Pierwszy mecz zakończył się wynikiem 26:26, ale rewanż Warszawianka grała "u siebie" i remis 23:23 dał jej awans, bo więcej goli zdobyła "na wyjeździe". W drugim meczu stołeczni piłkarze cały czas przeważali, prowadząc do przerwy pięcioma golami. Warszawiacy bardzo dobrze grali w obronie i skutecznie kontrowali. Na kilka sekund przed końcem spudłował Michał Przybylski, ale Chorwaci nie zdążyli już strzelić zwycięskiej bramki. - Sędziowie w obu meczach nas nie faworyzowali. W pierwszym podyktowali dla Bjelovaru 11 karnych i żadnego dla nas. Nikogo nie wyróżniam, wszyscy dołożyli cegiełkę do awansu. Cieszę się, tym bardziej że graliśmy oba mecze na wyjeździe. W następnej rundzie chciałbym trafić na jakiś mocny zespół i zagrać rewanż w Warszawie - mówi trener Jarosław Cieślikowski.
WARSZAWIANKA - RK BJELOVAR 23:23 (14:9). Skład Warszawianki: Wichary, Suchowicz - Anuszewski 5, Czertowicz 3, Przybylski 2, Kłosowski, Pepliński 3, Waśko 3, Starczan 4, Korus 3, Diegtiarow.
Dla Gazety
Janusz Jakubowski, wiceprezes Warszawianki
Chłopakom należy się uznanie, ale nie wiem jeszcze, czy w następnej rundzie zagramy w Warszawie. Jeśli zespół pokaże się z dobrej strony w lidze z MMTS i Wisłą, to na pewno tak. Dla nas najważniejsza jest liga, a puchary to takie mocniejsze sparingi. Jednak premii za ten awans nie będzie. Ja muszę nieźle się nagłowić, żeby znaleźć pieniądze na podstawowe świadczenia.
not. wos