Artur Siódmiak odchodzi z Warszawianki

Artur Siódmiak, który latem przyszedł do Warszawianki z Wybrzeża Gdańsk nie jest już zawodnikiem stołecznego klubu. - Otrzymałem propozycję z luksemburskiego HC Bascharage i postanowiłem z niej skorzystać - tłumaczy piłkarz.

Wszyscy w Warszawiance byli bardzo zaskoczeni decyzją obrotowego, ale najbardziej zszokowany był trener Jarosław Cieślikowski. - Artur przyszedł do mnie w środę rano i powiedział, że chcą go w Luksemburgu, ale musi się zdecydować natychmiast, bo w przeciwnym razie Luksemburczycy zakontraktują piłkarza z Rumunii. Odpowiedziałem mu, że nie wyobrażam sobie jego odejścia w tym momencie - mówi Cieślikowski. Zawodnik był już jednak zdecydowany, bo przed wieczornym treningiem pożegnał się z kolegami i wyjechał do nowego klubu.

Błyskawiczny transfer był możliwy, gdyż Siódmiak przyszedł z Wybrzeża za darmo i nie miał z Warszawianką podpisanego kontraktu. To umożliwiało mu w każdej chwili odejście do dowolnego zagranicznego klubu, a Warszawiance nie należy się za niego ani złotówka.

Odejście Siódmiaka jest dla Warszawianki dużym ciosem, gdyż 28-letni potężnie zbudowany obrotowy był filarem obrony stołecznego klubu. Od początku sezonu piłkarz rozegrał w Warszawiance sześć meczów i zdobył 12 goli. W Luksemburgu (ale w innym klubie - HC Berchem) od początku sezonu 2003/04 występuje już brat byłego gracza Warszawianki Marcin Siódmiak.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.