salamonik 8, Środa 0.
W pozostałych meczach 11. kolejki: Kotwica Kołobrzeg - Viking Gdynia 94:62, Turów Zgorzelec - Zastal Zielona Góra 102:92 (po dogrywce), SKS Polpharma Starogard Gdański - Basket Kwidzyn 80:68, Stal Stalowa Wola - SMS PZKosz. Kozienice 100:91, Polpak Świecie i Tytan Częstochowa pauzowały. W meczu zaległym: Legia - Polpak 87:78.