Pojedynek w Olsztynie miał dwóch bohaterów. Jednym z nich był Jacek Zyśk, rozgrywający Travelandu, który w całym meczu zdobył 12 goli, czyli niemal połowę całego dorobku swojej drużyny. Zyśk prawie perfekcyjnie wykonywał rzuty karne - 8 razy stawał na linii siedmiu metrów i aż 7 razy zdołał pokonać bramkarzy Grunwaldu. W tym dziewiątym przypadku też gola zdobył, tyle że po dobitce. Drugim bohaterem był golkiper poznaniaków Mariusz Peda, który znalazł sposób na obronę rzutów wszystkich rywali poza Zyśkiem.
Przez prawie cały czas gospodarze nieznacznie prowadzili - remis 2:2 był w 7. min, a kolejny - dopiero w 50. min. Od 39. min wojskowi musieli sobie radzić bez Bartosza Masiaka, który po trzeciej karze 2 min dostał czerwoną kartkę. Gdy po chwili Zyśk podwyższył na 19:15, trener Grunwaldu Andrzej Siekierski wystawił najbardziej doświadczonego w swojej drużynie Tomasza Pedy. - To była sytuacja wymuszona kartką dla Masiaka - mówił trener Grunwaldu Andrzej Siekierski. 38-letni obrotowy Grunwaldu jeszcze w połowie lat 80. grał w Posnanii razem z obecnym trenerem Travelandu Markiem Niedźwieckim i Grunwaldu - Andrzejem Siekierskim. Później po połączeniu się sekcji Posnanii i Grunwaldu Niedźwiecki z Pedą zdobyli w zespole wojskowych wicemistrzostwo Polski.
Po wejściu Pedy, który indywidualnie pilnował Zyśka, poprawiła się gra obronna Grunwaldu. Również w ataku Peda spisywał się dobrze - grając na kole zdobył swoje trzy pierwsze gole w sezonie. Od 50. min jedną bramką prowadził to Grunwald, to Traveland. Końcówka układała się dla poznaniaków bardzo dobrze - najpierw czerwoną kartkę dostał olsztynianin Maciej Wasilenko, a na 32 sekundy przed końcem goście objęli prowadzenie 25:24 po rzucie Szymona Janiszczaka. Janiszczak nie został jednak bohaterem, bo równo z końcową syreną sfaulował rzucającego na bramkę Adama Tetyka - poznański skrzydłowy dostał za to czerwoną kartkę, a olsztynianom sędzia przyznał rzut karny. Zyśk pokonał Mariusza Pedę, choć piłka otarła się jeszcze o nogę bramkarza Grunwaldu. - Trochę zadrżała mi ręka - mówił Zyśk.
- To było spotkanie na bardzo wysokim - jak na I ligę - poziomie. Słabi byli tylko sędziowie - mówił o pracy pary arbitrów z Gdańska (Strzelczyk-Leszczyński) trener Siekierski. - Nam dali 28 minut kar, a rywalom 16. Chyba pomyliła im się piłka ręczna z koszykówką - dodał.
Na początku listopada zespół Wojska Polskiego oparty na graczach Grunwaldu miał jechać do Rygi na Mistrzostwa Europy Formacji Wojskowych. - Nie jedziemy na Łotwę, bo te zawody się teraz nie odbędą. Zostały odwołane, bo w Rydze w czerwcu przyszłego roku będą wojskowe mistrzostwa świata - mówi trener Grunwaldu Andrzej Siekierski.
Traveland Jurand - Grunwald Poznań 25:25 (14:11)
Grunwald: M. Peda, Olichwer - Lampart 7 (3 z karnych), Walczak 5 (2), Kuta 3, Hildebrandt 3, T. Peda 3, Więcław 2, Janiszczak 1, Masiak 1.
W meczu MKS Końskie - Tęcza Kościan padł rekord - padły aż 84 bramki. Choć na boisku było aż sześciu bramkarzy (dwóch w MKS i czterech w Tęczy), żaden nie spisywał się dobrze. - Nasza czwórka odbiła w sumie 10 piłek. Takie osiągnięcie smuci - mówił trener Tęczy Aleksander Sowa.
W MKS zabrakło kontuzjowanego Tomasza Bodasińskiego, do drużyny wrócił natomiast Tomasz Napierała i to on był gwiazdą pojedynku. Tylko kilka pierwszych minut było wyrównanych. Od stanu 9:8 gospodarze powiększali przewagę. Tęcza traciła bramki zwłaszcza chwilę po tym, jak... je zdobyła. - Rywale bardzo szybko wznawali grę, a my sobie z tym nie radziliśmy. W ten sposób oni zdobyli aż 12 goli - opowiadała Sowa. - To był nasz najsłabszy mecz. Mocno niepokoję się postawą zespołu - mówił Sowa. W 50. min gospodarze wygrywali już 43:30 i trener MKS mógł dać pograć rezerwowym zawodnikom.
MKS Końskie - Tęcza Kościan 46:38 (24:17)
Tęcza: Halajda, Maćkowski, M. Żak, J. Żak - Walenciak 12 (6 z karnych), Szymyślik 7, Olejnik 7, Misiaczyk 6, Bąkowski 2, D. Nowak 2, Kaczmarek 1, Łakomy 1, K. Nowak 0, Błażejczak 0.
Inne wyniki: Piotrkowianin Piotrków Trybunalski - BKS Bochnia 34:31, Miedź Legnica - Gwardia Koszalin 27:26, MTS Chrzanów - AZS Politechnika Radom 32:21, AZS AWF Warszawa - SMS Gdańsk 35:34. Pauzowała: Anilana Łódź