Słowacja - kraj tenisistek: Dominika Nociarova

- Monte Carlo jest dobre dla Kuczery czy Hrbatego. Ja zawsze będę mieszkać w Bańskiej Bystrzycy - zapewnia Słowaczka Dominika Nociarova. W piątek przegrała swój mecz, choć wielu widziało w niej czarnego konia Hart Open

Niewiele ponad rok temu zaczęła grać w zawodowych turniejach tenisowych. Po 20 takich imprezach zajmuje 241. miejsce w światowym rankingu.

Najważniejszy jest najbliższy mecz

- Każdy gra po to, by osiągać wielkie wyniki, mnie usatysfakcjonowałoby miejsce w pierwszej setce. Ale to plan na przyszłość, na razie tenis bardzo mnie bawi. Nie traktuję go też jak sposobu na wielkie pieniądze - opowiada 19-letnia Słowaczka.

Porażki z Białorusinką Tatianą Uvarovą nie przeżyła zbyt głęboko. - Nie przyjechałam tu po zwycięstwo - zapewnia Słowaczka. - Tata nauczył mnie innego spojrzenia na sport. Najważniejszy jest tylko najbliższy mecz i na nim należy się skupiać. Jeżeli nie wyjdzie, też nie ma co rozpaczać, tylko czekać na następny.

Tenis - praca jak każda

Do Zawady przyjechała właśnie z ojcem, który jednocześnie jest jej trenerem. Jego sportowa kariera związana była z piłką nożną. - Tata był świetnym piłkarzem, ale na tenisie również się zna doskonale. Nie wyobrażam sobie, by moim trenerem mógł być ktoś inny. Znakomicie się rozumiemy, a on jest cudownym człowiekiem - uważa.

Jak każda zawodowa tenisistka swój czas poświęca przede wszystkim treningom i wyjazdom na turnieje, ale nie narzeka. - Rzeczywiście, gdy jestem w domu, od 8 do 20 biegam między szkoła a kortem. Właściwie nie mam czasu na żadne inne hobby. Może przed snem znajdę chwilkę na książkę. Ale wcale mnie taki tryb życia nie martwi, zresztą nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Przecież to moja praca, a każdy właśnie pracy poświęca znaczną część swojego życia - uważa.

Miała propozycję wyjazdu na studia do Ameryki, ale to jej nie interesuje. Bardziej już kusi ją akademia tenisowa w Bratysławie, do której wybiera się po szkole średniej.