Ostromecko/Astoria - Polonia/Warbud 71:92

Polonia/Warbud to zespół zbudowany do walki o mistrzostwo Polski w Era Basket Lidze. Celem Ostromecko/Astorii jest środek tabeli. Przegrana z warszawianami sensacją więc nie jest i tą porażką można by się nią nie martwić, gdyby nie słaba gra naszego zespołu

- Szczególnie słabo zagraliśmy w defensywie. Pozwalaliśmy na zbyt wiele warszawianom w ataku - szczerze przyznał po sobotnim spotkaniu trener Ostromecko/Astorii Aleksander Krutikow.

A jaki był plan gry koszykarzy "Asty"? - Przede wszystkim trzeba zatrzymać Jeffa Nordgaarda. On nie może zdobywać punktów. To nasze zadanie numer jeden - mówił jeszcze przed peiwsrzym gwizdkiem białoruski szkoleniowiec bydgoskiej drużyny.

I to właściwie jedyne przedmeczowe założenie, jakie udało się wykonać koszykarzom gospodarzy. Pilnujący najlepszego w poprzednich meczach snajpera Polonii/Warbud (dotychczasowa średnia - 16,5 pkt) Rusłan Bajdakow grał agresywnie i utrudniał jak mógł poczynania Amerykanina z polskim paszportem. Pierwsze punkty z akcji Nordgaard zdobył dopiero w 7. min, kiedy uciekł kryjącemu go białoruskiemu zawodnikowi Ostromecko/Astorii. - No tak, rzeczywiście zatrzymanie Nordgaarda się udało. Agresywna obrona Rusłana, wspomaganego przez innych graczy, dała efekt - mówi Krutikow.

Szkoleniowiec Polonii/Warbud Wojciech Kamiński też doskonale wiedział, kto jest największym zagrożeniem dla jego zespołu. Najlepszy bydgoski snajper Dante Swanson doskonale radził sobie jednak z obrońcami Polonii/Warbud. W pierwszej kwarcie spudłował dopiero przy szóstym rzucie z gry (z połowy, równo z syreną kończącą kwartę). W całej pierwszej połowie zdobył aż 17 pkt - dokładnie połowę dorobku całego zespołu Ostromecko/Astorii. Trener Kamiński i jego asystent Paweł Czosnowski z podziwem patrzyli na solowe rajdy Swansona między Walterem Jeklinem i Erikiem Elliottem, zakończone celnymi rzutami z półdystansu lub trafienia "za trzy".

Dzięki Amerykaninowi bydgoszczanie pod koniec pierwszej kwarty przegrywali jendym koszem, ale wystarczyła chwila nieuwagi, by Walter Jeklin i Samir Lerić zdobyli w końcówce tej kwarty ostatnich 6 pkt. (Lerić aż 12 w całej kwarcie).

- Zupełnie nie trafiliśmy z obroną przeciwko Jeklinowi i Elliottowi, choć trenowaliśmy przed meczem wiele wariantów defensywy przeciw obu tym graczom - przyznał Krutikow.

Obydwaj niscy gracze warszawscy byli nie do powstrzymania dla koszykarzy Ostromecko/Astorii. Szczególnie Jeklin wykorzystywał bardzo dobre zasłony Lericia i albo wchodził pod kosz, albo błyskawicznie wychodził zza tych zasłon w górę i trafiał z dystansu (w całym meczu 4/4).

Zdecydowaną przewagę goście zapewnili sobie w drugiej kwarcie (18 pkt po dwóch indywidualnych wejściach pod ksoz Elliotta i Jeklina). Bydgoszczanie zawodzili nie tylko w obronie, ale też w ataku, np. w 14 min kolejno rzucali spod kosza Tomasz Rospara, William McFarland i Andriej Kriwonos i żaden z nich nie trafił.

Fatalnie grał szczególnie ten ostatni koszykarz, zawodzący już w trzecim z rzędu meczu. Niemiłosiernie pudłował i bez sensu faulował. Słabość Kriwonosa bezlitośnie wykorzystywał Jeklin, raz za razem oszukujący białoruskiego zawodnika Ostromecko/Astorii. Słoweniec był najskuteczniejszym graczem meczu w pierwszej połowie, w której zdobył aż 19 pkt (w sumie na rzucenie swych 22 pkt potrzebował niespełna 19 minut - tylko tyle przebywał na parkiecie).

Od początku drugiej połowy gospodarze zmienili taktykę. Praktycznie wszystkie akcje były kończone podaniami pod kosz do Aleksandra Kula. - Warszawianie grali bardzo dynamicznie w obronie. Moi zawodnicy, mimo biegania, szukania pozycji, nie znajdowali ich. Poloniści byli bowiem bardzo mobilni i szybko się przemieszczali, doskonale sobie pomagając. Skoro tak, postanowiłem w przerwie, że nasze akcje w ataku będą bardziej statyczne. Jedynym rozwiązaniem było w takiej sytuacji granie piłek przez środkowych, stąd częste szukanie Saszy Kula pod koszem - tłumaczy Krutikow. Przyniosło to natychmiastowy efekt. Już po minucie drugiej połowy, po dwóch kolejnych faulach na Kulu, z boiska z czterema przewinieniami na koncie musiał zejść Antonio Harvey. Środkowy Ostromecko/Astorii zdobywa punkty z gry i trafia z wolnych (3/3 na początku trzeciej kwarty). Nadal skuteczny jest też Swanson i bydgoszczanie dzięki tym dwóm koszykarzom odrabiają straty. 5 tysięcy widzów gromko dopinguje "Asta, Asta", a ich ulubieńcy zmniejszają na koniec trzeciej kwarty stratę do 8 pkt.

- W ostatniej części gry znowu jednak wzmocniliśmy obronę i zagraliśmy zespołowo - skwitował szkoleniowiec Polonii/Warbud. Bydgoszczanie od początku czwartej kwarty próbują kontynuować taktykę z poprzedniej. Kilka podań po obwodzie, a potem piłka wędruje do Kula. Zmęczony już Białorusin popełnia jednak błędy. Dwie kolejne jego akcje kończą się niecelną dobitką i podaniem prosto w ręce Leszka Karwowskiego.

- Coraz większe zmęczenie eksploatowanego mocno Saszy spowodowało w czwartej kwarcie jego błędy. Musiałem dać mu odpocząć, a nie było dla niego odpowiedniego zastępcy - tłumaczy bydgoski szkoleniowiec.

Dystans do warszawian znowu się zwiększa (62:80 w 33 min). Poza Kulem i również już zmęczonym Swansonem żaden z bydgoszczan nie potrafi skutecznie zakończyć akcji w ataku (12/21 rzutów z gry tej dwójki w całym meczu, wobec 12/40 pozostałych dziewięciu koszykarzy Ostromecko/Astorii).

- Nawet jak były wolne pozycje do rzutu, nie trafialiśmy - zaznacza Krutikow, mając na myśli m.in. sytuację z 34 min, kiedy pod rząd pudłowali z"a trzy" Jacek Krzykała i Wojciech Majchrzak. Bydgoszczanie pierwsze punkty w tej kwarcie zdobyli dopiero po siedmiu minutach! A gościom zupełnie nie przeszkadza za to nieobecność na boisku Jeklina, bo doskonale zastępuje go w ataku partnerzy Karwowski - 4/5 za dwa.

Pięć minut przed końcem przewaga Polonii/Warbud sięga 20 punktów i spotkanie już jest rozstrzygnięte.

Wojciech Borakiewicz

Zdaniem Krutikowa

Na plusie

Dante Swanson

Świetnie wypełnia swoją rolę rzucającego obrońcy. Potwierdził, że jest naszym głównym atutem w ataku.

Na minusie

Andriej Kriwonos

Nie jestem zadowolony z postawy Andrieja. Okazuje się, że nie mamy dobrego zmiennika dla Swansona. Andriej zagrał nie tylko mało skutecznie ale tez i mało agresywnie.

Gra w obronie

92 stracone punkty mówią same za siebie. To zdecydowanie zbyt dużo. Trzeba poprawić zespołową defensywę, wzajemną pomoc zawodników w obronie. Ćwiczyliśmy to przed spotkaniem z Polonią, ale efekt był słaby.

not. bor

MINUTA PO MINUCIE

1 min (3:0) Paweł Wiekiera otwiera mecz trafieniem z dystansu - niestety, to dla "Asty" miłe złego początki

4 min (13:8) Niezawodny Dante Swanson przez niespełna 240 sekund zdobywa 10 pkt. Trafia kolejno: dwukrotnie za dwa punkty, za trzy i znowu za dwa z faulem, wykorzystując rzut osobisty. Potem okaże się, że po akcjach Amerykanina było to najwyższe prowadzenie bydgoszczan w meczu

9 min (18:24) Polonia/Warbud zyskuje przewagę. Rozstrzelali się w tym czasie Walter Jeklin, ale przede wszystkim Samir Leric (9 punktów, a w całej kwarcie 12)

10 min (22:24) To była akcja jak z NBA - jedna z nielicznych w wykonaniu bydgoszczan w sobotę. Rusłan Bajdakow zbiera piłkę po pudle Rolandasa Jarutisa, dostrzega na połowie rywali Williama McFarlanda, a ten popisuje się widowiskowym wsadem piłki do kosza

17 min (25:41) Andriej Kriwonos "piątą kolumną" w bydgoskiej drużynie. Pudłuje wszystkie pięć rzutów, popełnia trzy faule (przez 8 minut pobytu na parkiecie)

20 min (34:52) Strzeleckie popisy kontynuuje Jeklin, którego nie potrafią powstrzymać bydgoscy obrońcy. Zdobywa w drugiej kwarcie 11 punktów. Przed przerwą myli się tylko przy jednym z 10 rzutów (4/5 za dwa, 3/3 za trzy i 2/2 z wolnych - 19 punktów).

21 min (39:52) Pięć punktów pod rząd Aleksandra Kula. W 58 sekund Białorusin wymusza dodatkowo trzeci i czwarty faul środkowego gości Antonio Harveya. Nie myli się przy trzech wolnych.

27 min (54:62) Przypomina o swoich umiejętnościach w rzutach z dystansu Wojciech Majchrzak i z 18 jest już tylko 8 punktów przewagi Polonii. W całym meczu Majchrzak trafia jednak tylko raz przy czterech próbach zza linii 6,25 m.

28 min (57:64) Andriej Kriwonos, wreszcie trafia spod kosza i to z faulem. Jego trzy punkty powodują, że zespół traci już tylko siedem punktów do Polonii/Warbud.Na więcej bydgoszczan już nie będzie stać.

34 min (62:82) Wspaniała zmiana Leszka Karwowskiego: rzuca 7 pkt dla gości, którzy znacznie przybliżają się do zwycięstwa

37 min (65:82) Nie można myśleć o korzystnym rezultacie, jeżeli przez 6 minut i 26 sekund decydującej kwarty spotkania nie trafia się do kosza rywali, tak jak zrobiła to Ostromecko/Astoria. Fatalną passę przerwał jednym wykorzystanym wolnym Kriwonos. Ale złe wrażenie o grze bydgoszczan pozostaje - Tomasz Rospara nie trafia spod kosza i dopiero zbiórka i poprawka McFarlanda przynosi punkty. Niesłychana dotąd rzecz w Łuczniczce: pogodzeni z porażką kibice zaczynają wychodzić z hali.

40 min (71:92) Rezultaty porażki mógł zmniejszyć McFarland. Ale nawet po czasie, w swojej szóstej i siódmej próbie trafienia z linii rzutów wolnych, nie trafił.

OSTROMECKO/ASTORIA 71

POLONIA/WARBUD 92

Kwarty: 22:30, 12:22, 28:18, 9:22

Ostromecko/Astoria: Swanson 27 (3), Kul 11, Wiekiera 6 (2), Bajdakow 2, Krzykała 2 oraz McFarland 8, Rospara 6, Majchrzak 5 (1), Kriwonos 4, Arabas 0, Kalinowski 0

Polonia/Warbud: Jeklin 22 (4), Lerić 14, Elliott 12 (1), Nordgaard 9 (1), Harvey 2 oraz Karwowski 13 (1), Jarutis 7, Sidor 6 (2), Roszyk 4, Koszarek 0, Hlebowicki 0, Miłoszewski 0

ZWYCIĘZCY DLA GAZETY

Leszek Karwowski

skrzydłowy Polonia/Warbud

Udało się nam osiągnąć przewagę w pierwszej połowie i później ją kontrowaliśmy. A że mi wyszła ostatnia kwarta... Po prostu wykorzystałem to, na co pozwalali rywale, a pozwalali na bardzo dużo, więc spokojnie trafiałem. Nie czuje się jednak bohaterem ostatnich 10 minut. To Astoria była bardzo słaba. Spodziewałem się bardziej wyrównanego meczu.

Jeff Nordgaard

skrzydłowy Polonia/Warbud

Nie oczekiwaliśmy łatwego zwycięstwa: wiedzieliśmy, że zebrała się tu grupa naprawdę dobrych graczy podkoszowych i obwodowych, kilku świetnych strzelców, w tym lider Swanson, który pokazał dziś dużo skutecznych indywidualnych akcji, ale sam meczu nie mógł wygrać. A mimo takiej naszej różnicy punktów wcale zwycięstwo nie przyszło łatwo. Mecz wygraliśmy obroną, przede wszystkim w drugiej i czwartej kwarcie. Bo po tym, jak straciliśmy 22 punkty w pierwszych 10 minut, wiedzieliśmy, że musimy wzmocnić defensywę. I się udało. A w ataku bardzo często udawały nam się akcje "jeden na jeden". I wyszło tak, że najpierw Samir, potem Walter, Eric i Leszek w ten sposób seriami ogrywali rywali.

not. jad

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.