Szablista Rafał Sznajder zastanawia się nad końcem kariery

Rafał Sznajder, zawodnik MOSiR-u Sosnowiec, jeden z najlepszych polskich szablistów, zastanawia się nad końcem kariery. To efekt słabego startu na mistrzostwach świata w Hawanie.

Zawody, które miały dać polskim zawodnikom przepustkę do Igrzysk Olimpijskich w Atenach, zakończyły się klapą. W turnieju indywidualnym Sznajder był najsłabszy z całej ekipy, zajął dopiero 36. miejsce. Nie udał się też start drużynie, która była 10.

- Tym sposobem właściwie pogrzebaliśmy swoje szanse na wyjazd do Aten. Jednocześnie straciliśmy też stypendia olimpijskie, a bez tych pieniędzy nie jestem w stanie utrzymać rodziny. Będę musiał się rozejrzeć za nowym zajęciem - martwi się zawodnik.

Polskim zawodnikom pozostał jeszcze cień szansy, że na igrzyska jednak pojadą. Warunek - trzeba wygrywać zawody o Puchar Świata. Cykl turniejów rozpoczyna się w styczniu. Zawodnicy będą kolejno walczyć w: Londynie, Budapeszcie, Bonn i Sofii.

15 listopada zarząd Polskiego Związku Szermierczego zadecyduje, którzy zawodnicy będą reprezentować Polskę w tych zawodach. Nieoficjalnie jednak wiadomo, że Tadeusz Piguła, trener reprezentacji, chce odmłodzić kadrę i zrezygnuje właśnie ze Sznajdera i równie doświadczonego Norberta Jaskota. Może być jednak i tak, że pracę straci Piguła.

Krzysztof Grzegorek, szef wyszkolenia PZS, a przed laty trener Sznajdera, twierdzi, że zawodnik MOSiR-u ma mało argumentów na swoją obronę. - Walczy słabo, jakby bez wiary we własne siły. Na ostatnich mistrzostwach Europy, gdy w drużynie zabrakło właśnie Sznajdera i Jaskota, wywalczyliśmy brąz. Rafała nękają też kontuzje. To wszystko powoduje, że wielu fachowców sceptycznie ocenia jego szanse na powrót do mistrzowskiej formy - mówi.

Grzegorek jednak cały czas wierzy w swojego podopiecznego. - Musi zachować się jak mężczyzna. Bo jak będzie wokoło opowiadał, że nie wie, co dalej robić, to nikt mu nie uwierzy. Wątpię, żeby nadal otrzymywał stypendium olimpijskie. Polska Konfederacja Sportu raczej postawi na młodych. Ale to jeszcze nie koniec. Ja twierdzę, że cały czas drzemią w nim duże możliwości. Rafałowi może pomóc klub. Ma tam dobrych trenerów i przede wszystkim sparingpartnerów [m.in. Marcina Koniusza, indywidualnego mistrza Polski - przyp. red.]. Musiałby pojechać na zawody Pucharu Świata na koszt MOSiR-u. Jeżeli będzie wygrywał, może jeszcze wrócić do kadry. Szanse na wyjazd do Aten są znikome, ale są. Trzeba wierzyć - dodaje trener.

Zbigniew Drążkiewicz, dyrektor MOSiR-u, zapewnia, że klub nie zostawi zawodnika. - Już szukamy sponsorów, którzy zrekompensują Rafałowi stratę stypendium. To będzie kilka firm, może trzy. Jeżeli ten plan się nie powiedzie, poszukamy Rafałowi pracy. Można go przecież znakomicie wykorzystać przy szkoleniu młodzieży - podkreśla dyrektor.

- Na razie odpoczywam. Sam nie wiem, co robić. Najważniejsze, żebym miał za co utrzymać rodzinę - kończy zawodnik.

Rafał Sznajder

Ma 32 lata. Czterokrotny brązowy medalista mistrzostw świata. Uczestnik Igrzysk Olimpijskich w Sydney. Obecnie zajmuje w rankingu światowym 26. miejsce. Ma jeszcze szansę na olimpijski start. Musi być jednak w pierwszej piątce zawodników z Europy, których drużyny nie zajęły miejsca w pierwszej ósemce podczas mistrzostw świata w Hawanie.