- Mój zespół zlekceważył rywala, dodatkowo fatalnie serwowaliśmy, oddaliśmy rywalom aż 28 punktów - przyznał Włodzimierz Madej, trener NKS Nysa.
W pierwszym spotkaniu nysanie wygrali w trzech setach, wczoraj potrzebowali wygrać jedną partię, by awansować dalej. AZS to zespół amatorski, a wczoraj bliski był pokonania występującej w serii A Nysy. O zwycięstwie nysan przesądził dopiero piąty set. - Nie ma powodów do radości, bo przegraliśmy. Jedyny plus to fakt, że z meczu na mecz gramy lepiej. A dziś nie było widać pomiędzy obydwoma zespołami zbyt wielkiej różnicy - podkreślił Zbigniew Rektor, trener AZS.
Mecz ten potwierdził, że nyskiemu zespołowi potrzebne są wzmocnienia, na pozycji środkowego i na rozegraniu.
- A nas cieszy każdy postęp, ugraliśmy dwa sety, bliscy byliśmy zwycięstwa - mówi Rafał Dymowski, środkowy AZS, w ubiegłym roku Nysy. - Ważne, by ta dobra gra przełożyła się na wyniki w lidze - dodaje Rektor.
AZS Opole - NKS Nysa 2:3 (16:25, 24:26, 26:24, 25:21, 10:15)
AZS: Dymowski, Żukowski, Zagaja, Strzała, Lasik, Meier, Wendykier (l), Doliński, Orman, Majka
NKS: Kudłacik, Jaszewski, Olejniczak, Syguła, Patucha, Kasprzak, Gacek (l), Markiewicz, Maciończyk, Kucharski