Radosław Sobolewski nie zagra już w piłkę w tym roku

Pomocnik Groclinu Grodzisk Wlkp. musi przejść operację, po której czeka go sześć tygodni przerwy w treningach.

Przełomowy dla Sobolewskiego rok w karierze zakończył się w prozaiczny sposób - kontuzją mięśnia przywodziciela. Jeszcze dziesięć miesięcy temu wydawało się, że skonfliktowany z władzami Wisły Płock piłkarz będzie występował w rezerwach tego klubu. Ówczesny trener Groclinu Bogusław Kaczmarek uparł się jednak, że chce mieć w swoim zespole walecznego piłkarza. Grodziszczanie wypożyczyli Sobolewskiego z Wisły i w rundzie wiosennej był on jednym z najlepszych zawodników Dyskobolii, która sięgnęła po wicemistrzostwo Polski. W wygranym meczu z Amicą Wronki, który przesądził o drugim miejscu dla Groclinu, "Sobol" nie zagrał z powodu kontuzji. Ten sam uraz wyeliminował go z debiutu w reprezentacji Polski. Kiedy wreszcie zagrał w kadrze, w pierwszym meczu strzelił dla niej bramkę przeciwko Estonii.

Także w rundzie jesiennej bieżących rozgrywek Sobolewski był wyróżniającym się graczem Groclinu. Przed ostatnimi meczami w tym roku znów dopadł go pech. "Sobol" poleciał na mecz II rundy Pucharu UEFA z Manchesterem City, ale w Anglii nawet nie kopnął piłki. Nie mógł grać i stracił miejsce w drużynie narodowej, która w środę pokonała w towarzyskim meczu reprezentację Włoch. Dzień po meczu kadry Sobolewski pojechał na konsultację lekarską do Warszawy. Diagnoza: konieczny jest zabieg, a po nim przynajmniej sześć tygodni odpoczynku od futbolu.

Mówi Radosław Sobolewski

Najlepszy, bez dyskusji

Piotr Leśniowski: Jak nazywa się uraz, który wyeliminował Pana z gry?

Radosław Sobolewski: Oj, długo by opowiadać. Chodzi o przyczep przywodziciela przy mięśniu prostym brzucha. Podobny uraz miał w tym roku Tomek Moskała, tylko że u niego nastąpiło zerwanie tego przyczepu, a u mnie na szczęście był on tylko naderwany.

Kiedy pojawiły się pierwsze objawy tej kontuzji?

- Pierwsze dolegliwości były dużo wcześniej, ale bardzo chciałem grać, bo w perspektywie mieliśmy wtedy mecze z Herthą Berlin. Po spotkaniu z Legią Warszawa ból był już tak silny, że uniemożliwił mi dalsze występy. Opuściłem mecze z Manchesterem City i Świtem Nowy Dwór i najprawdopodobniej spotkanie z Włochami. Strasznie mi żal każdego z nich, tyle się wydarzyło przez ostatnie dwa tygodnie...

Ostatnie dwa mecze w tym roku też ma Pan już z głowy.

- Tak, ta runda już się dla mnie skończyła. Nie podlega dyskusji, że był to dla mnie najlepszy rok w karierze. Na szczęście uraz wykluczył mnie tylko z kilku spotkań. Jeśli już byłoby się z czego cieszyć, to właśnie z tego, że powinienem być w pełni sił w styczniu, gdy rozpocznie się okres przygotowawczy do rundy rewanżowej. W poniedziałek czeka mnie operacja, dr Robert Śmigielski mówił, że ten zabieg to nic nadzwyczajnego, raczej rutynowa sprawa. Wierzę, że wszystko będzie dobrze. Po zabiegu czeka mnie co najmniej sześć tygodni przerwy w ćwiczeniach.